Do nominacji Franciszka Przybyły asystenta skompromitowanego posła Łukasza Mejzy doszło po tym, jak na początku marca w PKO BP zatrudniony został nowy pracownik odpowiedzialny za sprawy personalne — Jakub Kowaleczko. To zaufany człowiek wicepremiera Jacka Sasina. W banku ma dbać o jego interesy polityczne. Nepotyzm? Nic podobnego.
Praktyka zatrudniania w spółkach należących do Skarbu Państwa, ministerstwach, urzędach, spółkach miejskich rodzin, kolegów, znajomych, pociotków, towarzyszy partyjnych tych, którzy akurat sprawują władzę w Polsce lub są lokalnymi kacykami wybranymi wolą wyborców to absolutna norma. Dzielenie intratnymi stanowiskami jest mówiąc najprościej najzwyklejszą powszechnie stosowaną zapłatą za polityczną lojalność, oddanie, aktywność i w ogóle przynależność do grupy politycznej, która wygrywa wybory parlamentarne czy samorządowe.
Są to tzw. frukta czy mówiąc slangiem politycznym kawałki tortu, którym się dzielą liderzy partyjni z politycznym planktonem. Przydział intratnych stanowisk oczywiście nie ma kompletnie nic wspólnego z jakimikolwiek kompetencjami, a zależy jedynie na stopniu znajomości z politycznymi decydentami.
Z analizy danych dotyczących ilości stołków na których zasiadają nominaci partyjni wynika, iż takich stołków obecnie w Polsce znajduje się, nie do uwierzenia….580 tysięcy.
Samych stanowisk rządowych czy związanych z Rządem centralnym i strukturami lokalnymi jest w Polsce ponad 180 tys!!!! Do tego dochodzą spółki centralne i miejskie.
Te niemal 600 tysięczne zaplecze stołków pozwala zbudować ok. 2 milionowy elektorat liczony wraz z rodzinami i znajomymi tych, którzy ciągną zyski z tych stołków. Poza tym zaufani i lojalni wobec politycznych mocodawców prezesi, dyrektorzy, kierownicy, funkcjonariusze, urzędnicy będą po prostu odwdzięczać się mocodawcą łożeniem na partie części swoich uposażeń szczególnie potrzebnych w okresach kampanii wyborczych.
W taki sam sposób zatrudnia się również tych towarzyszy, którzy nie znaleźli się na eksponowanych miejscach list wyborczych i wypadli z politycznej ekstraklasy.
W związku z ostatnim zdaniem podaję przykład.
Jeden z byłych posłów na sejm popadł w niełaskę „Króla” i wylądował na dalszym miejscu listy wyborczej. Oczywiście nie wszedł ponownie do sejmu RP. Przez miesiąc nie wychodził z domu. Popadł w depresję, zaniedbał się, przytył. Niestety poseł nie miał żadnych kompetencji, wiedzy, doświadczenia, wykształcenia i ciężko byłoby mu znaleźć jakąkolwiek pracę (nigdy wcześniej nie pracował) gdyby nie pomoc dawnego kolegi partyjnego. Nasz bohater mówiąc najprościej został wiceministrem. Znów zaczął żyć pełnią życia, a jego wdzięczność zapewne nie będzie miała granic.
I to by było na tyle
Absolwent Wydziału Nauk Społecznych - Politologia, Dziennikarstwo. Studia podyplomowe Uniwersytet Ekonomiczny.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka