CI co przegrywają nie odpowiadają jasno na pytania, tylko zasłaniają się czym popadnie. Czekają na wyniki, potem liczą na pozytywną zmianę w słupkach sondażowych.
Gdy wszystko już jasne politycy czy komentatorzy przychylni danej opcji tuszują swoje klęski i uwydatniają zwycięstwa. Zwalają odpowiedzialność, szukają winnych -najczęściej w obcych szeregach- tłumaczą się ze słabego rezultatu nierówną walką, a nawet.... zepsuciem wyborców i nieuczciwością systemu demokracji. Ja tego robić nie zamierzam.
Każda gra jest nieco nieuczciwa, żadna nie jest doskonała, a mimo to zwycięzcy się zmieniają, a także ich osiągnięcia. Taką grą są wybory w Polsce. Przeanalizujmy ich wynik.
Niektórzy analitycy lubią dzielić wynik na pół w kontekście dwóch "frontów", które tworzyły się i ewoluowały. Swój początek miały mniej więcej po upadku SLD w 2004/5 roku i powstała część prawicowa o charakterze narodowym i część liberalno-lewicowa. Jest to podział umowny i dotyczy aspektu ideowego, a nie gospodarczego. Choć jest to tylko symbolika, to wielokrotnie tłumaczy dlaczego zawiązują się pewne koalicje częściej niż, by na to wskazywały interesy czy zbieżność programów.
Po niedzielnych wyborach 2019 r. komentatorzy twierdzą, że poparcie dwóch bloków jest remisowe 50 do 50. To nieprawda. Wybory parlamentarne w tym ujęciu nigdy nie były remisowe.
Według moich szacunków to 55-45 dla prawicowej części Polski po niedzielnych wyborach 2019 r. (PIS + Konfederacja + połowa z PSL). Wybory 2019 to utrzymanie niewielkiej dominacji dla prawicowej części, która przez lata była w mniejszości.
W Polsce nastąpiło mocne przesunięcie, lecz nie względem poprzednich wyborów, gdyż w 2015 r. rozkład sił był w przybliżeniu taki sam (55-45) jak teraz. Nie myślmy, że tak było zawsze, bo prawa strona przez lata srodze ustępowała. W 2011 roku szacowany wynik to ok. 38-62 na korzyść bardziej liberalnej/lewicowej części, a w 2007 r. ok. 39-61.
Więc kto się może cieszyć ? Prawica, bo utrzymała przewagę mając w pamięci historycznie słabe wyniki. Lewica-liberałowie, bo pomimo oczywistej porażki nie pozwolili na powiększenie przewagi (choć są w regresie).
Prosto z mostu trzeba jednak powiedzieć, że wybory wygrał PIS umacniając się pod względem legitymizacji władzy, w atmosferze zagrożenia demokracji i sukcesów społeczno-ekonomicznych. PIS utrzymał samodzielną władzę i nadal będzie mógł robić to na co ma ochotę przy konieczności zachowania wewnętrznej jedności, co przy tak sporej liczbie mandatów i partyjnej koalicji z J. Gowinem i Z. Ziobro nie będzie łatwe. Brak większości w senacie także będzie pewnym utrudnieniem, bo brak większości teoretycznie będzie sprzyjać opozycji (wizerunkowo + legislacyjnie). Po ogłoszeniu sondażowych wyników wyczuwalny był niesmak, ponieważ po cichu liczono na więcej mandatów. Jednak obiektywnie patrząc PIS uzyskał rekordowe poparcie w historii i nie musiał liczyć na to, że jakieś ugrupowanie nie wejdzie by osiągnąć większość - a tak było w 2015 (Lewica + Korwin + Razem = większość ich głosów przeszła na PIS). Ten wynik jest dobrą pozycją wyjściową do przyszłych wyborów, w których PIS może powiększyć stan posiadania. Partia J. Kaczyńskiego może jeszcze długo tryumfować jeśli będą trafiać i nadawać ton w nastroje społeczne.
Dlaczego PIS zwyciężył w wyborach:
-efektywność , wysoki poziom spełnienia obietnic, wiarygodność
-wsparcie Telewizji Publicznej, pochwała rządzących, krytyka opozycji (dostarczanie argumentacji i emocji)
-poprawa statusu ekonomicznego wielu Polaków, programy socjalne (nowa oś zmagań politycznych w Polsce - walka o dobrobyt)
-brak alternatywy, słabość opozycji
-perspektywa realizacji kolejnych obietnic i utrzymania poprzednich
-poczucie, że rządzący realnie wpływają na życie obywateli i jest to wpływ korzystny (nie odczuwają zagrożeń praworządności, bądź ich to nie dotyczy)
____________
PIS faktycznie liczyło na nieco wyższy wynik, dlaczego taki nie był:
-rządząca partia nadal ma złą reputację na przestrzeni lat, jest bardzo dużo nienawiści wobec tej partii oraz jej dokonań i jej wyborców
-najciemniejszą kartą rządów PIS były problemy z praworządnością, których dało się uniknąć (ta sprawa mocno podważyła wizerunek partii i dodała argumentów stronie przeciwnej)
-brak atrakcyjnej propozycji dla klasy średniej, mieszkańców miast i nieefektywność przekazu do wyborców, którzy są bardziej zdystansowani i liberalni (wartości konserwatywne i programy socjalne do nich nie przemawiają)
-brzydki styl: zarządzania, wprowadzania ustaw, posiedzeń sejmowych (PIS nie budził zaufania do powierzenia im większej władzy - w oczach wyborców byłoby to ryzykowne)
Sumowanie wyników (nie)Zjednoczonej Opozycji w tych wyborach służy pokrzepieniu serc tych, których najmocniej dotknęło zwycięstwo PIS-u. Jednak dodawanie wyniku KO+Lewicy i PSL-u jest nieporozumieniem. PSL nie uzyskałby takiego wyniku jaki uzyskał samodzielnie gdyby był częścią koalicji. Prezes PSL w porę zauważył dezintegrację wyborczą jego ugrupowania wiedząc, że jak pójdzie w koalicje opozycji to połowa jego wyborców odpłynie do PIS-u dlatego nie doszło do zjednoczenia po wyborach do Parlamentu Europejskiego. W. Kosiniak-Kamysz słusznie postawił na budowanie w Polsce szerszego ugrupowania na płaszczyźnie centrowej, choć wchłonięcie Kukiza pod szyldy PSL, było bardzo ryzykowne (zważywszy na wcześniejsze wypowiedzi Kukiza o PSL). Wyborcy zmęczeni latami walki dwóch niegdysiejszych dominantów (PIS - PO), a aktualnie zniechęconymi agresywnym stylem PIS-u i marazmem PO postawili na PSL. Szczerze mówiąc trzeba "Koalicji Polskiej" (PSL-owi) pogratulować, zważając na to, że byli w ogniu krytyki opozycji (za to, że nie chcieli się przyłączyć) i na celowniku PIS-u (jako niewygodnego konkurenta w mniejszych miejscowościach). Celem każdego po wyborach jest poprawa poparcia, lecz w przypadku PSL jest to wysoce nieprzewidywalne. Jeśli będą skutecznie poszerzać wyborców centrum to może się udać.
Przyczyny dobrego wyniku:
-samodzielność, rezygnacja z opozycyjnej koalicji przeciw PIS (na której PSL by stracił - odpływ wyborców do PIS)
-centrowa własna koalicja, poszerzenie elektoratu, alternatywa dla rozczarowanych KO
-wyważenie, zdystansowanie do innych ugrupowań, koncyliacyjny styl
Sądziłem, że wybory do PE są tylko testem do tych jesiennych ale okazało się, że wygrana partii władzy zniszczyła morale opozycji na tyle skutecznie, by się nie zjednoczyła i nie zagroziła jesiennemu zwycięstwu partii rządzącej. Czy to dobrze dla opozycji, że się nie zjednoczyła ? Wynik jest dwuznaczny. Z jednej strony PIS był faworytem i wątpliwe, by zjednoczona opozycja miała szansę wygrać wspólnie, aczkolwiek mogłaby PIS-owi zagrozić. Z drugiej strony start oddzielny zapewnił więcej głosów opozycji, niż gdyby startowali razem. W polityce 2+2 nie równa się 4, To pokazały wybory do Parlamentu Europejskiego 2019 w których opozycja miała największe szanse polityczne i organizacyjne, by się zjednoczyć i wygrać.
Twarzą porażki z PIS-em jest Koalicja Obywatelska, która z hegemonicznej pozycji partii Platforma Obywatelska, która urosła w 2007 r. stopniowo od 2013 r. zaczęła topnieć. PO utraciła pozytywny wizerunek partii nowoczesnej stawiającej na rozwój na rzecz negatywnego wizerunku partii bogaczy i odrealnionych elit. To właśnie rozwój i nowoczesność były sztandarem PO w 2007 r. , a gdy wyborcy rozczarowali się niespełnionymi obietnicami i brakiem partycypacji w owocach rządzenia PO opracowało nową strategię - "mniejszego zła" i "straszenia PIS-em. Stworzono przy pomocy skutecznego PR, wsparcia mediów i sporego grona elit oraz błędów PIS-u obraz demonicznej konkurencji. Przy strategii równoważenia skrzydeł ideologicznych w partii i stabilizacji w administrowaniu państwem -tzw. "ciepła woda w kranie" tylko poważne wstrząsy były w stanie im zagrozić. Te wstrząsy nastąpiły wraz z wypaleniem ówczesnej władzy.
Cofam się w czasie specjalnie, bo chcę podkreślić upadek tej formacji z miejsca zwycięzcy do nierównorzędnego przeciwnika PIS.
Przyczyny porażki w 2019 r. są niemal te same co w 2015 r. i żeby zatrzymać falę porażek potrzeba głębokiej i długiej przebudowy -ustanowienia wspólnego programu, nowych elit i odbudowy wizerunku.
Powody przegranej:
-brak wiarygodności (Platforma już rządziła i ma na koncie niewiele osiągnięć, za to sporo afer, które wyborcy pamiętają i potrafią wymienić)
-brak polityków o wysokim zaufaniu publicznym i charyzmie (afery podsłuchowe skutecznie nadszarpnęły zaufanie)
-brak lidera (zauważalna jest nieobecność D. Tuska, który był naturalnym liderem tej formacji)
-brak sprecyzowanej doktryny, ideologii i programu politycznego, który przybliżyłby wyborcę do tego co Koalicja Obywatelska chce osiągnąć
-nieumiejętność umiejscowienia się na osi politycznej walki o dobrobyt, który narzucił PIS (KO raz przebija obietnicami rozdawnictwa, a raz wszystko krytykuje i wycofuje się, politycy KO nie wiedzą jakie stanowisko zająć)
-brak pomysłu walki politycznej z PIS-em (od wielu lat bardzo skuteczne było straszenie PIS-em, które nadal na wielu działa, lecz od około 2014 roku przestało oddziaływać na centrowych wyborców)
_______________
To dlaczego skoro jest tak źle, to dlaczego KO zanotowała 27,4 % a nie na przykład 15% ?
-są największą siłą opozycyjną do PIS-u (są największą nadzieją na zmianę rządów)
-grupują wyborców centrowo-liberalnych, a ten elektorat jest liczny (szczególnie w dużych miastach)
W Polsce w końcu mniejsze środowiska polityczne zrozumiały, że warto się łączyć, bo od 89 r. można zauważyć nieustanne podziały i rozdrobnienie polityczne. Zrozumieli, iż ciężko przekroczyć samotnie próg, a łączenie się na wspólnej liście przynosi więcej korzyści, kosztem dumy czy ambicji. Awanturnictwo i indywidualizm w naszym kraju był bardzo wysoki, lecz od paru lat spada.
Wyrazem tego jest Lewica, która choć zjednoczona poprzednio (2015 r.) postawiła sobie zbyt wysoki koalicyjny próg (8%). Nie była jednak zjednoczona całkowicie, gdyż partia Razem szła osobno.
Tym razem Lewica weszła do parlamentu, osiągnęła przyzwoity wynik. Ogólnie rzecz biorąc lewica w uosobieniu SLD traci na przestrzeni lat od czasu jej katastrofy z 2005 r. i długo jej liderom zajęło wypracowanie nowej strategii. Nie potrafili zrozumieć, że "stara lewica" musi zostać unowocześniona, a jej szeregi połączone. Ta nauczka kosztowała ich banicję parlamentarną na 4 lata, co było sporym upokorzeniem, ponieważ lewa strona była i długo jeszcze będzie ważnym graczem polskiej sceny politycznej.
Czeka nas przemodelowanie głównej partii opozycyjnej i ciężko przewidzieć tego skutki dla Lewicy. Niewykluczone, że Lewica połączy się z KO w jedno ugrupowanie, a "wyraźniejsi" lewicowcy założą własne ugrupowanie. Możliwe też, że Lewica przejmie rolę głównej siły opozycyjnej i stopniowo wchłonie główną partię opozycyjną. Zarówno KO jak i Lewica nie są w sytuacji komfortowej, gdyż PIS zabrał KO wyborców centrowych i zdystansował ją z pozycji równorzędnego przeciwnika (sięgając nawet po więcej niż PO w 2007-15), natomiast Lewica jest niekonkurencyjna dla PIS-u w sprawie kwestii socjalnych i ciężko im rywalizować na tym polu, gdyż PIS ich przebija. Żadna władza nie trwa wiecznie, lecz niektóre trwają bardzo długo...
O zaletach łączenia przekonała się Konfederacja, która połączyła siły wolnorynkowców z narodowcami i podobnymi ugrupowaniami. Dało to upragniony efekt wejścia do parlamentu. Jeżeli Konfederacja wdroży strategie dystansu do głównych sił, a za razem sama będzie wskazywać rozwiązania, to wróżę jej zyskiwanie poparcia jednak nie więcej niż 10 procent, gdyż hasła liberalizmu rynkowego są nadal w oczach wyborców nieatrakcyjne. Zagrożeniem dla poparcia Konfederacji jest: zbytnie zbliżenie do PIS-u w sprawach mocno kontrowersyjnych, przejście jakiegoś posła do innego ugrupowania, kontrowersyjne wypowiedzi, podziały oraz kłótnie. Niska dynamika i stabilność polityczna nie będą służyć Konfederacji, która powinna nadawać zdystansowany ton i wyraźną alternatywę. Nieporozumienia na linii Narodowcy - Wolnorynkowcy powinny być załatwiane za zamkniętymi drzwiami. Bardzo możliwe podziały w głosowaniach, które mogą być źródłem konfliktów. Konfederacja w perspektywie kadencji 2019-23 będzie walczyć o zachowanie poparcia i poprawę poparcia do 10 %.
Kadencja 2019-23 będzie ciekawa nie tyle z perspektywy działań krajowych ale z tego jak Polska będzie mierzyć się z wydarzeniami ze świata (możliwy kryzys gospodarczy i skutki globalnego ocieplenia). Prawo i Sprawiedliwość będzie kontynuowało realizację swojej wizji państwa i długo nie będzie nikogo kto im poważnie zagrozi. Partie opozycyjne muszą koniecznie znaleźć rozwiązanie, które zapewni im nawiązanie równorzędnej walki z PIS-em. Na razie się na to nie zapowiada.
Pytania czekają na odpowiedzi... od większości komentatorów ich nie uzyskacie.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka