Pamiętam, jak na Powązkach w latach 80-tych Polacy gonili się z SB-cją. Stawiali krzyże, świeczki, wieszali wstążki białoczerwone z napisem Katyń- pamiętamy i tym podobne, kładli białoczerwone kwiaty(kamień jakiś był, pamiętam) a SB-cja ich goniła, zza grobów obserwowała, zdjęcia robiła, świeczki wyrzucała, kwiaty zabierała (żonom do domu nosili czy jak?). Niektórych aresztowano na 24 godziny, innych nie. Latami ta „zabawa” trwała.
( W mińskich Kuropatach taka sama co roku „zabawa” - byłam, widziałam)
I teraz od nowa – za ten drugi Katyń – za Smoleńsk.
Krzyże łamane, świeczki wyrzucane, kwiaty wymiatane. Starsze panie bohatersko układające od lat krzyże ze zniczy i kwiatów i teraz – jak kiedyś – walczące o prawo do płonącego ognia za dusze naszych tragicznie zmarłych ze „służbami porządkowymi”, z ZOMO. Przeczytałam, że czuwając 1 listopada pod bramą Belwederu podnosiły z ziemi znicze, ratowały, żeby nie zabrało ich ZOMO, tj. „porządkowi”. Żeby mogły dopalić sią do końca. Białoczerwone kwiaty, krzyże, znicze. Ciągle te same „śmieci” naszej władzy.
Niepolskiej władzy. To wiemy na pewno. Nie polskiej.
Komentarze niemerytoryczne są usuwane. Autorzy komentarzy obraźliwych są blokowani.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka