Arek Socha z Pixbay
Arek Socha z Pixbay
Gajowy-Marucha Gajowy-Marucha
4579
BLOG

Kto to zrobił? Komu jest potrzebna legenda o Potworze Koronawirusie. cz.5.

Gajowy-Marucha Gajowy-Marucha Koronawirus Obserwuj temat Obserwuj notkę 11

„Prawda jest dziwniejsza od fikcji, a to dlatego, że fikcja musi być prawdopodobna. Prawda – nie.” 

- Mark Twain

W dosyć ciemnym i ciasnym wnętrzu rozmawia ze sobą dwóch mężczyzn. Pierwszy z nich siedzi spokojnie na fotelu, gładząc od czasu do czasu siwe wąsy. Z jego twarzy emanuje inteligencja oraz nienaganne maniery. Mimo dość zaawansowanego już wieku, nie można powiedzieć o nim, że jest stary. Dobrze zbudowany, szczupły, zadbany, a przy tym ubrany ze smakiem, ale bez ostentacji. Wiele kobiet potwierdziłoby wręcz, że jest atrakcyjny. Drugi z mężczyzn stanowi niejako jego przeciwieństwo. Młodszy, ale zaniedbany, a przy tym dość tęgi i łysiejący. Przez jego brzydką twarz przebiegają co chwilę nerwowe grymasy. Nie siedzi na swoim fotelu, tylko stoi obok, gestykulując i pokrzykując. Zaczyna on:


- Czy u ciebie Gajowy musi być zawsze, kurwa, taki burdel?

- Już od pierwszych słów widać Panie Marucha, żeś cham i prostak. Zaprosiłem jednak Pana do siebie po to, żeby się z Panem podzielić pewnymi refleksjami. A to, co Pan widzi, to pewien twórczy nieporządek – jakże charakterystyczny dla inteligenckich głów...

- Do siebie?! Przecież to tak samo twoja głowa, jak i moja!

- Mylisz się Pan, jak zazwyczaj zresztą. Moim mieszkaniem jest głowa, a Pańskim – ujmijmy to dosadnie - dupa. Moją domeną jest refleksja, analiza i moralność, a Pańską - namiętności, porywczość i etyka sytuacyjna. Niemniej jednak uznaję, żeś jest Pan częścią natury tego samego organizmu i dlatego skłonny jestem nie tylko Pana zaprosić, ale także z Panem porozmawiać.

- Niby o czym?

- A o czym dzisiaj ludzie rozmawiają? O pandemii. Mi jednak dokładnie chodzi o problem z jej legendą, o której pisałem już w części 1 „Dlaczego ludzie uwierzyli?

- Problem z legendą?

- Dokładnie tak, Panie Marucha. Czuję po prostu rosnący mur między mną a społeczeństwem, które funkcjonuje według zupełnie innego paradygmatu. Zbyt długo to trwa. Myślę, że najwyższy czas na przeciwstawienie tej pandemicznej narracji odpowiedniej legendy o wielkiej fikcji.

- Że niby co – koronawirusa nie ma?

- Bzdura, Panie Marucha. Oczywiście, że jest, ale nie ma żadnej pandemii. Jest za to panika, pieniądze i polityka.

- Taaa... i co - może jeszcze nikt nie umarł? Inaczej byś gadał, gdy to ktoś z twoich bliskich zachorował, leżał z covidem pod respiratorem. Ale ty nie masz bliskich...

- Moją żoną jest wiedza, a bliskimi prawda. Nie mogę znieść tego, że mam się ich wyrzec idąc do sklepu, czy nawet na spacer. Wolę już z tego zrezygnować niż rzeczy, dzięki którymi jestem tym, kim jestem.

- Ale przecież to, kurwa, absurd. Każde dziecko przecież wie, że jest pandemia. Codziennie wszędzie podają informację ile osób zachorowało i zmarło. Chcesz, żebym uwierzył, że wszyscy kłamią, to wszystko jeden wielki spisek, a w telewizji pokazują sceny ze studio? Może jeszcze fałszują karty zgonów? Jak pizdnę zaraz w ten głupi czerep...

- Zamknij się, Marucha! Już to raz opisywałem w „Fikcji pandemii” ale widać, że nie dotarło. Fikcja polega na tym, że wirus jest i to na pewno nie od wczoraj i nie jest ani niebezpieczny, ani szczególnie zaraźliwy. Problem polega na tym, że wykrywa się go na podstawie zupełnie nieprecyzyjnych testów i głosi się prawdę o nowej chorobie, która na pewno jest od jakiegoś czasu. W ten sposób można by zrobić pandemię na praktycznie każdym innym wirusie powodującym zakażenia górnych dróg oddechowych.

- Wszystko fajnie, ale ludzie umierają.

- Codziennie umierają.

- Ale może właśnie ci mogliby pożyć!

- Może tak, a może nie. Ale jeśli średnia wieku zmarłych przy zarażeniu tym nowym wirusem praktycznie we wszystkich krajach jest taka sama jak średnia wieku życia, to mamy po prostu zwykłą zastępowalność pokoleń. W pewnym momencie odporność człowieka tak spada, że jeden z wielu dziesiątek wirusów i bakterii po prostu go dobija. Dlatego większość zgonów odnotowywanych jest w Domach Pomocy Społecznej, Domach Starców i tym podobnych. Rzecz jest w tym, że nikt do tej pory nie badał każdego schorowanego lub staruszka na obecność konkretnych wirusów. Zresztą tak naprawdę do końca nie możemy być pewni, a wręcz jesteśmy pewni, że znaczący odsetek wyników testów jest błędny. Wynika to z metodologii oraz matematyki.

- Nie, nie mogę słuchać tego pierdolenia! Wszyscy się mylą, tylko jeden Jaśnie Wielmożny Pan Gajowy jest dysponentem prawdy objawionej. Ha, ha, ha! A może wszyscy kłamią?

- Nie wszyscy. Jest szereg naukowców i lekarzy, którzy mówią dokładnie to samo – że król jest nagi, a żadnej pandemii nie ma. Jednak nie znajdziesz Pan tego w wiodących mediach, a swoją drogą ludzie wcale nie są gotowi tego w ogóle przyjąć. Dlatego też część nie walczy już z wiatrakami tylko stara się jakoś zracjonalizować zachowania, żeby wyjść z tego szaleństwa. Ale według mnie to nic nie da, a tylko pogrąży nas w kolejnej fikcji.

- Jeśli jest inaczej, to nie wystarczy powiedzieć?

- A jak żeś Pan zareagował, na sam fakt zakwestionowania rzeczywistości, w którą Pan wierzy? Jeśli się ludzi przestraszy, a potem do tego doda jeszcze szantaż moralny w postaci umierających staruszków z winy tych, którzy nie chcą siedzieć w domach, to większość z nich będzie już do końca życia Świadkami Pandemii. Tu nie chodzi o fakty, tylko o przeżycie – doświadczenie. Nie ma większego sensu apelować komuś do rozumu, jeśli czyjeś doświadczenie mówi mu coś dokładnie przeciwnego.

- I niby tak dało radę wszystkich na świecie oszukać?

- Nie wszystkich tak samo i nie wszystkich w tym samym momencie. Ale dodajmy też, że nie pierwszy raz. Nie było żadnego zagrożenia ze strony ptasiej grypy, a pandemia trwała kilka lat. Nie było żadnego zagrożenia świńską grypą, a pandemia trwała cały rok. W końcu też nie było żadnego uzasadnienia, żeby cały świat zajmował się lokalnym problemem wirusa Ebola, a jednak tak się stało. Podobnie było z rzekomymi pożarami lasów w Amazonii, a także w Australii. Za każdym razem miliardy ludzi stawały się uczestnikami globalnego widowiska medialnego. Nowością jest to, że dzięki mediom społecznościowym stały się także jego aktywnymi uczestnikami, wirtualnym tłumem 2.0, który uległ zbiorowej autohipnozie.

- Czyli problem jest w mediach? To dlaczego rządy pozwoliły na to? A wielkie korporacje? Przecież to same straty. Jaki w tym sens?

Przecież nie mówię, że to się wszystko samo stało. To, że są mechanizmy, to nie znaczy, że nie ma zegarmistrzów, którzy nimi sterują.

 - A niby jak to można udowodnić?

- Bardzo prosto. Przez obalenie hipotezy zerowej.

- Obalenie hipotezy zerowej?

- Dokładnie tak. Jeśli chcemy udowodnić, że Pańska żona jest wierna, to wystarczy obalić twierdzenie, że Pana zdradza.

- Ale ja nie mam żony, więc nie ma co tu obalać. Chyba, że masz coś w zanadrzu.

- A mam. Cytrynówka może być?

- Chętnie.

- To proszę bardzo. Za naszą rozmowę!

- Na zdrowie! He, he, he. Dzisiaj szczególnie to brzmi.

- Zawsze brzmiało. No to na drugą nóżkę.... I wracając do obalania hipotezy zerowej....

- Czyli co, mamy ogólnoświatowy spisek?

- Jeśli umiemy obalić twierdzenie, że wszystko stało się samo, wyłącznie dzięki mechanizmom globalnej paniki, to tak.

- Nie twierdzę, że nie jest tak, że każdy zaczął pandemię używać do własnych interesów...

- Nie, nie chodzi o to. To oczywistość. Chodzi o wykazanie, że to się nie mogło tak potoczyć samo z siebie. No to co - po jeszcze jednym?

- A jak.... ależ to wchodzi Panie Gajowy. Lekka taka. Nic nie sieka.

- Cierpliwości, drogi Marucho, cierpliwości....

- Coś mi się wydaje, że z tym gadaniem o hipotezach zerowych chcesz Pan uciec od tego, coś Pan obiecał czytelnikom, czyli od odpowiedzi na to, kto to zrobił.

- Ależ nie. Zresztą widzisz Marucha – ten tytuł jest taki trochę zwodniczy. Wiadomo przecież, kto to zrobił. Oglądasz czasem bajki dla dzieci? Na przykład takiego Scooby-Doo?

- A co to ma do rzeczy?

- No w tej bajce grupa nastolatków i gadający pies rozwikłuje za każdym razem tajemnicze zdarzenia o potworach i straszydłach w różnych miejscach świata. Schemat jest zawsze ten sam: zawsze ktoś się przebiera za potwora i zawsze jest to jedna z osób, która poznajemy na początku. Teraz jest dokładnie tak samo – nie zaatakowali nas Marsjanie i od początku wiadomo, że jest to jeden ze znanych nam aktorów na scenie międzynarodowej.

- Czyli kto?

- Zrobiły to całkowicie jawnie i bez żadnego ukrywania media, a najbardziej już to CNN. Prawdziwą zagadką jest to, o czym mówi tytuł całego cyklu, czyli – komu potrzebna jest legenda o Potworze Koronawirusie.

- No właśnie – komu?

- Do tego rozprawmy się z hipotezą zerową, czyli wykażmy absurd sytuacji, w której nikt nic nie planował, a pandemia sama wybuchła.

- Nie za bardzo kumam, ale dawaj Pan.

- To od początku: wiemy, że żadnego wielkiego zagrożenia nie ma i wiemy też, że w oficjalnych dokumentach od początku było to wykazywane. Wiemy też, że poprzednie pandemie były albo zupełną pomyłką, tak jak ptasia grypa, albo totalną przesadą, tak jak świńska grypa. Rządy też od początku wiedziały, że tym czym mogą w pełni manipulować to liczba testów oraz dobór grup do testowania. Miały też pełną świadomość wadliwości samych testów, jak i metodologii wykrywania chorób rzadkich. Nikt na poważnie nie walczy ze „straszną zarazą”, co wykazałem w części 2 „Fikcja pandemii” i prawie na pewno każdy decydent ma tego świadomość. Każdy kraj stosuje zupełnie inną politykę, co przy autentycznej walce o wyeliminowanie wirusa ze społeczeństw byłoby nonsensem. Każdy rząd oraz WHO wie, że wirusa jest w populacji znacznie więcej, ale oficjalnie cały czas pracuje się na pojedynczych zachorowaniach i zgonach. Twierdzenie, które chcemy obalić brzmi więc dużo trudniej. A mianowicie musimy podważyć, że:
Do ogłoszenia pandemii oraz lockdown w większości rozwiniętych krajów na świecie doszło z powodu wyjątkowo mocnych powiązań gospodarczych i politycznych na całym świecie oraz z powodu mechanizmów globalnej paniki opisanej w części 3 „Mechanizm globalnej paniki” oraz części 4 „Media, pieniądze i polityka” przy jednoczesnej świadomości rządów i organizacji międzynarodowych, że nowoodkryty wirus jest co najwyżej tak samo groźny, jak grypa sezonowa. 

- Czyli chcesz Pan, Panie Gajowy podważyć to, co sam żeś napisał?

- Bardziej uzupełnić, drogi Marucho. Uzupełnić opis mechanizmów o fakt, że musiały w kilku miejscach zapaść intencjonalne działania. To jednak decydenci korzystają z pewnych narzędzi i są oni świadomi konsekwencji takich, a nie innych działań.

- No dobra. Może i tak było. A swoją drogą, to co Pan, Panie Gajowy dodaje do tej cytrynówki? Taki posmak... jakaś przyprawa?

- Goździki, to goździki. Dzięki temu smak jest głębszy, a można też i mocniejszą zrobić... Ale wracając do tematu. Jest kilka faktów, które świadczą o tym, że pandemia nie jest wynikiem wyjątkowego zbiegu okoliczności...

- Po jeszcze jednym?

- A proszę... Na zdrowie.

- No chluśniem, bo uśniem.

- A więc, po pierwsze, to co zrobiły media typu CNN i Wall Street Journal było od początku skrajnie nienaturalne. Tym razem to WHO ewidentnie nie chciało ogłaszać światowej pandemii i zostało do tego zmuszone poprzez uprzednie ogłoszenie jej przez media. Wydaje się to dość oczywiste, że WHO będąc pod wpływem Chin, robiło wszystko, żeby im nie zaszkodzić. Ale swoją drogą to całe WHO potrafi w ciągu tygodnia zmienić całkowicie narrację. To jest kabaret, tylko widownia jeszcze nie wie, ile zapłaci za bilety i kto tu się z kogo śmieje.

- Czyli za wszystkim stoją amerykańskie media?

- Nie do końca, ponieważ równocześnie – a to jest już drugi punkt obalający hipotezę zerową - Chiny same odstawiły taki spektakl transmitowany na cały świat, jakby chciały za wszelką cenę wszystkim pokazać skalę i dramaturgię problemu.

- Zaraz, zaraz – to przecież niedorzeczne. Przecież Chiny wydaliły amerykańskich dziennikarzy właśnie za artykuły o epidemii i złą ocenę Chin.

- No ale to samo przez się zwracało uwagę, na to co oni napisali. Gdyby Chiny tak naprawdę obawiały się konsekwencji, to by zrobiły wszystko, żeby wszystko załagodzić. Musimy więc przyjąć, że już w lutym doszło do wojny nerwów, albo był to teatr.

- Ale po co to komu?

- Po to, żeby zrobić kryzys. Finansjera z Wall Street żyje i ma się dobrze od 12 lat dzięki dodrukowanym dolarom. Kryzys finansowy obnażył nie tylko ich obłudę, ale także pataogię tego systemu. Natomiast dla Chin kryzys miał cele zarówno wewnętrzne, jak i zewnętrzne. Wewnętrzne, ponieważ po raz pierwszy od przejścia na gospodarkę rynkową pojawiło się widmo recesji, co uruchomiło znane z czasów komunistycznych metody zarządzania przez kryzys. Natomiast drugą korzyścią z kryzysu było przerwanie łańcuchów dostaw do państw Zachodu, co samo przez się miało spowodować u nich kryzys. Bardzo przy tym jest możliwe, że sama epidemia były przyczynkiem do próby sił w samych Chinach. Jeśli jednak tak było, to obecny prezydent wyszedł z tego starcia zwycięsko.

- I mam uwierzyć, że to wszystko zostało zaplanowane i ukartowane?

- Nie, ponieważ są hipotezy i są nonsensy.

- Czym się różnią hipotezy i nonsensy?

- Nonsensem jest twierdzić, że ktoś jest w stanie zaplanować i przewidzieć na przyszłość procesy społeczne, polityczne i gospodarcze. A hipoteza opiera się na możliwym przebiegu zdarzeń z uwzględnieniem wszystkiego co wiemy o mechanizmach i uwarunkowaniach społeczno-polityczno-ekonomicznych.

- Czyli co Pan, Panie Gajowy uważa?

- Że pandemię odpalono specjalnie, po to, żeby zrobić kryzys. Nikt jednak nie wiedział, jak się to potoczy. Tak samo nonsensem jest gadanie o stworzeniu wirusa w laboratorium. Technika poszla bardzo do przodu, ale jednak mówimy o rzeczach nieskończenie małych a zarazem nikt nie jest w stanie określic jak będzie się zachowywał dany patogen w populacji. To są teorie science fiction ale bez „science”.

- Straszy Pan jakimś ogólnoświatowym spiskiem, a przecież nie może Pan na 100% wykluczyć, że to jednak nie był zbieg okoliczności. Może po prostu media w pogoni za sensację uruchomiły lawinę zdarzeń?

- Widzisz Marucha, paradoksalnie wariant samoistnej paniki światowej jest najbardziej pesymistyczny, bo to oznacza, że jesteśmy groźni jako ludzkość sami dla siebie. Jest on jednak nieprawdopodobny ze względu na to, jak Chiny i amerykańskie media zachowywały się od początku. Ale jak sam zauważyłeś, nawet jeśli na samym początku panika była naturalna, to na pewno została od razu się przedmiotem geopolitycznej rozgrywki jako nowy czynnik, który trzeba wykorzystać na swoją własną korzyść.

- Mam przyjąć, że Trump i Xi-Jinping się ze sobą dogadali i zrobili ogólnoświatowy kryzys? Znowu nonsens.

- Pewno, że nonsens. Czytałeś „Faraona”?

- Chyba tak. W szkole jeszcze.

- To bardzo mądra książka. Opisuje uniwersalny wątek walki o władzę między kapłanami a władcą. Pamiętasz – jest tam sztuczka z zaćmieniem słońca, które kapłani starożytnego Egiptu przedstawiają ludowi jako efekt swojej potęgi i wyjątkowej łączności z bogami. Dzisiaj kapłanami są media i ich właściciele, a pandemia jest właśnie takim zaćmieniem słońca. Wypijemy?

- Poproszę.

- I siup....No to jeszcze jednego i lecimy dalej.... Trumpa można lubić lub nie lubić, ale widać, że facet jest wyrwą w amerykańskim systemie polityczno-biznesowym. CNN oraz lewactwo nie określa go inaczej jak Hitlera. Napsuł wszystkim krwi i popsuł dobrze poustawiane biznesy oparte między innymi na taniej produkcji w Chinach. Jednak deklaracja redukcji długu oznaczała, że w przyszłości może też skończyć się finansowanie giełdy poprzez drukowane pieniądze. Kryzys jak zawsze wymusił wygenerowanie nieprawdopodobnej ilości pieniędzy.

- Ale może to wszystko, Gajowy, było jednak ukartowane? Trump może tak naprawdę siedzieć w kieszeni lobby finansowego i razem z nimi zrobił kryzys?

- Musielibyśmy uznać, że walka polityczna w USA jest tylko teatrem i nie ma tam głębokich konfliktów interesów. To jest właśnie nonsensowne.

- Czyli jaką macie Gajowy koncepcję?

- Koncepcje są właściwie trzy. Koncepcja pierwsza to wizja chińskiej intrygi na przyśpieszenie kryzysu i hybrydowego zaatakowania Zachodu. Chiny po prostu kopnęły w stolik i stworzyły inscenizację razem z częścią wielkich grup interesów, które grały przeciwko Trumpowi. To nie wyklucza, że przy okazji załatwiono wewnętrzne problemy Chin. Pojawia się przy tym jednak pytanie, jak to możliwe, żeby służby USA o tym nie wiedziały. A jeśli jednak wiedziały, to dlaczego nie zareagowały? Wypijemy?

- Na zdrowie! Lubię w zasadzie słuchać, jak tak nawijasz Gajowy.

- To jeszcze po jednym, Marucha. W gruncie rzeczy równy z ciebie facet!

- A jak jest druga koncepcja?

- Że to wszystko to wielka gra USA obliczona na oderwanie Zachodu od Chin. Jednak wątpliwości rodzą się tu jeszcze większe, ponieważ trudno sobie wyobrazić, jak by możliwa była taka operacja na gruncie chińskim. Oznaczałoby to, że USA może zrobić wielką akcję dywersyjną w samym środku Chin! Wątpliwości budzi także dlaczego media i lobbies poparłyby w tym Trumpa. Yyp! Muszę popić...

- Masz colę. A trzecia?

- Dzięki. Trzecia koncepcja to taka trochę rozbudowana wersja hybrydowa. Początkiem były wewnętrzne problemy Chin załatwiane pod pozorem lub przy okazji walki z epidemią. Zostały one jednak przejęte przez zachodnie media i lobby finansowe. Efekt paniki przekroczył zupełnie najśmielsze oczekiwania zarówno jednej, jak i drugiej strony. Stworzyło to nową dynamikę zdarzeń i do dużo większego kryzysu gospodarczego niż planowano. Próby opanowania sytuacji dawały odwrotne efekty, pojawiły się nowe wyzwania w Unii Europejskiej, ale także na rynku ropy i zagrożeń ze strony Rosji, jawnych ostrzeżeń przed kapitałem chińskim przez NATO, ale także zagrożenia dla rynku zbytu dla chińskich fabryk. Po prostu pojawiło się za dużo problemów, konfliktów. Ocean zrobił się czerwony i każdy zaczął dbać, żeby nie spaść niżej niż inni. Gospodarka, zyski, PKB, to wszystko przeszło na dalszy plan... CO TY, KURWA ROBISZ?!

- Muszę się odlać.

- Zwariowałeś? Przez okno? To siódme piętro. Wypadniesz i się zabijesz!

- Gajowy, jesteśmy w twojej głowie! Zapomniałeś? A ja muszę siku. Myślisz, że sam wypiłeś te 0,7 cytrynówki? Ni chuja!

- Idź lać do siebie na dół Marucha. Nie będziesz mi tu syfu robił.

- Ja pierdole, idę. Pogadamy, jak wrócę.

Monologi

- Boże, co za burak! Do szyi by mi nalał... Prostak, ale w zasadzie dobrze się z nim gada. Ma on tą swoją cwaną intuicję, która pozwala mu jednocześnie ulegać panice, jak i podejrzewać ogólnoświatowy spisek, że wszystko jest od a do zet ukartowane.... Kto wie, może rzeczywiście świat oszalał, stając się jednym niekończącym się wydarzeniem medialnym? Jeszcze kilka lat, a nie tylko ludzie, ale też rządy, firmy, a nawet armie będą funkcjonować w całkowicie wykreowanej rzeczywistości? Szkoda tylko, że tak mało ludzie widzą, jakie są prawdziwe koszty tej szajby. Trzeci świat nie ma socjalu, rekompensat dla firm oraz pakietów stymulacyjnych. Gdy bogaty świat uważa, że można wszystko zatrzymać z powodu grypy, tam kolejny miliard ludzi może po prostu głodować. Wie Pan co to znaczy być głodnym?...

...Yyp!...

Myśli Pan, że ja nie mam uczuć? Ma Pan rację – nie mam, ale mam moralność. Nie mogę się zgodzić na hipotetyczne ratowanie jednych kosztem realnych ofiar drugich. Nie mówiłem jeszcze tego Panu, ale uważam, że nawet jakby była straszna i prawdziwa zaraza, to nie można by wprowadzać przymusowych ograniczeń, ponieważ koszty zawsze przerosną potencjalne zyski. Nie można ratować jednych przed infekcją, a pozwalać, żeby inni padli z powodu braku lekarza, a jeszcze inni z powodu braku żarcia, kasy, nadziei. Trzeba żyć, nawet jeśli te życie związane jest z jakimś większym ryzykiem. Nakazać ludziom się bać, to jakby zabić w nich życie. Panie Marucha, słyszy mnie Pan? No gdzie żeś się, kurwa, zapodział? 

….Yyp!...

Bo jeśli chodzi o moje osobiste podejrzenia, to uważam, że to Chiny zostały jednak zaatakowane. Tak – tak. Właśnie zaatakowane. Dlaczego tak uważam? Otóż dlatego, że nikt nie zmienia zwycięskich strategii. W XXI wieku wszystkie pandemie i większe epidemie jakoś zawsze zbiegały się z kryzysami giełdowymi i wojnami. Coś się może powtórzyć raz, dwa razy, ale trzeci, a tym bardziej czwarty raz to już nie jest przypadek, tylko scenariusz. Mieliśmy ataki na WTC i Pentagon, następnie II wojnę w Iraku oraz pandemię ptasiej grypy a przy okazji tzw. kryzys bańki internetowej. Później mieliśmy wybuch na nowo konfliktu w Afganistanie, wielki kryzys finansowy 2008/2009 połączony z gigantycznym dodrukiem pieniądza, a także świńską grypę. Później była wojna Syria, epidemia wirusa Ebola oraz – a jakże - luzowanie ilościowe. Czy to zawsze przypadek, że te rzeczy pokrywają się czasowo?

...Yyp! Pierdolona czkawka...

Wiem, wiem. To nie dedukcja, tylko indukcja. Ale na tym właśnie polega myślenie, że wyciągamy wnioski z podobieństw. Czasem myślę, że brak mi doświadczenia i wiedzy życiowej. Zazdroszczę czasem Panu, panie Marucha, tego chamskiego kontaktu ze światem i z ludźmi. Gdybym tylko mógł to szukałbym informacji o działaniach tajnych służb.

...Yyp!...

Kto więc i jak zaatakował Chiny? Ta sama banda, które rządzi w CIA oraz w finansach niezależnie od opcji politycznej. Odpowiadała za to, jak naprawdę przebiegały zamachy na WTC i Pentagon oraz za kolejne kryzysy giełdowe i nagłe wybuchy konfliktów lokalnych. Teraz jednak Trump, jako pierwszy prezydent USA od kilkudziesięciu lat nie zaczął urzędowania od kosztownego konfliktu zbrojnego. Jak skończyła się Zimna Wojna, to już tradycją każdego prezydenta USA zaczęło być otwieranie nowego frontu. Wyjątkiem tutaj jest Trump. Mało tego – zaczął zagrażać biznesowi z Wall Street. Zrobiono więc coś takiego, że wywrócono światowy system finansowy do góry nogami, oraz zepsuto najbardziej, jak tylko można i tak już napięte relacje amerykańsko – chińskie. Połączenie brudnych finansów oraz służb to jest właśnie amerykański deep state. Bez najmniejszych problemów byli w stanie wyśledzić informacje o odkryciu nowego wirusa choćby przez pełną inwigilację Niemiec i ich branży farmaceutycznej. Przecież takie informacje, jak odkrycie nowego wirusa o potencjale epidemicznym są zawsze tajne w takim kraju jak Chiny, ale jeśli one współpracują z naukowcami z zewnątrz, to taka poufność jest zagrożona. Następnie wystarczyło wywołać przecieki w najbardziej powiązanej z Zachodem prowincji Hubei, uruchomić atakujące Chiny media i czekać na ich nerwową reakcję.

...Yyp!...

Wszystko zaczęło się dużo wcześniej, a w listopadzie 2019 po prostu rozpoczęła się akcja z odkrywaniem wirusa przez wytypowanych naukowców.... Chińczyki też nie są niewiniątkami. Ukrywali odkrycie wirusa mając w planach wykorzystanie tej informacji. Jednak jak tylko zorientowali się, że padli ofiarą swoistego ataku hybrydowego, który ma wywołać światowy kryzys gospodarczo – polityczny, postanowili opanować u siebie sytuację, ale zarazem kopnąć międzynarodowy stolik i znaleźć się na nowo w relacji z wieloma kluczowymi krajami. 

...Yyp!.. 

Tak, tak, Chiny walczą teraz o utrzymanie swojej pozycji na świecie, podczas gdy USA na nowo organizują równowagę w regionach. Jeszcze trochę, a Chinom nie będzie już tak łatwo nie tylko w Europie i Ameryce, ale z czasem też i w Azji, a potem nawet i w Afryce....

Jesteś Pan, Panie Marucha? Coś ciemno i nie widzę.... 

...Yyp...

Farmazony, koń zwalony... Yyp!

…....

- Jestem już. Sorry, ale przysnęło mi się na kiblu. Śpi Pan? Halo?... Ja pierdolę, zupełnie ululany. Nic dziwnego, głowa zawsze pierwsza odpada, nie dupa. He, he, he...

Coś Panu powiem Gajowy, jak teraz mi Pan nie odpowiesz tych swoich, kurwa, mądrości. Może masz Pan rację, a może nie. Ale to nie ważne. Nie rozumiesz życia, bo nie masz uczuć. Nic Pan, kurwa, nie czujesz, tylko analizujesz. A ja Panu powiem, że państwa i społeczeństwa zdały egzamin. Tak to wszyscy czujemy. No dobra, może rzeczywiście zagrożenie było przerysowane. Może... a może nawet była to jakaś gra między USA a Chinami, czy tam Ruskimi i Żydami. Nieważne, czy zagrożenie było, ale ważne, że mogło być. Rozumiesz Pan? MOGŁO BYĆ!

Nie masz Pan zmartwień, nie martwisz się o siebie i o bliskich. A ja mam na przykład nadwagę i jestem w grupie ryzyka. Pierdolę i nie chcę umierać na covida. Trzeba się sprężyć i przejść przez to wszystko do końca. Wszyscy razem. Może się wszyscy mylimy, ale jeżeli przez jednego głupka, który nie przestrzega obostrzeń właśnie ja zachoruję i umrę? Już tam na górze lepiej wiedzą o co chodzi i kiedy się to wszystko skończy. Nie ma co wymyślać. Na myślenie przyjdzie czas... 

I wiesz Pan, co ci, kurwa jeszcze powiem? Tak – bałem się. Tylko głupiec się nie boi. Siedzisz sobie sam zamknięty w tej głowie i nic nie wiesz, jak wygląda życie na zewnątrz. Wszyscy się przestraszyli. Nie wie Pan co to jest poczuć ten niepokój, kiedy listonosz przyniesie polecony i zakaszle. Albo jak ktoś w sklepie zarzęzi. A najgorsze są te dzieci – biegają, kurwa, a to przecież rezerwuar zarazków... Teraz już jest bezpieczniej, wszyscy to czują, ale to jednak cały czas gdzieś jest w tyle głowy, że trzeba uważać. Nie ma co, kurwa przesadzać z tym wylewnym witaniem, dotykaniem i przytulaniem. Bez tego da się żyć...

Tak – mam jeszcze maseczkę. O tutaj – w kieszeni. Widzisz Pan? Gadałeś coś, że jak ktoś nosi „szmatę na ryju” – jak to sam Pan określiłeś - to zakłada sobie kaganiec na rozum. To się, kurwa, przekonamy, co zrobi rozum, jak się mu założy maseczkę. Ha, ha, ha – ale żeś Pan idiotycznie wygląda! Sorry, że trochę używana, ale czystą mam w domu. Nie noszę już teraz cały czas, bo mniej się boję, ale na wszelki wypadek czasem lepiej mieć. Zresztą nie zrozumiesz Pan, bo chuja Pan wiesz o prawdziwym życiu... 

Gadasz Pan tu jakieś teorie, koncepcje, pierdoły, a ja Panu powiem, komu tak naprawdę potrzebna jest ta – jak sam Pan to mówisz – legenda o Potworze Koronawirusie. Nam jest potrzebna! Zwykłym ludziom. Żebyśmy nie zwariowali z tego strachu. Dzięki niej jakoś się trzymamy. Dosyć mam już gadania z Panem. Idę do siebie.

Co Pan masz tu w ręku za rulonik? Nie doczytam, za ciemno, kurwa... Dobra spadam, wezmę sobie jeszcze resztkę tej cytrynówki i pójdę zajarać do siebie na balkon. A ty śpij sobie pijany mędrcu w maseczce. Nich ci się przyśni to, że się, kurwa, boisz. Ha, ha, ha!

Zgon

- Zupełnie zimny. To Pan go znalazł?

- Tak. Przywoziłem mu codziennie rano zakupy, zostawiałem na klamce, a on mi zawsze zostawiał pieniądze na wycieraczce. Dzisiaj nic zostawił, więc zapukałem, a jak nikt nie odpowiadał, nacisnąłem klamkę. Wie Pan - złe przeczucie. Było otwarte. Zobaczyłem leżące ciało i od razu zadzwoniłem na 112.

- Rozumiem. I tak wszystko będzie Pan musiał opowiedzieć policji. Zaraz powinni już być.

- Straszne. To zabójstwo?

- Nie, skądże. Zadławił się swoimi wymiocinami. Ludzie już zupełnie powariowali ze strachu i śpią nawet w tych maseczkach. To już trzeci taki przypadek w tym tygodniu. Piją kurwa alkohol, a potem... Ech... Oczywiście zlecą pewnie sekcję, ale sprawa jest oczywista.

Pogrzeb był cichy, cywilny - bez księdza i gości. Tylko czterech pracowników z firmy „Charon” oraz ceremoniarz. Podobno wszystko wcześniej było opłacone. Kiedy się oddali, do grobu podszedł tęgi, łysiejący mężczyzna, który wyciągnął z kieszeni rulonik papieru, a następnie przypiął go zszywaczem do standardowego wieńca. Na rulonie było napisane:

Ogłoszono dziś pandemię

Strach ogarnął ludzkie plemię

Ciemność zaś okryła ziemię.

Słońce zaszło, zanim wzeszło

Robak zginął pod podeszwą

Koty miauczą przy śmietniku

Żul oddaje w bramie siku....

Nagle - kichnął ktoś na piętrze

Dudnią schody, drżą poręcze

Pędzi służba pandemiczna

Sytuacja wręcz krytyczna.

Już kombinezon założony

Kwarantanna całej zony

Test wychodzi negatywnie

Tylko zawał, gość już stygnie...

Wielki pech ofiara miała

Że korona nie złapała.

I z wierszyka morał mamy

Że panikę wręcz kochamy

Wszyscy fajnie się bawimy

Aż się nie pochorujemy.

Epilog

- A wiedziała gosposia, że dzisiaj był pogrzeb Gajowego?

- Tego z siódmego?

- Tak. Podobno miał koronawirusa. Test mu zrobili pośmiertnie.

- A to dziwne. Przecież od marca z domu w ogóle nie wychodził i z nikim nie spotykał. Nawet kurier mu codziennie zostawiał zakupy na klamce.

- Na pewno z nikim? Musiał się jakoś zarazić.

- Rozmawiałam z nim raz na początku, jak był na balkonie i pytałam czy się boi, a on mi tylko odburknął, że nie chce mu się z nikim gadać, bo świat zwariował. A potem nawet na balkon nie wychodził.

- No, ale zrobili mu test, jak go znaleźli i okazało się, że miał. Jakoś nigdy nie lubiłem go. Zarozumiały taki. Dobrze mu tak.

- Mówię Panu, Panie Marucha, że to nie żaden wirus, tylko przez te anteny pięć gie. Chcą nas wszystkich pozabijać. Ja się w każdym razie na nic nie dam zaszczepić.

- Eee tam. Babskie gadanie. Za ile będzie obiad?

- Ziemniaki coś się nie chcą gotować.

- Ile razy już gosposi mówiłem, że to nowa płyta indukcyjna i w aluminiowym garnku gosposia nie ugotuje...

- Panie Marucha - nie będę przelewać i drugiego garnka brudzić. Niech Pan wyciągnie butlę turystyczną.

- A to zaraz, bo muszę jeszcze coś sprawdzić w internecie.

- Taaak. Znowu pewnie te pornosy! Widziałam już raz co Pan tam ogląda...

- To nie były żadne pornosy, tylko serial dla młodzieży. Netflixa gosposia nie ma?

- Ja tam tych internetów nie oglądam, szkoda czasu na zbereźności. Świat się kończy, mówię Panu, Panie Marucha.

- Zaraz, zaraz, gdzie to jest? Nie mogę znaleźć...

- Czego?

- No ile dzisiaj zarażonych i umarło. Zawsze było tutaj na górze, a teraz nic.

- A to Pan nie wie, że w Hameryce murzyna zabili???

- Ano tak... a od jutra piszą, że bez maseczek.

...

Ale to już temat na zupełnie inną historię.

... Yyp! ...

Przeczytaj Posłowie >>

Wojtek Wójcik - świński i dziki dowcip. Wielbiciel schabowego z dzika i dziczych żeberek. Pogromca wegaństwa w życiu i w ogóle na co dzień.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (11)

Inne tematy w dziale Rozmaitości