nickto nickto
64
BLOG

Demokracji...(7/?) - amerykańskie marzenie

nickto nickto Polityka Obserwuj notkę 0

Daj nam króla, aby nami rządził (1 Sm 8,6)

Życie ściga się z serialem, wypada chociaż od czasu do czasu zająć się życiem. Wybory w USA rozstrzygnięte, ten „breaking news” musi przerwać nawet rozważania nad demokracją, zwłaszcza że jedno z drugim ma trochę wspólnego. Kilka uwag poniżej.

1. Wygrana Donalda to dobra wiadomość. Nawet jeżeli okazałby się szalbierzem, zwodzącym ludzi którzy mu zaufali, czy sprowadzając na kraje i ludzi kłopoty, których można by uniknąć. Nawet gdyby za jako prezydentury i nawet z jego osobistej przyczyny, pękło wiele balonów nabrzmiałych nieczystościami zalewając wielu ludzi. Bańka spekulacyjna wszelkiego zła i plugastwa jest już tak napompowana, że chyba żaden człowiek nie jest w stanie zapobiec jej pęknięciu. Pokładając nadzieję raczej w Bogu niż w kimkolwiek z ludzi, trzeba jednak zauważyć, że wybory w USA to jednak znak wskazujący na załamywanie się lewackiego projektu1. Jak zwykle gubi to towarzystwo pycha, otrzymali właśnie amerykańską wersję zakonnicy na zebrze. Gdyby bezpiecznie wystawili jakiegokolwiek kandydata, prawdopodobnie Trump przegrałby sromotnie. Lewacy jednak zajmują się, przede wszystkim hodowlą nowego człowieka i przełamywaniem stereotypów. Udało im się przeforsować prezydenta czarnego, teraz chcieli pójść za ciosem i wystawili kandydatkę, dla której przygotowali już zapewne nagrodę Nobla. Z braku lepszego pomysłu, wyciągnęli asa z oddziału gerontologicznego, który okazał się być blotką. Karta długo im żarła, aż właśnie zdechła.

2. Pozostawiając dla fachowców socjologiczne aspekty zwycięstwa Donalda, można już dziś zastanowić się nad elitami, które aktywnie poparły go w walce o Biały Dom. Oddanie głosu przez przeciętnego obywatela poprzedza akcja agitacyjna, w demokracji absolutnie niezbędna, w Ameryce tym bardziej. Ktoś na dole musiał pracować dla mającego „same wady” kandydata. Wydaje się, że elitą która wykonała tę pracę i stała się w wyborach języczkiem u wagi, były środowiska pro life. Środowiska te, trochę z powodu braku sensownej alternatywy, poparły Trumpa bezwarunkowo, przyjmując jak weksel osobę wiceprezydenta2. Domniemany rozstrzygający wpływ kwestii życia ludzkiego na wynik wyborów, jest kolejnym powodem do optymizmu. Nawet gdyby nadzieje wiązane z nowym prezydentem okazały się płonne.

3. Bez internetu ten blamaż tęczowej lewicy nie byłby możliwy.

4. Podobno Kennedy był ostatnim prezydentem, który wszedł do Białego Domu wbrew wszystkim „mądrym i wpływowym”. Był on też pierwszym prezydentem, o którego wygranej zdecydował przekaz telewizyjny (co było potem to wszyscy wiemy). Po Dallas wszystko szło gładko, o wygranej decydował pojedynek speców od wizerunku, Trump jest pierwszym prezydentem, który wygrał wybory wbrew telewizji. Tym razem na ring, na którym spin doktorzy okładali się pięściami w rękawicach ochronnych, wdarli się spece od tzw. teorii spiskowych czekających cierpliwie w kolejce do weryfikacji. Niczym sławny baca, przedarli się owi zawodnicy przez ochronę, pogonili sędziów i gołymi rękami, zgodnie z „regułami” wolnej amerykanki, wygrali spektakl. Co będzie dalej? Zobaczymy, a wcześniej napiszemy co nam się zdaje.

Ceterum censeo Carthaginem delendam esse

1 Być może nawet Gomoral popada już w depresję, przewidując przegranie zakładu: http://nickto.salon24.pl/586718,zaklad-gomorala.

nickto
O mnie nickto

Jestem pszczelarzem (coraz bardziej).

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka