Doszły do mnie sygnały, że fabularyzowana część piąta „Kto to zrobił?” nie zaspokaja do końca ciekawości postanowiłem dodać kilka wyjaśnień. Dla informacji tych, którzy trafiają na ten wpis, a nie czytali poprzednich części z serii „Komu jest potrzebna legenda o Potworze Koronawirusie”, podaję linki z krótkim opisem do poprzednich części:
1. „Dlaczego ludzie uwierzyli” - aspekt socjologiczny fenomenu jednej dominującej narracji, a wręcz paradygmatu społecznego pandemii, który powoduje, że pandemia jest rzeczywistym doświadczeniem społecznym, co praktycznie uniemożliwia jakąkolwiek dyskusję. Z tą narracją są jednak związane potencjalnie niebezpieczne mity, dzięki którym ludzi akceptują i tłumaczą sobie zmiany, na które wcześniej by się nie zgodzili.
2. „Fikcja pandemii” - fakty biologiczne i medyczne wskazujące, że nie tylko nie ma żadnej epidemii, ale mamy do czynienia z „efektem epidemii” polegającym na odkrywaniu za pomocą bardzo wadliwych narzędzi i metod wirusa, który jest na pewno od jakiegoś czasu w populacji ludzkiej, jest stosunkowo mało zaraźliwy i nie bardziej śmiertelny niż grypa sezonowa. Są też koncepcje wyjaśniające dlaczego lokalnie (bo nie globalnie i nie mające pokrycia w odnotowanych śmierciach „z koronawirusem”) wystąpiły kilkutygodniowe epizody zwiększonej śmiertelności.
3. „Mechanizm globalnej paniki” - analiza wskazująca na to, jak to możliwe, że w panikę wpadł praktycznie cały świat, jak została ona indukowana, oraz podtrzymana, a także jakie są tego konsekwencje. Jest to w zasadzie dopełnienie części pierwszej, ale od strony psychologicznej. Tłumaczy też, dlaczego kluczowa w tym mechanizmie jest rola mediów interaktywnych oraz regulacje rządowe, które stworzyły coś w rodzaju zinstytucjonalizowanej paniki.
4. „Media, pieniądze i polityka” - analiza pandemii od strony działań mediów, rządów, a to wszystko okraszone przeglądem globalnych interesów. W analizie medialnej jest pokazane na czym polega dzisiejsza manipulacja, fake newsy oraz koncepcja pandemii jako globalnego wydarzenia medialnego w formule filmu katastroficznego. W analizie politycznej jest podanych sporo różnych zależności i czynników mogących wpływać na reakcję rządów. Natomiast (skrócona) analiza interesów geopolitycznych prowadzi nas na trop tego, co jest sednem dzisiejszych zmian na świecie.
5. „Kto to zrobił” - cześć napisana w formie dialogu wewnętrznego między aspektem rozumowo – logicznym a aspektem impulsywno – zmysłowym naszej świadomości. Z racji przyjętej konwencji można odnieść wrażenie, że pewne rzeczy nie są do końca dopowiedziane a wszystkie tematy dostatecznie nie zostały wyczerpane, aczkolwiek wszystkiego można się domyślić: żyjemy w czasach zmian, pandemia się kończy, ponieważ pojawiają się nowe narracje, które też mają potencjał zmiany społecznej i politycznej, ale sama pandemia pozostanie w pamięci właśnie w oficjalnej wersji, którą jakoś tam sobie racjonalizujemy.
Pandemia to nie kradzież roweru
Ludzka ciekawość jest ograniczona wyobraźnią oraz zbiorem własnych doświadczeń. Widząc zmiany na świecie myślimy kalkami znanymi z książek i filmów, które w większości są oparte na funkcjonujących mitach społecznych. Musimy się jednak zgodzić z tym, że nie mamy pojęcia, jak wyglądają procesy decyzyjne oraz w jaki sposób egzekwowana jest władza na najwyższych światowych szczeblach. To, co nam opowiadają różni dziennikarze śledczy i autorzy sensacyjnych książek potraktujmy raczej jako swego rodzaju licetia poetica, a ich samych jako poetów (śledczych oczywiście).
Tak samo odpowiedź na to, kto i w jakim celu zrobił pandemię nie może być równie prosta jak ta, kto ukradł rower. Umiemy sobie wyobrazić, że Marian spod trójki wziął obcęgi, przeciął linkę i sprzedał rower na targowisku, a zdobyczne pieniądze przeznaczył na alkohol. Jednak każdy kto miał okazję uczestniczyć w jakimkolwiek procesie decyzyjnym w urzędzie lub firmie wie jednak, że życie na pewnym szczeblu organizacji nie wygląda tak, jak w filmach, a od zamysłu do realizacji jest nie tylko długa droga, ale też bardzo często wychodzi zupełnie coś innego i w zupełnie innym terminie niż to się zaplanowało. Pandemia to nie kradzież roweru.
Jeszcze inną kwestią jest wytłumaczenie przyczyn wielkich zdarzeń historycznych i zmian społecznych. Nie możemy wskazać jednej przyczyny wybuchu obu wojen światowych, a nawet dyskusyjne wśród badaczy jest wskazanie momentu, kiedy konflikty zaczęły się toczyć niekontrolowanie. Trudno zarówno wskazać moment, kiedy blok komunistyczny zaczął się rozpadać, jak też, kiedy bolszewicka rewolucja zwyciężyła w Rosji. Za każdym razem mamy do czynienia z sekwencją zdarzeń, kluczowych decyzji oraz konkretnych uwarunkowań społecznych i politycznych. Warto przy tym zauważyć, że pewnym smaczkiem jest, że carska Ochrana miała szpicli w każdej komórce rewolucyjnej, a jednak ostatecznie carat upadł, chociaż do roku 1917 wydawało się to niemożliwe.
Dlatego patrząc na pandemię, musimy zdawać sobie sprawę, że to jest proces złożony, który ma swoją genezę i swoją dynamikę, ale nie jesteśmy w stanie - będąc w jej trakcie i w samym jej środku - określić, co jest dziełem przypadku, a co dziełem inżynierii społecznej. Mity społeczne, a nawet nasza pogłębiona wiedza tłumaczą nam status quo, ale nie gwałtowną zmianę. Dopiero z perspektywy czasu oraz przy posiadaniu dodatkowych informacji będzie można rzeczy badać. Dzisiaj jesteśmy skazani na podejrzenia i spekulacje.
Jeśli chodzi o formułowanie podejrzeń odnośnie „o co chodzi z tą całą pandemią”, to na szczęście nie jesteśmy zupełnie ślepi i głusi. Nie zaatakowali nas Marsjanie, tylko mamy do czynienia ciągle z tymi samymi aktorami, co wcześniej. Sęk w tym, że wielu z nich jest poprzebieranych i większość ludzi patrzy na przedstawienie kukiełkowe, ale nie widzi w ogóle aktorów pociągających za sznurki. Aby dostrzec, kto jest aktorem, warto sięgnąć do koncepcji prof. Bogusława Wolniewicza trójkąta sił występujących w sprzężeniu przeciwko suwerennym państwowym demokracjom, a dokładnie przeciwko każdej organicznej wspólnocie (LINK).
Generalnie chodzi o sprzężenie między plutokracją (międzynarodówka kapitałową), biurokracją (czyli szeroko pojętym aparatem urzędniczym) oraz lewactwem (tęczowe neolewactwo, kontynuacja międzynarodówki komunistycznej). Plutokrację z biurokracją wiąże korupcja oraz przyznawane przywileje. Biurokrację z lewactwem łączy antychrześcijaństwo, negowanie w ogóle ładu moralnego ukształtowanego przez chrześcijaństwo, w tym przeciwko wolności uniwersytetów, które są przecież dziełem średniowiecza. Te sfery mają być kontrolowane i zideologizowane. Wreszcie plutokrację z lewactwem łączy wstręt przeciwko jakiejkolwiek organicznej wspólnocie na czele z narodem. Wszystkie te trzy siły sprzęga dodatkowo sojusz antydemokratyczny, ponieważ demokracja to jawność życia publicznego, oraz kontrola społeczna nad działaniami i celami plutokracji, lewactwa i biurokracji. Siły te mają charakter ponadnarodowy.
Koncepcja prof. Wolniewicza wydaje się użyteczna, aczkolwiek trzeba tutaj na potrzeby naszej analizy uzupełnić mapę świata o komunistyczne Chiny, które mają cechy neocesarstwa czwartej dynastii, Rosję mającej charakter państwa będącego pod władaniem mafii, a także samo mocarstwo USA oraz zupełnie osobno rolę amerykańskiego wywiadu CIA, który może mieć dosłownie haki na każdego decydenta. Jakby nie patrzeć światem nie rządzi ani jedna siła, ani nie są to równoważące się interesy różnych państw. Oprócz oficjalnej mapy państw, związków i sojuszy czyli sfery oficjalnej, która jest jak najbardziej realna, są też interesy różnych sił, które mają swoje cele.
Zadając sobie pytanie „co się dzieje” skazani jesteśmy na stawianie hipotez. Podobnie jest z przewidywaniem konsekwencji uruchomienia procesów zmian i kryzysów społecznych. Nikt nie mógł przewidzieć, czym skończy się dojście Lenina, czy Hitlera do władzy, a wręcz można podejrzewać, że ci, którzy im w tym pomogli mieli zupełnie inne zamiary. Ale z drugiej strony, nikt nie mógł dokładnie przewidzieć, czym skończy się obalenie Saddama Husajna, ale po części akurat było to możliwe. Tak samo nikt, kto odpalił pandemię nie mógł zaplanować dokładnie tego, co się stanie, aczkolwiek mógł mieć zarysowanych kilka wariantów rozwoju zdarzeń. Bardziej można się obawiać, czy sama pandemia nie stanie się początkiem niekontrolowanej sekwencji konfliktów, kryzysów, niż zakładać, że nie zakładano, jakie będą konsekwencje jej „odpalenia”.
Koniec pewnego początku
Ze wszystkich dotychczas napisanych części o Potworze Koronawirusie największym zainteresowaniem cieszy się „Fikcja pandemii”, która skupia się na faktach biologicznych i medycznych. Muszę jednak przyznać, że było to dla mnie część najłatwiejsza, ponieważ jest to wiedza na poziomie maturalnym. Wystarczył zdrowy rozsądek, oraz pewne podejrzenie wynikające nie z biologicznego, ale z socjologicznego zacięcia, że już w styczniu mieliśmy do czynienia z wykreowanym spektaklem. Zagadką od początku było natomiast dla mnie, dlaczego wszyscy ludzie w to bezdyskusyjnie wierzą i jak to możliwe, że lekarze, naukowcy, rządy zachowują się nieracjonalnie. Jest to bez wątpienia pewien fenomen związany na pewno z możliwościami nowych mediów, aktualną sytuacją geopolityczną i gospodarczą. Sam natomiast najbardziej cenię sobie część piątą, ponieważ przedstawiony konflikt wewnętrzny jest także moim udziałem.
Ten dylemat wszechobowiązującej narracji o zagrożeniu, którego nie ma oraz związane z nim nieuchronne napięcie między sferą rozumną a sferą empiryczną specjalnie uwypukliłem, żeby pokazać, jak legenda w pewnym stopniu wygasa, a w jej miejsce wchodzi nowe wydarzenie medialne związane ogólnie z hasłem #blacklifematters. Nie oszukujmy się – w konfrontacji z rzeczywistością społeczną rozum musi przegrać, ponieważ nie jest on zdolny się dostosować. Naszą zewnętrzną – społeczną – powłoką jest Marucha, a rozum - czyli Gajowy – jest na wewnętrznej emigracji. Przeżycie pandemii oraz związana z tym trauma skłania ludzi raczej do tego, żeby iść przez życie dalej i o tym zapomnieć, niż wciąż analizować i do tego wracać. Rozum w tym wypadku jest źródłem zwątpienia w rzeczywistość, a zarazem nie potrafi sam stworzyć prostej alternatywnej narracji co się tak naprawdę stało (lub dzieje). Aby zredukować to napięcie, które wręcz może prowadzić do szaleństwa, ludzi wolą „nie myśleć”, „zapomnieć”, „nie wnikać”.
To, że legenda wygasa, najdobitniej można dostrzec po wystąpieniu premier Norwegii, która z końcem maja br. przeprosiła rodaków, za to, że zanadto jako rząd spanikowali. Zarazem zapowiedziała, że nie będzie już przy ewentualnych nawrotach epidemii zamykania szkół, zmuszania do pracy zdalnej i w ogóle blokad. Wg analizy ich Instytutu Zdrowia Publicznego, należało stosować izolację chorych oraz monitorowanie zarażonych. Krajów, które postąpią podobnie będzie więcej, a narracja będzie właśnie taka: zanadto spanikowaliśmy (LINK).
Coraz więcej będzie też takich opinii, jak Grzegorza Lindenberga, socjologa, który przytacza dowody na niską zaraźliwość wirusa, a także porusza kwestię fałszywych wyników z testów. Oczywiście, także on nie wyciąga z tego bezkompromisowych (po prostu logicznych) wniosków, jak autor tej notki, że pandemia jest fikcją, ale Potwór Koronawirus przestaje być straszny (LINK).
Oczywiście legenda będzie jeszcze długo trwała. Jeden dr Zbigniew Martyka nie wystarczy, który podtrzymuje, że kieruje się prawdą i z medycznego punktu widzenia pandemii nie ma (LINK), a także podaje ciekawe dane, jak odkrywanie koronawirusa praktycznie wyeliminowało zachorowania na grypę, co może być związane zarówno z wadliwością testów, jak i obecnością wirusa od dawna w populacji (LINK). Dominujące stało się „dwójmyślenie” czyli zdolność ludzi do przytaczania faktów, które przeczą pandemii, a zarazem używania ich jako argumentów za jej istnieniem, tak jak to robi np. prof. Simon podający że najczęstszymi pacjentami to schorowani lub starzy ludzie (LINK). Tak samo ludzie wkoło będą powtarzać, że dowodem na pandemię jest kilkutygodniowy wzrost zgonów w niektórych krajach, zupełnie abstrahując od logicznego faktu, że skoro dodatkowe zgony nastąpiły lokalnie, to musiał wystąpić inny czynnik. Zresztą można znaleźć szokujące informacje w oficjalnych mediach, które na przykład opisywały, że w Hiszpanii ludzie masowo umierali nie z powodu koronawirusa, tylko z powodu pragnienia (sic!) (LINK). Dane są, ale tak, jak już było wspomniane, nikt za bardzo już nie chce wnikać, ponieważ wiedza jest bardziej źródłem zwątpienia i napięcia wewnętrznego niż oświecenia. Jednocześnie zainteresowanych odsyłam do części 2 „Fikcja pandemii”.
Być może legenda jeszcze zostanie użyta, ale nie będzie już miała takiej siły. Na plan pierwszy przebijają się inne wydarzenia, takie jak bunty „antyrasistowskie”, kryzys gospodarczy, wybory itp. Jak już ludzie dawno zdążyli zauważyć, większości zmian i rewolucji można podsumować stwierdzeniem, że musi się wszystko zmienić, żeby zostało po staremu (dokładnie: „Jeśli chcemy, by wszystko pozostało tak jak jest, wszystko musi się zmienić.” - genialny cytat z książki „Lampart” Giuseppe Tomasi di Lampedusa oraz równie genialnego filmu „Książę Lampart” o sycylijskiej arystokracji w trakcie powstania Garibaldiego). Zgodnie z tym co mówi, zresztą całkiem oficjalnie, wielu polityków i wpływowych osób, możemy postawić hipotezę, że pandemia to dopiero początek dużych perturbacji w światowym ładzie gospodarczym, społecznym i politycznym. Koniec pandemii, to dopiero koniec pewnego początku zmian, które mają zagwarantować zachowanie swoich wpływów obecnym siłom. Dlatego też łatwo jest dostrzec, że mamy do czynienia z pewną grą i operacją na skalę światową, a zarazem trudno jest określić kto zaczął i o co w tym wszystkim chodzi, a tym bardziej, jak to się wszystko skończy. Modele tłumaczą nam dlaczego jest, tak jak jest, a nie dlaczego się coś zmienia. Samą zmianę – właściwie z definicji - możemy tłumaczyć dopiero po jej zakończeniu.
Fakty, dedukcja i indukcja
Żeby jednak nie kończyć tego wpisu skrajnym pesymizmem poznawczym, zauważmy, że jednak możemy zaryzykować postawienie pewnych hipotez. Są pewne fakty, które zostały już przedstawione w częściach od 1 do 4, możemy z nich wyciągać logiczne wnioski, a wreszcie - możemy na zasadzie indukcji logicznej pewne rzeczy założyć. Co więc z tego wynika?
Po pierwsze, możemy wykluczyć, że pandemia jest wynikiem spontanicznej paniki. Zarówno działania lewackich amerykańskich mediów, jak i Chin były całkowicie jawne i intencjonalne. Pandemię ogłosiło CNN, a Chiny w pewnym momencie „odstawiły spektakl”. Kto jednak nie chce dostrzec gry pt. „Zróbmy sobie pandemię”, musi przyznać, że w takim razie świat jest w stanie zadeptać się przy kolejnym wybuchu globalnej paniki. To bardzo pesymistyczna wizja.
Po drugie, indukcja logiczna każe nam dostrzec powtarzającą się koincydencję pandemii i epidemii z konfliktami zbrojnymi, oraz kryzysami finansowymi, którą opisałem w części 5 „Kto za tym stoi”. Do tej pory WHO wręcz ochoczo brało w kolejnych spektaklach pandemicznych udział, ale tym razem, będąc pod kontrolą Chin i Rosji, musiało zostać do tego zmuszone przez media, które postawiły ją przed faktem dokonanym. Tym razem jednak pandemia nie służy odwracaniu uwagi, tylko została użyta jako narzędzie główne.
Po trzecie, możemy określić światową strukturę władzy poprzez nałożenie na oficjalną mapę geopolityczną ponadnarodowy trójkąt sił (za wspomnianym prof. Wolniewiczem) w postaci plutokracji, biurokracji oraz lewactwa. Te siły należy postrzegać bardziej jako struktury amorficzne oraz nawzajem się przenikające. Taki George Soros jest przykładem osoby działającej na styku plutokracji, jak i lewactwa. Podobnie mamy w przypadku amerykańskich lewackich mediów: CNN, Bloomberg itp., które są zarazem wielkim biznesem. Jednak plutokracja to nie tylko biznes związany z branżą finansową, a same istnienie branży finansowej oparte jest na utrzymaniu wartości dolara, wynikające z handlu ropą w oparciu wyłącznie w tej walucie. Dlatego amerykańska plutokracja nie poprze lewackich działań przeciwko chrześcijańskiemu i pro-narodowemu Trumpowi, jeśli to może skończyć się załamaniem pozycji USA. Dlatego w Ameryce (oczywiście to jest wszystko konieczne uproszczenie) plutokracja gotowa jest wspierać także „prawą nogę” w postaci konserwatywnych mediów typu Fox News. W ogóle dążenie do równowagi sił jest znakiem rozpoznawczym polityki USA.
Jednak w tej całej układance najważniejszą siłą, którą trzeba uwzględniać, jest CIA. Nie możemy zakładać, że jakakolwiek globalna gra, dzieje się bez wiedzy największej agencji wywiadowczej na świecie. Raczej łatwiej jest założyć, że jest ona koordynatorem tej wielkiej operacji. Działania lewackich mediów w kierunku obalenia Trumpa (czy to histerią pandemiczną, czy też buntami „antyrasistowskimi”) nie stanowią zagrożenia dla amerykańskiego ładu i mieszczą się w ramach amerykańskiego dyskursu politycznego. Mało tego – być może Trump, jako silny prezydent, wcale nie jest dla nich wygodny. Natomiast głównym celem amerykańskiego „deep state”, którego na pewno centralnym punktem są służby, jest takie przetasowanie sił na świecie, żeby pozycja światowego lidera USA nie była zagrożona. Przy okazji zmiany sięgną też jeszcze większej kontroli społeczeństw (LINK - polecam tylko odnośnie trafnych uwag odnośnie tzw. architektury ucisku, która ma być metodą na kontrolę i panowanie nad buntującymi się masami), obniżą rangę rządów narodowych, obniżą rolę poszczególnych państw (np. Niemiec), jak też zwiększą innych (np. Polski, Japonii). Uniwersalnym narzędziem, które to umożliwia jest pieniądz. Państwa i obszary gospodarcze zostały zmuszone do bezprecedensowego jego dodruku w wyniku wywołanego kryzysu, który bardzo łatwo może doprowadzić do upadku danej waluty, a co za tym idzie gospodarki i utraty suwerenności danego państwa. Dodatkowo rządy zadłużają się na niespotykaną skalę, przez co uzależniają się od branży finansowej.
Oczywiście dynamika zmian rodzi pytanie, o zachowanie Rosji i Chin. Pierwszy z tych krajów jest nie tylko niebezpieczny, ale został jak nigdy wcześniej przyparty do muru i grozi mu oderwanie integralnej części pseudopaństwowego tworu ZBiR, jakim jest Białoruś. Co do Chin, to ich sytuacja jest nie do pozazdroszczenia, ponieważ rośnie rola ich historycznego konkurenta – Japonii, a także zaostrzają się relacje z Indiami. Naprawdę ci, którzy widzą Chiny w tym wszystkim jako zwycięzcę, patrzą bardzo wąsko. Oczywiście Niemcy, a być może część Europy będzie robić wszystko, żeby zacieśnić więzy z Chinami, a także same Niemcy będą chciały podtrzymać sojusz surowcowy z Rosją (o ile dalej lobby energetyczne utrzyma swoje wpływy w rządzie Niemiec), ale równocześnie już okazało się oczywiste, że nic nie zrobią wbrew USA.
To jest pewna koncepcja tego co się dzieje, a nie tego, jak szczegółowo zostało to zrobione. Odruchowo kojarzymy, że skoro wirusa odkryto w Chinach, to musieli oni sami za tym stać, a skoro test PCR wykrywający jego kod genetyczny opracowano w Berlinie, to również Niemcy musiałby być w zmowie. Jednak brakuje w tym rozumowaniu: motywu - Niemcy i Chiny na tej całej awanturze mogą najbardziej; logiki - pandemię wykreowały amerykańskie lewackie media; możliwości – taka operacja nie byłaby możliwa do utrzymania w tajemnicy przed CIA. Natomiast Amerykanie mogli zainspirować pewne odkrycia w prowincji Hubei, która jest najbardziej otwartą i współpracującą z Zachodem prowincją Chin. Nie bawmy się jednak z autorów kryminałów i nie wymyślajmy, jak to mogło wyglądać.
Tak więc doszliśmy do końca przedstawiania hipotezy, co się tak naprawdę dzieje na świecie. Przepraszam wszystkich zawiedzionych, którzy oczekiwali raczej opisu jakiegoś jednookiego Żyda islamisty z czerwona flagą komunistycznych Chin. Sytuacja jest i była zawsze skomplikowana, a co gorsza - to tylko hipoteza, która może okazać się całkiem fałszywa. Do tej pory sytuacja globalna wcale nie była normalna, a teraz wiadomo, że stanie się jeszcze bardziej nienormalna.
Wojtek Wójcik - świński i dziki dowcip. Wielbiciel schabowego z dzika i dziczych żeberek. Pogromca wegaństwa w życiu i w ogóle na co dzień.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości