Choć ta historia bierze swój początek już parę dni przed Wigilią, myślę. że można ją zaliczyć do Wigilijnych cudów.
Otóż, jak wiadomom pod pretekstem słynnej Korony zamknięte są jak Europa długa i szeroka wszystkie restauracje, knajpy i bary. Podobnie jest także i w Stuttgarcie. Restauratorzy plajtują jeden za drugim, knajpiarze idą z torbami, barmani w samotności upijają się do nieprzytomności. Rozpacz.
Tymczasem jest jeden wyjątek: bodaj najdroższa w Stuttgarcie i najelegantsza restauracja pod uzasadnioną nazwą „Plenum“ (tutaj), bo mająca swoją siedzibę w pobliżu Landtagu, czyli parlamentu Badenii-Wirtembergii, gdzie homary, krewetki i kawior znajdują się na porządku dziennym, została urzędową mocą przemianowana na....zakładową kantynę.
W eleganckiej tej kantynie można otrzymać trzydaniowy posiłek (zupa, drugie i deser) za niecałe 10 euro włącznie z napojem. Oprócz tego nic się w karcie z menu nie zmieniło. Nadal przez okrąły tydzień do 22.00 można zamawiać homaty, krewetki i kawior. W soboty kuchnia czynna jest nawet do północy. No cóż, posłowie muszą przecież dobrze pojeść. Nie samą Koroną człowiek żyje. I jak w każdej przyzwoitej kantynie bywa- wstęp do niej mają także niezrzeszeni.
(zdjęcia znajdują się na stronie internetowej restauracji pod podanym wyżej linkiem)
Oczywiście, zbytecznym byłoby nadmieniać, że i kwestia podatków dla właścicieli przedstawia się bardziej niż różowo. Inny haracz płaci się od restauracji, inny od kantyny.
Hulaj dusza, piekła nie ma. Przykład do naśladowania?
Komentarze niemerytoryczne są usuwane. Autorzy komentarzy obraźliwych są blokowani.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości