Jadąc autobusem w Warszawie można być narażonym na nie lada emocje. Siedzące obok mnie trzy kobiety, jak przypuszczałem, babka, matka i córka, testowały mnie najwyraźniej pogardliwie wyrażając się o Kaczyńskim i PIS-owcach, a wychwalając Tuska. PIS-owcy, na przykład, odkupują banki przepłacając, z wielkimi stratami, żeby tylko obsadzić je "swoimi". Mówiła głównie babka, matka tylko czasem coś dopowiadała, a córka w zasadzie milcząco przyjmowała ich wywody. Otóż Tusk jest według nich "najlepszym gadułą" ze wszystkich polityków, a poza tym rzekomo zna języki obce. Trzaskowski też jest świetny, ale daleko mu do Tuska. To, że staliśmy większość czasu w okropnym korku ciągnącym się od Belwederskiej aż do Wilanowa, nie wpływało w żaden sposób na ich tak dobrą opinię o Trzaskowskim. Panie nie rozumiały tylko, po co Tusk wrócił, przecież miał taką dobrą pensję w Brukseli... Potem babka zmieniła temat na pomoc dla Ukraińców. Opowiadała, że zna jedną Ukrainkę, bardzo bogatą, która pokazywała zdjęcia jej luksusowych samochodów. Mówiła, że tak naprawdę to do nas przyjechali ci bogatsi, a biedni zostali na Ukrainie, że to są jacyś oligarchowie, wzbogaceni dzięki korupcji panującej na Ukrainie i "cwaniaczki". Obrzydzała tych Ukraińców, rzekomo panoszących się w naszym kraju.
"Cwaniaczki"?! Przecież to były tłumy kobiet z dziećmi, babcie, mamy, same, z całym dobytkiem w foliowych torbach. Mam taką rodzinę po sąsiedzku. Ile razy pytałem, czy czegoś nie potrzebują, zawsze odpowiadają, że nie, niczego im nie trzeba. Wstydzą się swojej biedy. Zresztą teraz już mają pracę i jakoś sobie radzą. Hm, nie zapomnę, jak kiedyś zagadnąłem młodego taksówkarza, który przyznał, że jest Ukraińcem, dlaczego siedzi w Warszawie, a nie walczy. Podwinął nogawkę spodni i pokazał mi w odpowiedzi zabliźnioną ranę, rozharataną całą nogę... Nam zdarza się nieraz tak łatwo osądzać, zapominać, że ta wojna nie zaczęła się 24 lutego 2022 roku, ale trwa od 2014 roku.
Te przypadkowe przedstawicielki elektoratu PO prowadziły w autobusie nachalną propagandę, prowokowały. W tej "rozmowie" charakterystyczne było ocenianie postępowania innych ludzi według kryterium finansowego, jakiejś korzyści czy chytrości. Ich stosunek do udzielania pomocy Ukraińcom w Polsce był zdecydowanie negatywny. Czy to w ten sposób okazują też negatywny stosunek do Kaczyńskiego i PIS-owskiego rządu, który od początku wojny udziela tej pomocy? Że ta pomoc jest PIS-owska bardziej?
Wydaje się to trochę dziwne, bo przecież Trzaskowski i inni PO-wscy merowie próbowali wygrywać z rządem w tym, kto pomaga bardziej. Trzaskowski zapraszał proniemieckiego Kliczkę. Oni przypisywali sobie wszystkie zasługi, inicjatywę obywatelską, ofiarność wolontariuszy. Negowali jakiekolwiek działania rządowe. I przypomnijmy wypowiedzi samego Tuska, który na spotkaniu w marcu, w Bytomiu, twierdził, że "to jest nasza wojna, w której giną ukraińskie dzieci i ukraińscy żołnierze". Przypisywał on antyukraińskie nastawienie kibicom na stadionach, czyli środowisku patriotycznemu, wywieszającemu transparenty przeciw działaczom politycznym i medialnym totalnej opozycji, kojarzonemu przez to z PIS (raczej błędnie). Może były premier mści się za słynny slogan "Donald matole, twój rząd obalą kibole"? Znana jest ta linia narracji: PIS rzekomo nie wspierający Ukrainy, ruskie trole itd. Jednocześnie Tusk powtarza manipulacyjne hasła, że pomoc dla Ukraińców nie może przynosić strat polskim rolnikom, sugerując pośrednio, że przynosi ona straty Polakom, czyli że jest zła... Krótko mówiąc, wydźwięk wystąpień Tuska nie może być jednoznaczny. Zła, rządowa, PIS-owska pomoc dla Ukraińców? Akurat w tej sprawie już jakaś część opinii publicznej ma wiedzę, że za zdjęcie ceł na ukraińskie towary odpowiada Komisja Europejska, a w niej - komisarz Valdis Dombrovskis z EPL, czyli frakcji kolegów PO, a nie żaden PIS, rząd, czy komisarz Janusz Wojciechowski, i nie da się tak wkręcać. Innym przykładem było zamieszanie przy głosowaniu w Sejmie ustawy o pomocy dla obywateli Ukrainy, cyrk zrobiony przez Borysa Budkę, szefa klubu KO. Opóźnianie, utrudnianie, blokowanie prac parlamentarnych - to jest metoda walki partyjnej PO, partyjny interes ponad wszystko. Grzegorz Schetyna powiedział w lutym, w Polsat News, że to Niemcy najbardziej pomagają Ukrainie, nie Polska - w imię partyjnego interesu umniejsza zasługi Polski i Polaków. Po roku trwania wojny, na pytanie o to, dlaczego Donald Tusk nie odwiedził walczącej Ukrainy, wiceszefowa PO, Izabela Leszczyna odpowiedziała, że jego wizyta na Ukrainie nie pomogłaby Ukraińcom, że to nie są dobre pomysły.
Według badających ten temat naukowców to SLD i PSL oraz Konfederacja cześciej podnoszą trudne sprawy zbrodni na Polakach z Kresów Wschodnich, rzezi wołyńskiej, dokonanej przez OUN i UPA, czy współczesnej polityki historycznej Ukrainy, heroizacji osób uznawanych w Polsce za odpowiedzialnych za te zbrodnie. Stanowisko PO chyba najlepiej oddaje cytat z Sikorskiego z 2014 r. ze spotkania z ukraińskimi opozycjonistami: "Jeżeli nie podpiszecie porozumienia, będziecie mieli stan wojenny i wojsko na ulicach. Wszyscy będziecie martwi"... Natomiast PIS konsekwentnie dąży do pojednania polsko-ukraińskiego. Przypominam jak Śp. Prezydent Lech Kaczyński był nawet krytykowany za rzekome "zdradzanie" kwestii wołyńskiej. Chciałoby się, żeby faktycznie pomoc dla Ukraińców była przedmiotem ponadpartyjnej zgody, jednomyślności ponad podziałami politycznymi, ale tak nie jest.
Najwyraźniej wraz z włączaniem do PO-wskich list wyborczych starych działaczy SLD przesiąkają coraz bardziej do ich elektoratów również prorosyjskie i antyukraińskie opinie. Myślę, że gdyby to PO rządziło z PSL połączonym z Hołownią, to ta pomoc dla Ukraińców byłaby bardzo słaba albo w ogóle by jej nie było.
Teraz Polska - dzięki podjęciu zadania koordynowania pomocy Ukrainie i przyjmowania uchodźców z Ukrainy w Polsce bez budowania obozów dla imigrantów i nie licząc się z brakiem finansowego wsparcia ze strony Brukseli - pozytywnie wyróżnia się na tle innych krajów europejskich, wzmocniła swoją pozycję międzynarodową. Natomiast pojawiające się antyukraińskie głosy ze strony PO i elektoratu Tuska są destrukcyjne, uderzają w tę pozycję Polski, sprzeczne z polską racją stanu, ale też i wywalczoną przez nas zmianą polityki unijnej wobec Ukrainy i Rosji. Kiedy rządzili, to według zasady Madame de Pompadour, kochanki Ludwika XV - "po nas choćby potop". A teraz, żeby rządzić znowu, sprowadzą na Polskę choćby potop!
„Jedenaście dni temu dość mało znany bloger Mieszczuch7 napisał bardzo ciekawą notkę p.t. "Nowy mur - warszawski". Jako pierwszy zauważył on, że dzięki stalowym barierkom Pałac Prezydencki zaczął przypominać warowną twierdzę. Porównał on to do muru oddzielającego Żydów od Palestyńczyków oraz do wysokich płotów, które rozdzielają katolików i protestantów w Belfaście. Później także inni publicyści /n.p. Johny Pollack/ czynili podobne porównania, ale Mieszczuch7 był pierwszy. Jego poprzednia notka o ataku na niezawisłość Rzecznika Praw Obywatelskich też była bardzo interesująca. Warto zaglądać na ten blog.” elig, 28.08.2010
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka