nickto nickto
99
BLOG

Nadzieja

nickto nickto Polityka Obserwuj notkę 1

…puisque l’espérance ne déçoit pas (Rm 5,5)

 

Fragment listu do francuskich przyjaciół:

…..

Trudno w obecnej chwili nie odnieść się do wydarzeń we Francji, nie odnieść się do nich z polskiej perspektywy. Zanim się cokolwiek napisze na ten niewesoły temat, „godnym i sprawiedliwym” jest najpierw przypomnieć sobie, że nie wolno tracić nadziei, ponieważ nadzieja zawieść nie może(Rz.5-5). Moim zdaniem zdaniem, tym ciężkim doświadczeniem, nie jest sam fakt że zginęli ludzie – wcześniej, w innych zamachach, również ginęli ludzie, ludzie zupełnie przypadkowi. Nadzieja słabnie raczej gdy się spojrzy na znaczenie symboliczne tego wydarzenia, gdy się je potraktuje jako znak czasu.

Zamach ten jest ewidentnie epizodem walki islamu z chrześcijaństwem, dokładniej walki z instytucjami chrześcijańskiego państwa - tak widzą to sami muzułmanie. Charlie Chebdo instytucją chrześcijańskiego państwa a Francja krajem chrześcijańskim, to absurd! Czy rzeczywiście? Jeżeli chodzi o ten sławny swoją niesławą tygodnik, to jest on na gruncie chrześcijaństwa z jego nauką o miłości bliźniego tym, czym trujący grzyb na odpowiednim dla niego nawozie – grzyb nigdzie indziej nie urośnie a Charlie Chebdo… Traktując to jako ćwiczenie umysłowe, wyobraźmy sobie podobny tygodnik w Arabii Saudyjskiej lub w Indiach - nie zaleca się wykonywać tego ćwiczenia przed zaśnięciem.

Chrześcijańskie korzenie Francji widać natomiast gołym okiem, nie trzeba przeprowadzać żadnych badań aby się o tym przekonać. Widoczne jest to nawet dla polskiego oka przyzwyczajonego do oglądania kościołów wypełnionych wiernymi, nie można mieć wątpliwości - mimo wykonanej już tytanicznej pracy, Francja pozostaje nadal krajem chrześcijańskim. Chrześcijaństwa głęboko zakorzenionego nie da się tak łatwo zburzyć jak Bastylii. Co prawda, w życiu publicznym kraju widoczna jest tylko jego przeszczepiona w okresie oświecenia zdegenerowana i uschła gałąź, to jednak chrześcijańskie korzenie widoczne są nawet w każdym francuskim ateiście, nawet w tych którzy zginęli, a którzy z Kościoła Katolickiego szydzili dużo bardziej perfidnie niż z islamu. Nieważne że pośród nich byli ludzie pochodzenia żydowskiego – tożsamość współczesnego judaizmu, chociaż odrębna, jest jednak na swój sposób „chrześcijańska”, dokładniej: chrześcijaństwo jest „składnikiem” współczesnego judaizmu poprzez to, że jego (judaizmu) identyfikacja została zbudowana w znacznym stopniu w opozycji do chrześcijaństwa. Bez chrześcijaństwa, współcześni nam żydzi nie byliby sobą, trudno sobie nawet wyobrazić jakie byłoby oblicze judaizmu pozbawionego, z trudem skrywanej, nienawiści do chrześcijaństwa.

Jaki zatem znak czasu został nam dany? Trzeba być fałszywym prorokiem aby odpowiedzieć autorytatywnie na takie pytanie, ale jednocześnie trzeba być głupcem aby takiego pytania nie zadać. Wobec ogromnego szumu jakie to wydarzenie wywołało, zadawanie takich pytań jest wręcz obowiązkowe. Przynajmniej zadawanie pytań!

Czy zatem tym znakiem nie jest pojawienie się w dziejach świata nowych męczenników, zupełnie nowej ich kategorii? Nazwijmy ich męczennikami nicości, męczennikami pustki i kłamstwa - szydercy i lewaccy nihiliści są, poprzez celebrowanie marszów nicości i nieustanne bicie medialnej piany, „kanonizowani” przez laicką Francję na „męczenników” walki z … Z czym, tego się już wyraźnie nie mówi, podobnie jak nie mów się wielu innych rzeczy – zakaz mówienia a nawet myślenia, jest typowym objawem wchodzenia komunistycznego projektu w fazę schyłkową. Gdyby to nie było zbyt brutalne wobec Francji, najstarszej córy Kościoła, można by powiedzieć „Jaki kraj tacy męczennicy”. Wydaje się jednak, że ta córka się tylko zdrzemnęła i wkrótce się obudzi zamiast ustępować miejsca swojej przyrodniej siostrze „Francji najmłodszej córce Islamu”. Ja, w każdym razie, mam taką nadzieję.

Chrześcijaństwo wyrosło na krwi męczenników a islam na krwi wojowników, cóż może wyrosnąć na krwi męczenników z grona szyderców? Złowieszczą wymowę ma, dostępny w internecie, film ukazujący zamachowców w chwilę po zamachu. Widać na nim pewnych siebie „bohaterów”, zwycięzców a nie jakichś zalęknionych przestępców ze społecznego marginesu. W rzeczywistości są to jednak raczej sezonowi celebryci, różniący się od swoich ofiar tylko tym, że ich duchową pustkę wypełnia obłędna, a wiec idąca na samozatracenie, idea islamskiej wojny. Tę wojnę można wygrać tylko wtedy gdy za przeciwnika ma się zalęknionych nihilistów, uczestników ostatniego stadium „Wielkiego żarcia”.

Zdaję sobie sprawę, że wypowiadam ostre sądy o tych ludziach, którzy mieli pecha znaleźć się po przeciwnych stronach karabinu, a obecnie wszyscy już nie żyją. Wiem też, że we Francji panuje swoisty kult „uprzejmości” i moje słowa, na dodatek w nieudolnym tłumaczeniu, mogą razić. Uważam jednak, że ten swoisty zakaz „oceniania kogokolwiek” przeradza się w groźny zakaz „oceniania czegokolwiek”. To uprzejme milczenie obowiązuje nie tylko we Francji ale, w różnym stopniu, w całym tzw. zachodnim świecie. Aby nie dać się wciągnąć w tę dziwną omertę potępieńców, trzeba nieraz ratować się prowokacją i radykalizmem ocen. Dobrze jest też zdawać sobie sprawę, że to ciągle potężniejące zjawisko moralnego relatywizmu i etycznego „rozbrojenia” jest w istocie wypaczoną i głęboko fałszywą odmianą chrześcijańskiego miłosierdzia. W pułapkę fałszywego miłosierdzia wpada człowiek szukający łatwego uzasadnienia dla swojej ucieczki od ofiary i cierpienia. W stronę „świętych gajów” wypełnionych tymi oraz im podobnymi wnykami „dobrych intencji”, zmierzają tłumy zwykłych ludzi, co gorsza, nieraz pod „duchowym” przewodnictwem swoich biskupów mających być stróżami moralności i przywódcami owiec zagubionych.

Co można w tej sytuacji zrobić samemu (w Polsce, Francji i w całej Europie)? Jako chrześcijanie dobrze wiemy, że naprawę świata jest możliwa tylko wtedy gdy się ja zacznie od samego siebie. Akurat jest dobra okazja: Wielki Post. Może nasze budowanie wspomoże dobry Bóg i tym razem to co uda nam się sklecić nie rozpadnie się pod wpływem bodaj jakiego wiatru?

A co wokół nas? Co mamy do przekazania ludziom pośród których żyjemy? Może w sposób praktyczny, w swoim własnym życiu, przestać się lękać i korzystać z obowiązującego (jeszcze) prawa wolności myśli i słowa? Każda postać komunistycznego projektu stara się przede wszystkim sterroryzować człowieka tak, aby zalękniony i milczący dał się kształtować według „jedynie słusznych” szablonów. Komunizm czy jakakolwiek inna forma zniewolenia są bezsilne wobec człowieka, który się nie boi. Kiedyś (na granicy Polska-Ukraina) rozmawialiśmy o tym, że znakomitą bronią jest również śmiech – komunizm w obecnej odmianie jest nie mniej groteskowy niż komunizm w wydaniu sowieckim. Sytuacja Europy zmienia się jednak w ten sposób, że śmiech zaczyna wymagać większego samozaparcia niż zwykłe, codzienne świadectwo – trudno o śmiech wobec przelanej krwi. W warunkach Francji szczególnej odwagi wymaga niezgoda na dogmat, rzekomo uniwersalnych, wartości republikańskich. Nie można się w szczególności łudzić, że te tzw. wartości republikańskie i laickie mogą przyciągnąć muzułmanów czy głęboko wierzących wyznawców jakiejkolwiek innej, nawet prymitywnej religii. Te wartości to raczej balon nadmuchany zgniłym powietrzem [wersja francuska: avec les pets (excuse-moi l’expression, c’est mon essai d’attendre le niveau inaccessible de style de Charlie Chebdo)], który gdy pęknie napełni smrodem nie tylko samą Francję ale i całą Europę a może i pół świata. Chyba nikt nie chce aby wielkość Francji i jej znaczenie w świecie na tym właśnie polegało?

A co na pokrzepienie naszych serc? Jakie lekarstwo na nasze lęki? Spójrzmy może na inne, pozornie podobne wydarzenie, Wydarzenie które miało miejsce na libijskich plażach. Tutaj już nie można mieć wątpliwości, że to właśnie mordercy ponieśli klęskę, klęskę oczywistą  już w chwili dokonywania mordu. Cóż mogą oni jeszcze przeciwstawić tym, którzy oddali swoje życie za swoją wiarę w Chrystusa? Czy to nie jest wielkie źródło nadziei dla nas? Bóg który dał tyle siły tamtym męczennikom, nas również nie pozostawi bez obrony i wzmocni w naszych małych staraniach.

Dodatkowo, „na pociechę” przesyłam link: http://www.riposte-catholique.fr/perepiscopus/les-chretiens-entre-les-terroristes-de-la-bombe-et-ceux-de-la-pensee .

…..

 

Ceterum censeo Carthaginem delendam esse

nickto
O mnie nickto

Jestem pszczelarzem (coraz bardziej).

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka