Miejscowym zaprzańcom mówimy: wynoście się stąd, bez was damy sobie rade. Międzynarodowa swołocz zacznie Polskę omijać szerokim łukiem.
Jeśli ktoś poszukuje genezy podatku dochodowego to niech nie szuka daleko. Zawsze był to sposób na finansowanie wojny. Sposób na tyle dobrze pomyślany, że nie budził protestów. Dotyczył bowiem tych warstw społecznych, w interesie których te wojny były prowadzone. Zawsze występowały tam takie elementy jak: kwota wolna oszczędzająca plebs i progresja podatkowa akceptowana przez tych, którzy z wojny żyli. Wojna, bowiem, zawsze służyła bogatym. Jak wiemy podatek dochodowy przywlókł do Polski francuski rzeźnik Napoleon Bonaparte. No i tak zostało.
W naszej Konfederacji dyskusja na ten temat ożywiła się wraz z zapowiedzią rozstrzygnięcia tego tematu na naszym spotkaniu (sejmiku) 14 stycznia w Krakowie. Patrz: Brudna historia podatku dochodowego . Należę do obrońców podatku dochodowego aczkolwiek w mocno zmodyfikowanej formie i powiem dlaczego.
Ciągle jesteśmy w stanie wojny, o której mało kto wie. Jest to wojna polskiego ludu z okupacyjną rzytowską chciwością. Po stronie tej okupacyjnej chciwości opowiedzieli się:
-
Pierwszy raz - litwak (litewski żyd udający polskiego patriotę) Józef Piłsudski, który rozporządzeniem z dnia,26 października 1926 r. zrzekł się prawa emisji biletów bankowych przez rząd. Bank Polski stał się jedyną instytucją emisyjną, żydowską spółką akcyjną całkowicie niezależną od rządu.
-
Drugi raz – Sejm RP, który w 1997 roku Narodowemu Bankowi Polskiemu, będącemu zgodnie ze swoim statusem instytucją dobra publicznego, ograniczył - zagwarantowane w Konstytucji - prawo emisji pieniądza jedynie do emisji znaków pieniężnych. Pieniądz w pierwotnej formie pieniądza elektronicznego miał był kreowany jako oprocentowany dług.
W ten sposób społeczeństwo, a zwłaszcza biedniejsza jego część obciążona została haraczem szacowanym na około 130 mld zł rocznie.
Kolejnym etapem tej wojny ma być zniesienie podatku dochodowego i zastąpienie go jednolitym podatkiem od wszystkich transakcji. Nie dajcie się nabrać.
W żadnym ze współczesnych cywilizowanych państw nie przywiązuje się zbytniej uwagi do fiskalnej funkcji podatku dochodowego. Nawet w Polsce suma wpływów z podatku PiT, PiT dla przedsiębiorców i CIT nie przekracza 25% budżetu. Nigdzie jednak nie rezygnuje się z jego funkcji regulacyjnej (wtórna redystrybucja dochodu) oraz stymulującej (skłaniającej przedsiębiorców do prospołecznych zachowań).
Podatek dochodowy został u nas kompletnie zarzydzony o czym pisałem w notce: Jak zażydzono w Polsce podatek dochodowy Praktycznie zostały z niego wycięte wszystkie funkcje stymulujące, a pomysły na całkowite zniesienie podatku dochodowego są końcowym posunięciem tego zarzydzenia. Apologeci zniesienia podatku dochodowego chcą do rodzimego i międzynarodowego złodziejstwa wysłać sygnał: przyjeżdżajcie tu i zdzierajcie skórę z gojów bez znieczulenia. Bydło (goim) tego chce!!!
W początkowym okresie, gdy najwyższa skala podatkowa wynosiła 45%, państwo przekazywało pracodawcom sygnał: podziel się ze swoimi pracownikami dochodem (zwiększ im płace), inaczej cię ogolimy. Tak postawiony cel stymulujący jednak działał w sposób idiotyczny, bo pozbawiał przedsiębiorców możliwości inwestowania z wypracowanego i zaoszczędzonego zysku.
My chcemy to zmienić. Gdy się ruszy głową, można znaleźć rozwiązanie, które przy dużej progresji podatkowej nie pozbawia przedsiębiorców możliwości inwestowania a wręcz odwrotnie.
Koncepcja tego „inteligentnego podatku dochodowego” jest następująca:
-
Przestajemy podatkiem dochodowym opodatkowywać „pracującą nędzę” i podnosimy kwotę wolną do – minimum - 2,5 krotności płacy minimalnej. Obecnie byłoby to 5 tyś zł miesięcznie brutto. Od razu możemy liczyć na efekty obniżenia progu inicjatywy gospodarczej zwłaszcza na wsiach i małych miasteczkach. Setki biur rachunkowych, biur doradztwa podatkowego - plajtuje. Bez żalu!
-
Wprowadzamy „gilotynę podatkową” czyli 90% podatku na dochody przekraczające 10 krotną ustawową płacę minimalną lub 10 krotną płacę minimalną w firmie. Nie ma żadnych przeszkód, aby przedsiębiorcy zarabiali miliony pod warunkiem, że ich pracownicy będą zarabiali setki tysięcy.
-
Do podstawy opodatkowania włączamy przyrost aktywów firmy i tu mamy przesłanie: albo się podzielisz majątkiem albo cię ogolimy. Jeśli przedsiębiorca wprowadzi w swej firmie plan budowy własności pracowniczej, będzie – zgodnie z obecnymi przepisami – mógł opodatkować zysk w niskich przedziałach skali podatkowej – indywidualnie dla każdego pracownika. Czegoś nie zrozumiałeś? - przeczytaj jeszcze raz, to jest proste. Jednak bez elementarnej wiedzy o skali podatkowej i jej działaniu się nie obejdzie.
Ta gilotyna podatkowa ma być „stróżem moralności” i budulcem „unii kapitału i pracy”. Miejscowym zaprzańcom mówimy: wynoście się stąd, bez was damy sobie radę. Międzynarodowa swołocz zacznie Polskę omijać szerokim łukiem.
Zapytacie: a skąd kapitał?
W architekturze monetarnej tkwi od 40 do 80 mld zł rocznie dla przedsiębiorstw i to zależnie od tego o jaką stawkę zagramy z banksterami. Że będzie trzeba rozwalić kilka pomników Piłsudskiego i wsadzić do ula wszystkich posłów głosujących w 1997 roku za ustawą o NBP – no cóż, historia kołem się toczy.
Kiedyś, na jednym z naszych spotkań pewna pani profesor wykrzyknęła: a co na to rynki!!! A rynki to będą mogły nam naskoczyć, gdy naród będzie świadomy z czego żyje, gdy pracowników nie da się nastawić przeciw właścicielom firm, bo na jednym wózku jechać będą.
W Krakowie może być ostro. Zapraszam: KoRReUs - spotkanie 14 stycznia w Krakowie
Inne tematy w dziale Gospodarka