Naprawdę z jednej strony rozumiem sens tworzenia zachęt do posiadania dzieci, jednak burzy mi się krew, gdy pomyślę, że tysiące a może setki tysięcy różnych ćwierćgłówków pomyślą, że państwo (w domyśle-my!) płaci za brak rozsądku kobiet w poszukiwaniu odpowiedniego partnera życiowego, bo resztę załatwi MOPS czy coś podobnego...
Może chociaż postarajmy się trochę osłabić ten fatalny przekaz dla durniów i wprowadźmy przepis, że dajmy na to, za każde 500 zł/mc delikwent/delikwentka są obowiązani przepracować dwie godziny w ramach wolontariatu. To mogłoby polegać na opiece nad osobami starszymi, opuszczonymi, może praca przy obsłudze Światowych Dni Młodzieży w Krakowie. Można by nawet takie zobowiązania rozliczać w trybie rocznym. Naprawdę mogłoby to być cokolwiek ale żeby ta wypłata nie była za nic, bo jednak dzieci chowamy głównie dla siebie a płaci ogół! Taka zasada jest wychowawcza i nie ma nic wspólnego z pracami społecznymi za komuny!
Przy okazji poprawimy znacząco statystyki wolontariatu w Polsce, będące na poziomie najniższym w Europie a już totalnie niższymi niż w USA...
Inne tematy w dziale Polityka