Smutno mi, Boże...
Smutno mi, Boże! - Ojczyznę nam dałeś
najlepszą z możliwych, byśmy ją cenili.
Byśmy poświęcili dla Niej życie całe
o każdej chwili.
Wszystko nam dałeś, a i więcej może...
Smutno mi, Boże!
Cel nam wskazałeś, pokazałeś drogę,
ścieżkę na szczyty widne o poranku.
Dałeś nadzieję, by każdy rzekł: "Mogę!"
i ruszył naprzód, i szedł bez stanku.
Lecz że ta wiedza niewiele pomoże -
Smutno mi, Boże...
Idziemy razem, lecz każdy osobno,
zamiast z osobna, ale wszyscy razem.
Gdy wicher wieje i serca nam chłodną,
zimno nam zbliżać do siebie się każe.
Lecz niechaj tylko błysną nowe zorze...
Smutno mi, Boże!
Ten zna najlepszą drogę aż na szczyty,
tamten pożąda palmy męczennika,
trzeciemu w głowie zdobywcy zaszczyty.
A cel wędrówki powoli zanika...
I znów stoimy na polskim ugorze -
Smutno mi, Boże.
Więc pojedynczo, ale wszyscy społem,
idźmy osobno do wspólnego celu;
tanecznym krokiem lub z ciężkim mozołem
idźmy samotnie, ale - bardzo wielu.
Tak krok po kroku spotkamy się może.
To - daj nam, Boże!
Kto fajerwerków pragnie, niech odpala,
a inny niechaj lemingów nawraca,
trzeci niech przeszłość, tradycję ocala,
a czwarty wiarę i godność przywraca.
Każdy z nich serca zbudzi i przeorze
dla Polski, Boże!
Jednością silni, rozumni szałem,
Razem, młodzi przyjaciele!...