…czas milczenia i czas mówienia (Koh 3,7)
Dzięki elektronicznym środkom przekazu dyskutujemy nieustannie. Obszar dyskusji się ciągle rozszerza, lawina dyskusji próbuję ogarnąć również kwestie nienegocjowalne. Człowiek ulega złudzeniu, że dyskutując kształtuje otaczającą go rzeczywistość i w ten sposób pośrednio odnosi z dyskusji jakąś korzyść. Wydaje się jednak, że głównym beneficjentem szału dyskutowania jest szatan.
Szatan wie, że nie jest w stanie przekonać wszystkich ludzi do swojego towaru – kłamstwa. Chociaż w obecnych czasach ma on swoje 5 minut, to nie potrafi jednak dotrzeć do wszystkich ludzi, mimo nieograniczonego, zdawałoby się, budżetu na reklamę. Przyczyna jest prawie że banalna: są jeszcze na tym świecie ludzie którzy się modlą. Ważna jest każda modlitwa, a szczególnie ważna jest modlitwa bezinteresowna. Modlitwa zanoszona w zakonach kontemplacyjnych, ale też każdy, nawet mały ale bezinteresowny, akt modlitewny. Modlitwa jest dla kampanii szatana tym czym aplikacja Adblock blokująca reklamy w przeglądarce internetowej. Modlitwa sprawia, że wiele ludzkich serc i umysłów wymyka się szatańskiej akcji reklamowej. Tylko modlitwa jest tutaj skuteczna, szatan nie wysłucha naszych argumentów!
Szatan nie załamuje jednak rąk i sięga po inne środki. Tym środkiem bywa reklama szeptana. W handlu tak się ona nazywa, jednak szatan używa jej zmodyfikowanej wersji, którą można by określić jako reklamę krzyczaną. Medium reklamowym jesteśmy my sami, dla siebie oraz swoich bliskich i dla dalekich. Nieustannie dyskutujemy na tematy wrzucane z niezwykłą zręcznością do przestrzeni społecznej - przykładowo "wiadomości" w telewizji przestały być wiadomościami, na naszych oczach stały się zestawem tematów do dyskusji na następny dzień. Młodzi dyskutują na forach internetowych, a starsi, jeszcze bardziej zaciekle, na ławkach w parku. Całkiem niedawno, to o czym teraz otwarcie i z zapałem dyskutujemy było tematem dyskusji wyłącznie rynsztokowych - poważny człowiek nie zabierał głosu w kwestiach defekacyjnych. Tak dyskutując, popadamy często w sidła swojej własnej pychy – tracimy wrażliwość na prawdę i powoli prawda wypierana jest przez rację. Moja racja zastępuje prawdę. Moja racja zastępuje prawdę bo jest moja, ta druga nie daje się przywłaszczyć, ona po prostu jest tam gdzie jest. Przymarzła do swojego miejsca i nie da się jej ruszyć z miejsca – chyba że po kawałku.
Wydaje się, że dyskusja to sam miód: przekonujemy innych do swoich (słusznych, a jakże) racji, „wykuwamy” społeczną opinię, rozwijamy umiejętność myślenia, itd. I tak jest rzeczywiście, pod warunkiem wszakże takim, że panujemy zarówno nad tematyką dyskusji jak i zachowujemy umiar w dyskutowaniu oraz … starannie dobieramy towarzystwo. Gdy ktoś inny narzuca nam ciągle nowe tematy a my rzucamy się na nie jak sęp na świeże mięso, to po pewnym czasie stajemy się niemiłosiernie przewidywalni i można nami całkiem swobodnie manipulować. Mimo złudzenia że mamy wspaniałe, niezależne i nawet świętobliwe poglądy!
Jaki wniosek? A no taki sobie, taki stary jak świat: MILCZENIE JEST ZŁOTEM.
PS.
Mała anegdota a propos, takie samoczynne „a propos”. Piszę ten tekst w MS Wordzie, który jak wiadomo, poprawia błędy w sposób „bardzo inteligentny”. Powyżej są dwa słowa „na świeże”, popełniłem jakąś literówkę i Word poprawił to na „naświńże”. I po co było tyle pisać i narażać się na manipulację przez głupi program? Jak jesteś taki mądry to powiedz tylko to co naprawdę jest ważne: milczenie jest złotem!
Ceterum censeo Carthaginem delendam esse
Inne tematy w dziale Społeczeństwo