Kilka miesięcy temu sporządziłem raport o kampanii wyborczej do PE Koalicyjnego Komitetu Wyborczego Porozumienie dla Przyszłości "CentroLewica", ukazujący styl działania ludzi, którzy nigdy nie powinni znaleźć się w polityce.
Wśród olbrzymiej ilości maili jakie otrzymałem w odpowiedzi na ów raport znalazły się również takie, których autorzy sugerowali, iż nie powinienem opisywać tak marginalnych partii, gdyż nie mają one żadnego znaczenia na naszej scenie politycznej. Ponadto, zdaniem niektórych, „leżącego nie powinno się kopać”. Póki co, ten „leżący” otrzymuje z budżetu państwa wielomilionowe subwencje (nawet Partia Demokratyczna, która obecnie nie posiada żadnego parlamentarzysty!) i szykuje się do nowych wyborów.
Najnowszym pomysłem spin-doktorów Centrolewicy jest promocja ich kandydata na prezydenta Polski za pomocą wizerunku Baracka Obamy.
Dziennikarze zainteresowani billboardem z Obamą zaczęli pytać, czy Tomasz Nałęcz ma prawo do wykorzystywania wizerunku obecnie urzędującego prezydenta. Odpowiedź prof. Nałęcza dla Polski The Times wywarła na mnie ogromne wrażenie: przyznał on, iż posiada wymaganą zgodę, a zdjęcie prezydenta USA pochodzi od działającego w 2008 r. w Polsce sztabu wyborczego Obamy.
Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, iż w Polsce nie ma i nie było żadnego oficjalnego sztabu wyborczego Baracka Obamy – był tylko „zabawowy – nieoficjalny” sztab, którego pomysłodawcą i zarazem szefem był Przemysław G. – członek władz Socjaldemokracji Polskiej, który został zatrzymany 26 listopada 2008 r. przez CBA pod zarzutem pośrednictwa we wręczeniu łapówki.
Powoływanie się w takich okolicznościach na sztab wyborczy Obamy w Polsce sprowadza Tomasza Nałęcza do piaskownicy.
W zgodę Baracka Obamy na użycie swojego wizerunku w kampanii kandydata SDPL wątpi także dziennikarz internetowego portalu Politico.com Ben Smith.
Tłumaczenia sztabowców Tomasza Nałęcza, iż mógł on wykorzystać wizerunek prezydenta USA, nawet bez zawiadamiania go o tym fakcie, gdyż wizerunek osoby publicznej jest własnością publiczną, mogą budzić tylko zdziwienie i wątpliwości w fachowość tych "centrolewicowych ekspertów" od marketingu politycznego. Czy wyobrażacie sobie Państwo plakat wyborczy kandydatki na urząd prezydenta Ukrainy Julii Tymoszenko z Lechem Kaczyńskim, który zostałby rozreklamowany bez zgody polskiego prezydenta?
Dziś pojawiła się informacja, iż producent firmy odzieżowej wykorzystał wizerunek Baracka Obamy, bez jego wiedzy, do promocji billboardowej swoich produktów. Sprawa prawdopodobnie skończy się w sądzie, ponieważ rzecznik Białego Domu wyraźnie przypomina, że administracja Obamy nie zgadza się na używanie wizerunku prezydenta w celach komercyjnych. Linią obrony firmy odzieżowej będzie tutaj jednak to, iż nabyła ona prawa do zdjęcia, zakupując je od agencji prasowej AP.
ZADAJĘ PUBLICZNIE PYTANIE DO TOMASZA NAŁĘCZA I WŁADZ SOCJALDEMOKRACJI POLSKIEJ ORAZ PARTII DEMOKRATYCZNEJ:
"CZY POSIADAJĄ PAŃSTWO PRAWA AUTORSKIE DO TEGO ZDJĘCIA?":
http://hotlineoncall.nationaljournal.com/Barack%20Obama%20Capitol.jpg
APELUJĘ DO REPREZENTANTÓW MEDIÓW ORAZ POLITYKÓW WSZYSTKICH OPCJI, ABY DO CZASU ODPOWIEDZI NA POWYŻSZE PYTANIE BOJKOTOWALI PRZEDSTAWICIELI TYCH DWÓCH PARTII POLITYCZNYCH!
Inne tematy w dziale Polityka