I. Ścieżka schodzenia.
Ustalono , że przyczyną katastrofy było zejście poniżej ścieżki przy braku widoczności.
- Jednak , są 2 zasadnicze różnice między przypadkiem Huntington a Smoleńskiem:
1. Scieżka schodzenia od początku kierowała się w punkt przed pasem - w Smoleńsku dopiero po zwiększenia kąta schodzenia od ok 3300 m od pasa.
2. Najbardziej prawdopodobną przyczyną - podaną w raporcie - było wadliwe działanie wysokościomierza ciśnieniowego a także błędnego ( zaniżonego ) wskazywania prędkości zniżania.
Linia przerywana to ścieżka schodzenia dla lotniska a niebieska linia to faktyczna trajektoria zniżania.
II. Skutki zderzenia z ziemią.
Także krytycy raportu MAK popełniali tu błędy;
i tak prof. Marek Czachor w opracowaniu
http://www.mif.pg.gda.pl/kft/Akron1/Co_dalej.pdf
błędnie ocenia , że parametry zderzenia i skutki w postaci rozczłonkowania kadłuba były w obu przypadkach podobne.
Cytuję
Wstępny wniosek jest więc taki, że uderzenie w teren zadrzewiony, w konfiguracji
Huntington-Smoleńsk, może być porównywalne z uderzeniem w wodę. Oczywiście, diabeł siedzi
w szczegółach, a dwie katastrofy nigdy nie są identyczne.
A jak wygląda wrakowisko w Huntington, przy jedynie 50 g? Proszę popatrzeć:
Tymczasem powodem takiego stanu wraku w Huntington był:
silny pożar!
Jak napisano w raporcie w p.1.13
http://libraryonline.erau.edu/online-full-text/ntsb/aircraft-accident-reports/AAR72-11.pdf
Większa część kadłuba stopiła się lub została zredukowana do postaci podobnej do proszku.
Tak więc profesor Marek Czachor zupełnie bezpodstawnie doszukiwał się analogii w tym zakresie.
W rzeczywistości tak duże rozdrobnienie wraku w Smoleńsku nie mogło być skutkiem tylko zderzenia z podłożem, drzewami
- lecz dominująca przyczyna był wybuch i/lub inne działania osób trzecich.
Druga pomyłka prof. Czachora dotyczy rzekomych wartości przeciążeń w Huntington:
W raporcie na temat Huntington czytamy, iż rozważano przeciążenia dochodzące do 50 g, przy obrocie samolotudo 135 stopni,
Tymczasem w raporcie jest mowa o przeciążeniu 50g, ale tylko w kontekście eksperymentu polegającego na zrzucania samego wysokościomierza na twarde podłoże z różnych wysokości i wpływie uderzenia na jego wskazania: nie ma to odniesienia do przeciążeń jakie działały na kadłub w momencie zderzenia- takich rozważań w raporcie nie ma.
**
***
Te błędne oceny prof. Marka Czachora pewnych istotnych okoliczności katastrofy w Huntington w porównaniu do zdarzenia w Smoleńsku dowodzą - jak trudno jest w Polsce rzeczowo rozmawiać, wymieniać opinie, próbować porozumieć się co do konkretnych technicznych aspektów tego zdarzenia; przecież większość ludzi reprezentujących tzw. Opinię Publiczną czy grupa dyskutantów na Salonie czy na forach z reguły ma znacznie mniejszą wiedzę.
Z drugiej strony tzw. eksperci, specjaliści - z obu stron - generalnie zawiedli.
Kwestia "katastrofy" - a jak już teraz wiadomo- zamachu w Smoleńsku nie uzyskała należytego, oczekiwanego wsparcia, że strony naukowców, specjalistów.
A jeśli już to często w złym kierunku; kompromitujące było stanowisko Prezesa PAN prof. Michała Kleibera , który wyraził się:
"mam zaufanie do dra Laska"
A przecież - jak choćby pokazałem ja- można łatwo wskazać wiele niedoróbek,manipulacji błednych ocen w raporcie Laska- nie mówiąc już o raporcie MAK.
"Młodzi idą a trzeba biec" - mówi aforyzm;
w tym przypadku środowisko naukowe, specjalistów generalnie człapało;
są chlubne wyjątki.
Oby Raport był opublikowany jak najszybciej .
Od maja 2010 wskazuję na sprzeczność narracji MAK z elementarnymi faktami,śladami oraz prawami fizyki. "Jeszcze nigdy tak niewielu nie stanęło przeciw tak Wielu by bronić prawdy dotyczącej tragicznego zdarzenia lotniczego." "Jeszcze nigdy tak nie skompromitowało się środowisko techników, ekspertów, naukowców milcząc gdy do narzucania kłamliwej narracji łamie się elementarne prawa fizyki i ignoruje wiedzę."
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka