Zbliżają się najbarwniejsze w roku święta, każdy z nas ma miłe wspomnienia z dawnych lat. Ciekawe jest, jak nasi rodacy przeżywali wigilię w czasach niewoli.
Aktualnie przeżywamy trudny okres historyczny, o tym wszyscy wiemy. W trudniejszych czasach żyli jednak Polacy w XIX wieku, kiedy z map świata zniknęła Polska. W czasie zaborów tradycyjne spotkania wigilijne miały szczególnie rodzinny i patriotyczny charakter. Różnorodność tradycji świątecznych w różnych regionach naszego kraju jest wyjątkowo bogata, w notce tej wspominam jedynie wybrane.
W wielu rejonach w poranek 24 grudnia zbierała się okoliczna ludność na tradycyjnym polowaniu. Przybywali na nie również goście z dalszej okolicy.
Wyjazd na polowanie, Julian Fałat, 1898
Postna poranna przekąska podczas polowania często była jedynym posiłkiem w tym dniu poprzedzającym wieczorna wieczerzę.
"Powrót do majątku odbywał się w określonym hierarchicznym porządku. O zmroku do dworu zajeżdżali członkowie rodziny, a za nimi służba, wioząc na saniach upolowaną zwierzynę. Wigilię rozpoczynano od odwrócenia wydawałoby się tej oczywistej hierarchii. Najpierw dzielono się opłatkiem ze służbą, której członkowie w przeciwieństwie do dzisiejszej „pomocy domowej” byli częścią gospodarstwa domowego. „Ojciec brał talerz, na którym leżały opłatki i wszyscy szli do kuchni. Na wielkim stole były porozstawiane miski, a na nich piętrzyły się jabłka, orzechy i pierniki. Musiała być porcja dla każdego i z dworskiej kuchni, i z czeladnej. Wszyscy się cisnęli, żeby się przełamać opłatkiem. Potem dostawali ogromny kielich wódki, a ojciec do nich przepijał. Przychodzili też włodarze, stelmach, ogrodnik, ale ci tylko opłatkiem się łamali i życzenia składali”." [link] Zacytowany opis przedstawia zwyczaj na dworze w Russowie koło Kalisza. W innych dworach wigilia dla służby odbywała się dopiero po zakończeniu rodzinnej kolacji.
Zawsze w rodzinie życzenia były składane w kolejności zgodnej z pozycją zajmowaną w rodzie. „Babka wchodziła z opłatkiem, dzieląc się ze wszystkimi, przy czym każdemu mówiła indywidualne życzenia. Nie zawsze były te życzenia słodkie. Czasem babka pochylała się do ucha: Patrzaj – zaczynał się cichy szept, po czym nic już nie było słychać, tylko palec wskazujący babki surowo groził. Zaczerwieniony delikwent ułamywał opłatek, całował w rękę i skwapliwie ustępował miejsca następnemu” – pisał Melchior Wańkowicz.
Miejsce u szczytu stołu zajmowała najstarsza kobieta w rodzinie. Honorowym gościem wigilii często był miejscowy proboszcz.
Wigilia w polskim dworze, pocztówka świąteczna, Bronisława Rychter-Janowska, pocz. XX w.
Niemcewicz pisał: "Wigilia Bożego Narodzenia była wielką uroczystością. Od świtu wychodzili domowi słudzy na ryby; robiono na rzece i toniach przeręby i zapuszczano niewód. Niecierpliwie oczekiwano powrotu rybaków. Jakaż radość, gdy przyniesiono ceber z rybami, a matka moja dała kucharzowi rozkazy, jak każda ryba miała być przyprawiona. Dnia tego jednakowy po całej może Polsce był obiad. Trzy zupy: migdałowa z rodzynkami, barszcz z uszkami, grzybami i śledziem, kucja (tj. kutia) dla służących, krążki z chrzanem, karp do podlowy (tj. karp w sosie), szczupak z szafranem, placuszki z makiem i miodem, okunie z posiekanymi jajam i i oliwą itd.
Obrus koniecznie zasłany być musiał na sianie; w czterech kątach izby jadalnej stały cztery snopy nie młóconego zboża jakiego. Niecierpliwie pierwszej gwiazdy czekano; gdy ta zajaśniała, zebrali się gości i dzieci. Rodzice moi wychodzili z opłatkiem na talerzu, a każde z nich biorąc opłatek obchodziło wszystkich zebranych, nawet służących, i łamiąc go powtarzało słowa: Bodajbyśmy na przyszły rok łamali go z sobą. Potem do uczty, która do późnej przeciągała się nocy."
Reymont w powieści Chłopi napisał: "W dzień Wigilii, podczas suto przygotowanej wieczerzy, wyczekiwano pierwszej gwiazdki. W każdej chałupie od wschodu stawiano snop zboża i pod obrus wkładano siano. Także w Borynowej izbie pielęgnowano tradycję. Gospodarz podzielił opłatek miedzy wszystkich. Z powodu całodniowego postu byli bardzo głodni: „Najpierw był buraczany kwas, gotowany na grzybach z ziemniakami całymi, a potem przyszły śledzie w mące obtaczane i smażone w oleju konopnym, później zaś pszenne kluski z makiem, a potem szła kapusta z grzybami, olejem również omaszczona, a na ostatek podała Jagusia przysmak prawdziwy, bo racuszki z gryczanej mąki z miodem zatarte i w makowym oleju uprużone, a przegryzali to wszystko prostym chlebem, bo placka ni strucli, że z mlekiem i masłem były, nie godziło się jeść dnia tego”."
W tamtych czasach puste miejsce przy stole przeznaczone było dla tych, których nie mogli uczestniczyć w wieczerzy, bo zostali aresztowani, wywiezieni lub z innych powodów nie dojechali. Zwyczaj pozostawiania miejsca przy stale dla osoby nieobecnej pozostał do dzisiaj.
W Polsce znanych było kilkaset kolęd. W 1792 r. Franciszek Karpiński opublikował „Pieśń o Narodzeniu Pańskim”. Kolęda ta nadal jest popularna, ale w najtrudniejszych czasach niewoli miała ona charakter patriotyczny. Franciszek Karpiński w ostatniej zwrotce wyraził swój niepokój o los Ojczyzny:
Podnieś rękę, Boże Dziecię!
Błogosław Ojczyznę miłą,
W dobrych radach, w dobrym bycie
Wspieraj jej silę, swa siłą.
Dom nasz i majętność całą.
I Twoje wioski z miastami.
A Słowo Ciałem się stało
I mieszkało między nami.
W domach zubożałej szlachty, chłopskich i mieszczan wigilie były skromniejsze, ale również uroczyste.
Przed północą wszyscy udawali się na pasterkę do miejscowego kościoła.
Przed pasterką, Apoloniusz Kędzierski, XIX wiek
Wigilia i święta Bożego Narodzenia w XIX wieku były świętami rodzinnymi.
„Rodzina zawsze była mocą Narodu,
bo jest ona kolebką, Betlejem dla Narodu.
Naród będzie jutro taki, jaką dzisiaj jest rodzina."
/Prymas Polski STEFAN Kardynał WYSZYŃSKI/
Ze wzruszeniem lubię czytać pamiętniki naszych przodków. Pomimo wielu zdrad, tragicznych historii polska rodzina w XIX wieku była silna i dbała o zachowanie tradycji katolickich.
Dzisiaj Polacy są chyba jedynym narodem w Europie, gdzie tradycyjne święta Bożego Narodzenia są nadal szczególnie bogato obchodzone.
Wszyscy jednak znamy trendy aktualnej polityki globalnej, widzimy jak niszczona jest tradycyjna rodzina oraz jak niszczony jest kościół katolicki. Katolicy często są przedstawiani jako ludzie zacofani, ośmieszani, a zbliżające się święta Bożego Narodzenia to wspaniała okazja dla handlu na extra zyski. Piękna polska tradycja świąt Bożego Narodzenia coraz częściej zaczyna mieć charakter komercyjny.
Tylko naród oparty na mocnych fundamentach ma szansę przetrwać realizowany światowy program NWO, tak jak Polacy po 123 latach niewoli odzyskali niepodległość.
„Polski nie stać na luksus wyniszczenia biologicznego,
bo możemy zniknąć i być wymazani z ziemi żyjących,
ku radości tych, którym przeszkadzamy."
/Prymas Polski STEFAN Kardynał WYSZYŃSKI/
Ciekawi mnie, jak będzie wygląda wigilia w 2030 roku czy w 2050 roku.
Więcej:
Interesuję się współczesną historią, psychologią społeczną i turystyką.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura