Jak to zwykle bywał od lat kilku 11 listopada ponad 100 tys. Osób zebrało się w Warszawie, by swoim uczestnictwem w Marszu uczcić Dzień Niepodległości. Ilość pomyj wylewana każdego roku na jego uczestników, była nie tylko duża w sensie ilościowym ale i jakościowym. Dowiedzieliśmy się, że narodowcy to faszyści, naziści, którzy samym faktem zaśpiewania hymnu chcą obalić demokrację. Przyniesienie flagi to był symbol nacjonalizmu. To był ten “gorszy sort Polaków” w pismach i ustach rządzącej wówczas Jedynie Słusznej Partii. Pała propagandy lała tych, którzy marsz organizowali, byli członkami jego Komitetu Honorowego lub tylko szli tłumnie poprzez warszawskie ulice.
To jednak nie wystarczało. Dzielna POlicja prowokowała zamieszki, a jeszcze dzielniejsze media pokazywały jak to zadymiarze wychodzą i niszczą. Oni nie tylko chcą zniszczyć ulice, oni ludzie z ulicy chcą zmienić władzę!!! Oni chcą żeby to ulica dyktowała warunki. Wstrętni faszyści.
Gdy w tym roku Marsz zgromadził największą liczbę uczestników i zabrakło POmocy “POlicji”
media nie wiedziały jak to zgromadzenie pokazać w negatywnym świetle.
Nie minął miesiąc, a same lemingi musiały wylec na ulice i stanąć w obronie “demokracji”. Wzięli w ręce polskie flagi i poszli na marsz!!! Chwilkę przecież maszerowanie z polską flagą na ulicy to faszyzm. To niemalże zamach stanu. No, ale chyba mają rację, bo wybory był zamachem stanu jak nam to nieoświeconym prostakom wyłożył towarzysz Schulz.
Na ich obronę przemawia fakt, że dzierżą również flagi euro-komuny, co ujawnia ich swoistą schzofrenię. Sami chyba nie wiedzą, któremu panu pierwsze służyć. Czekam na flagi niemieckie na marszu. Wszak Merkeljugend już uczstniczyło w protestach w Szczecinie...
To czy jest się faszystą jest dziś chyba, w ramach relatywizmu, ścisle określone nie tym, że trzyma się polską flagę i z nią maszeruje, ale tym kto ją trzyma...
Inne tematy w dziale Polityka
