Anita Werner w rozmowie z ambasador Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej, Anną Clunes, o koronacji króla Karola III w Opactwie Westminsterskim "Fakty po faktach" w TVN24, w sobotę 6 maja 2023 r., przytoczyła oficjalny komunikat Pałacu Buckingham, że "koronacja jest okazją do zabawy i świętowania, ale jest również uroczystą ceremonią religijną". To była w relacjach tej stacji tv, według mojej wiedzy, jedyna wzmianka o religijnym charakterze całego wydarzenia. I chyba pierwszy raz od ceremonii pogrzebowych królowej Elżbiety II zaistniała tam, potraktowana poważnie, msza kościelna.
Tak, msza kościelna! W szczególności na oficjalnej stronie Pałacu Buckingham mowa jest o "nabożeństwie koronacyjnym", a nie o jakiejś "koronacji" oraz o "Procesji Królewskiej" i "Procesji Koronacyjnej", a nie o jakimś "przejściu" czy "przejeździe"... Nabożeństwo było prowadzone przez Arcybiskupa Canterbury, Najprzewielebniejszego i Wielce Czcigodnego Justina Welby'ego. Skupiało się wokół liturgicznego tematu „Powołani do służby”. Król złożył uroczystą przysięgę i zobowiązanie do służenia Bogu, przy dźwiękach chóralnych pieśni religijnych. Król miał chwilę na osobistą, cichą modlitwę, tak jak czyniła to królowa Elżbieta II w 1953 roku. Odczytana została przez Biskupa Londynu ewangelia. Nastąpiło namaszczenie świętym olejem i błogosławieństwo króla Karola III. Mogliśmy zobaczyć, że Berła Króla i Królowej oznaczone zostały symbolami Krzyża. Zgodnie z tradycyjną liturgią Kościoła anglikańskiego, Król przyjął chleb i wino komunijne. Mogliśmy usłyszeć utwór „Sanctus”, skomponowany na potrzeby nabożeństwa przez polską kompozytorkę, Roksannę Panufnik.
Nabożeństwo w Opactwie Westminsterskim odbyło się w obecności ponad 2 tysięcy osób, a relacja z koronacji z pewnością pobije rekord wszechczasów pod względem liczby telewizyjnej widowni w Wielkiej Brytanii i na świecie, oglądały ją setki milionów ludzi. Była to więc jedna z największych mszy na świecie. Msza koronacyjna Karola III ściągnęła przed Ołtarz i oblicze Boga niezliczone rzesze ludzi!
Co mnie dzisiaj jednak bardzo dziwi to to, że żadne z "zaprzyjaźnionych" z opozycją mediów nie kpi, nie wyśmiewa tych setek polityków z całego świata, którzy wzięli udział we mszy w kościele, ani tego, że zdarzenie polityczne, jakim jest przecież akt przejęcia tronu, czyli władzy, ma miejsce w kościele. Żaden komentarz nie był poniżający wobec Kościoła i wiernych. Artyści, komponujący pieśni religijne czy msze, autorzy oprawy muzycznej czy wizualnej tego zdarzenia, nie podlegali ostracyzmowi środowiska. Prawdziwy cud!
To te "zaprzyjaźnione" media przez długie lata wyśmiewały polskich prawicowych polityków za uczestniczenie w niedzielnych mszach, uroczystościach kościelnych. Wykpiwały one w najbardziej pogardliwy sposób msze za ofiary katastrofy smoleńskiej, ofiary zbrodni katyńskiej, za Ojczyznę. Pomijały milczeniem atakowanie werbalne i fizyczne ludzi modlących się pod Krzyżem na Krakowskim Przedmieściu przez zdeprawowaną chuliganerię, traktowanie jako śmieci zapalonych tam zniczy i złożonych kwiatów przez byłą prezydent Warszawy Hanę Gronkiewicz-Waltz. Żądały od sądów skazania byłego europosła Witolda Tomczaka, który "zniszczył" prowokacyjną instalację włoskiego artysty Maurizio Cattelana, usunął "meteoryt" przygniatający rzeźbę papieża Jana Pawła II, wystawioną w Zachęcie, kierowanej wówczas, w 2000 r., przez Andę Rottenberg. Tomczak był przez wiele lat przedmiotem nagonki, w 2017 r. dopiero ułaskawiony przez Prezydenta RP, Andrzeja Dudę. Media te krytykowały też "nadmiarowy" pomnik Jana Pawła II, postawiony przed Muzeum Narodowym w Warszawie, stanowiący artystyczną odpowiedź na profanację Cattelana sprzed 20 lat. Jan Paweł II nie jest tu bezsilnym, starym człowiekiem przygniecionym meteorytem, lecz tytanem o nadludzkiej sile: odrzuca ciężki, czarny kamień, stojąc w symbolicznie czerwonej wodzie. Łajanym przez krytyków autorem dzieła pod nazwą "Zatrute źródło" jest rzeźbiarz Jerzy Kalina, twórca m.in. pomnika Ofiar Katastrofy Smoleńskiej przy placu Piłsudskiego. To te media broniły wyemitowanego w TVN24 "reportażu" Marcina Gutowskiego pn. "Franciszkańska 3", szkalującego pamięć świętego papieża Jana Pawła II i raniącego uczucia wierzących (zob. szerzej: https://www.salon24.pl/u/notatnikmieszczucha/1287973,tvn-desperacko-walczy-o-wygrana-po-wcow-by-ich-potem-nikt-za-ich-reportaze-nie-osadzil). A przecież Jan Paweł II był i jest kochany na całym świecie, szanowanym autorytetem dla wierzących różnych religii i wyznań... TVN-y promowały na przykład wojującego z Kościołem profesora Jana Hartmana, który nazywał księży "gangsterami w sutannach".
Szokujące, jak dzisiaj te same media tak grzecznie i z szacunkiem relacjonują i komentują nabożeństwo, bez żadnego opluwania, uroczystość religijną?
„Jedenaście dni temu dość mało znany bloger Mieszczuch7 napisał bardzo ciekawą notkę p.t. "Nowy mur - warszawski". Jako pierwszy zauważył on, że dzięki stalowym barierkom Pałac Prezydencki zaczął przypominać warowną twierdzę. Porównał on to do muru oddzielającego Żydów od Palestyńczyków oraz do wysokich płotów, które rozdzielają katolików i protestantów w Belfaście. Później także inni publicyści /n.p. Johny Pollack/ czynili podobne porównania, ale Mieszczuch7 był pierwszy. Jego poprzednia notka o ataku na niezawisłość Rzecznika Praw Obywatelskich też była bardzo interesująca. Warto zaglądać na ten blog.” elig, 28.08.2010
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura