Pod moim ostatnim tekstem na temat świeżo opublikowanego raportu Amnesty International jeden z komentatorów napisał: "Ty tego raportu w ogóle nie zrozumialeś. Raport nie oskarża, a pokazuje chronologicznie na wielu stronach, jakie działania rządu i instytucji w Polsce nie są zgodne z prawem polskim i międzynarodowym." Dziwne, że na takie "chronologiczne" i niby neutralne wyliczanki, adresaci, na przykład Francuzi w "Le Monde", reagują tak samo, traktując je jako krytykę? Gapiszony, nic nie rozumieją?
Bardzo dziękuję jednak za tę uwagę, bo to właśnie o to chodzi, o to, że ten raport wcale nie pokazuje, jakie działania rządu i instytucji w Polsce nie są zgodne z prawem polskim i międzynarodowym. Ani razu autorzy raportu Amnesty International nie podają podstawy prawnej czynionych zarzutów, nie piszą z jakim przepisem jakiego prawa jesteśmy na bakier. Tak, jak podkreślałem wcześniej, powołują się oni jedynie czasem na opinie innych organizacji pozarządowych, finansowanych z podobnych źródeł.
Ponadto z raportu wyziera brak wiedzy lub celowe, ukierunkowane przedstawianie i interpretowanie zaistniałych faktów. Na przykład, nie jest prawdą, że Polska nie przyjmuje "żadnych" imigrantów, jak napisano w tym raporcie, bowiem przyjmuje ich dziesiątki tysięcy, ale z Ukrainy, ze Wschodu, a nie z Południa, jak chcieliby Francuzi i Niemcy. Nie ma "obowiązkowej alokacji" imigrantów, tylko dobrowolne, wzajemne uzgodnienia rządów, co nawiasem mówiąc pozwoliło kanclerz Merkel na niedawną diametralną (i bez konsekwencji) zmianę jej stanowiska w tej sprawie. W raporcie mowa jest o tym, jakoby nowo wprowadzone przepisy dozwalały inwigilację kontaktów podejrzanego z obrońcą, co jest nieprawdą: nie zniesiono w Polsce tajemnicy adwokackiej. Nie jest prawdą, że jakieś pogwałcenia praw człowieka powodują w Polsce "masowe demonstracje". Te kilka demonstracji, które nie umywały się w żaden sposób choćby do tych, jakie w ubiegłym roku przetaczały się przez Paryż, były organizowane pod pretekstem obaw na wyrost, że być może w przyszłości zostaną wprowadzone pewne kontrowersyjne uregulowania, narzucając z góry jeden "słuszny" pogląd i blokując możliwość otwartej dyskusji. Może to właśnie powinno być powodem do krytyki? Nie jest zatem prawdą, że występują w Polsce jakiekolwiek problemy z prawem do zgromadzeń, bo odbywają się one bez ograniczeń, aż z nadmierną wręcz swobodą, wszelkie zgromadzenia i demonstracje. Dlaczego jest nam wytykana reforma sądownictwa, oczekiwana od dziesięcioleci? Przecież za opieszałość sądów Polska była krytykowana w innych raportach, na przykład Banku Swiatowego, a jawność oświadczeń majątkowych sędziów i prokuratorów rekomendowała Rada Europy. Czy autorzy Amnesty International wiedzą o tym?
W tym właśnie tkwi problem, że krytyki spływające ostatnio na polski rząd nie są oparte na żadnych konkretnych faktach dokonanych, ani podstawach prawnych, tylko na pewnym arbitralnym poglądzie. Poglądzie wyraźnie wynikającym z określonego światopoglądu. Tak właśnie wypowiada się Holender Frans Timmermans, kiedy atakuje Polaka Witolda Waszczykowskiego na forum międzynarodowym. Wiadomo, że ten ostatni występuje w charakterze ministra spraw zagranicznych, członka polskiego rządu, wybranego w legalnych wyborach, a Timmermans, w jakim charakterze? Prywatnie czy w imieniu Komisji Europejskiej? Jaki ma mandat Komisji do takich ataków? I na jakiej podstawie prawnej? Proszę tylko o wskazanie konkretnego przepisu.
Tak samo było z opinią Komisji Weneckiej, wypisz wymaluj! Zamiast konkretnej podstawy, same uznaniowe stwierdzenia i kreowanie na siłę jakichś nowych standardów europejskich, bądź zwyczaju prawnego tam, gdzie go nie ma. Z braku rzeczowej argumentacji powoływano się na to, że w Niemczech czy w Austrii to jest tak a tak, więc niech lepiej Polska się do tego zastosuje. Podobnie, jak w raporcie Amnesty International, autorzy powoływali się na opinie bliżej nieznanych organizacji pozarządowych. Ostatecznym argumentem miały być przykłady rozwiązań stosowanych przez jakąś większość krajów, wliczając w to również "wzorcową" demokrację rosyjską! Gdyby Polska miała dostosowywać się do większości krajów na tym kontynencie, to nadal trwalibyśmy w komunizmie, bo nie byłoby "Solidarności". Nie byłoby też nigdy Konstytucji 3 Maja, pierwszej w Europie, która utorowała drogę wszystkim innym konstytucjom europejskim, i nie byłoby nigdy żadnych Trybunałów Konstytucyjnych.
„Jedenaście dni temu dość mało znany bloger Mieszczuch7 napisał bardzo ciekawą notkę p.t. "Nowy mur - warszawski". Jako pierwszy zauważył on, że dzięki stalowym barierkom Pałac Prezydencki zaczął przypominać warowną twierdzę. Porównał on to do muru oddzielającego Żydów od Palestyńczyków oraz do wysokich płotów, które rozdzielają katolików i protestantów w Belfaście. Później także inni publicyści /n.p. Johny Pollack/ czynili podobne porównania, ale Mieszczuch7 był pierwszy. Jego poprzednia notka o ataku na niezawisłość Rzecznika Praw Obywatelskich też była bardzo interesująca. Warto zaglądać na ten blog.” elig, 28.08.2010
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka