Nickto
Nickto
nickto nickto
96
BLOG

Efekt (anty)relatywistyczny

nickto nickto Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

 

 

Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni (Mt 7,1)

 

Nie jest łatwo zmierzyć się z tą wielką Radą a tę wielkość mierzy się przede wszystkim trudnościami z jakimi trzeba się borykać przy próbie zastosowania się do niej we własnym życiu. Nie jest nawet łatwo pojąć co ona oznacza, na jej temat nie napisano tak wiele jak by się można było spodziewać. Bardzo osobistą i przekonywującą autentyzmem egzegezę można znaleźć tutaj . Nie próbujmy być mądrzejsi od doświadczeńszych, ale spróbujmy wzorem dawnych malarzy malujących ewangelię dla ubogich, zrobić coś dla maluczkich. Byłoby wielką przewrotnością upatrywać tych maluczkich w kimś innym niż w samym sobie, mnie, wielkim budowniczym prywatnej wieży Babel i mimowolnym wychowanku „oświeconych” majstrów ducha, mistrzów kielni, inspektorów nadzoru na budowie mojej i na budowie tak podziwianych wież użyteczności publicznej.

Nie sądzić, a co to znaczy?

Na początku należałoby sobie, „oświeceniowemu produktowi” powiedzieć, najlepiej przy użyciu twiterowego języka, co to znaczy „nie sądzić”. Otóż sądzę, że „nie sądzić” oznacza: „nie uważać nikogo za gorszego od siebie”, to samo ale jednak jakoś bardziej dosadnie: „nie sądzić to uważać siebie samego za najgorszego z ludzi”. Podpierając się autorytetem „Naśladowania Chrystusa” Tomasza a Kempis możemy powiedzieć: „Wszyscy jesteśmy ułomni, lecz ty nie sądź , że ktoś mógłby być bardziej ułomny od ciebie”.[i] Prawda, że proste? Prosta i elegancka definicja - zbyt prosta aby o niej pamiętać. Tym trudniej o niej pamiętać gdy moja kariera zależy od tego jak głośno będę potępiał ułomności innych i im bardziej bezczelnie sugerował własną doskonałość. Moja kariera oznacza przecież pomyślność całej bez mała ludzkości. Może więc nie opłaca się praktykować tej cnoty? Może praktykowanie tej cnoty jest w tych warunkach przewrotnym egoizmem? Może Rada nie dotyczy ludzi wielkich, nadludzi zdolnych do popchnięcia tego świata na nowe, szerokie i bezkolizyjne tory? Może wreszcie tkwi w tym logiczna sprzeczność: chyba nie mogą wszyscy naraz uważać siebie za gorszych od wszystkich innych?

Nie sądzić, a czy to się opłaca?

Pójdźmy tropem Pascala, który w swoim słynnym zakładzie próbował wykazać, że opłaca się wierzyć w Boga. Tak po prostu. W sensie prawie że ekonomicznym i w warunkach typowych dla ekonomii, czyli takich, w których działamy pod ciśnieniem braku pewności a pewne istotne czynniki możemy tylko oszacować przy użyciu rachunku prawdopodobieństwa. Użyjmy i my prostych matematycznych „przyborów”, aby pobudzić naszą wyobraźnię, aby lepiej zrozumieć o co chodzi: posłużmy się osią liczbową. Nasza oś liczbowa niech będzie zastrzałkowana zgodnie z moralną doskonałością: po prawej stronie, obok strzałki, umieśćmy Boga, Nieskończoną Doskonałość. Gdzieś na osi liczbowej, ale na prawo od punktu zerowego umieśćmy siebie i innych ludzi, nawet tych których prawie nie znamy lub znamy tylko z telewizji. Na lewo od punktu zero, tam gdzie zwykle odwzorowuje się liczby ujemne nie zaglądajmy. Jest to półoś potępionych, niewiele o niej wiemy i wiedzieć nie chcemy; pamiętajmy tylko, że na jej końcu jest Szatan, naprawdę on tam jest. I teraz, z góry przepraszając za skojarzenia, muszę powiedzieć sobie samemu: ja sam jestem zerem. Dokładniej: na mojej osi liczbowej nie ma nikogo kto byłby bliżej zera niż ja. Z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością wszyscy są ode mnie chociaż trochę lepsi!

Chyba niczego nie przeoczyliśmy, mamy graficzną ilustrację ewangelicznej Rady. Co więc widzę na tym obrazku? Zauważam najpierw oczywistą prawdę, że żyję w społeczeństwie, nieustannie spotykam się z innymi ludźmi, ciągle na kogoś patrzę. Jeżeli zgodnie z Radą umieszczam siebie samego prawie w punkcie zero i nikogo nie ma na lewo ode mnie, to patrząc na innych ludzi mam cały czas głowę zwróconą w jednym kierunku, w kierunku Boga. Poprzez innych ludzi mam nieustannie szansę ujrzeć odblask Światłości. Obcując tylko i wyłącznie z innymi ludźmi, obcuję jednocześnie z Pełnością i hojnym Nadmiarem, jestem nieustannie gotowy do zbierania darów trwonionych ciągle przez Rozrzutność. Niczego nie przegapię, więc jak zapobiegliwy i pazerny bogacz bogacę się nieustannie. Natomiast jeżeli choć czasem odwracam głowę w kierunku przeciwnym – przecież z ludźmi „gorszymi” od siebie też muszę a nawet lubię obcować, to przez to odwracanie głowy od Boga tracę okazję do zysku i narażam się na ujrzenie diabła chociaż ten nie ma w sobie żadnego światła i żadnego światła nie odbija. Jest on jak ciało doskonale czarne albo czarna dziura pochłaniająca wszystko co do niego zanadto się zbliża. Widać więc, że umieszczenie siebie samego w punkcie zero jest optymalne, daje największą szansę na odniesienie życiowego sukcesu. „Pan Bóg pysznym się sprzeciwia…” – to prawda. Ale czy nie jest tak, że Pan Bóg ma też w swojej hojności dary i dla pysznych ale oni sami ich nie dostrzegają bo patrzą w niewłaściwą stronę. Komu zależy na zysku, na odniesieniu sukcesu w swoim życiu niech to sprawdzi, jeżeli potrafi. Ja mu nie pomogę, ja nie potrafię.

Niestety! Nasz model nie jest uniwersalny, dobrze sprawdza się tylko dla maluczkich! W szczególności model jest nieprzydatny dla nadludzi. Jeżeli ktoś wypatruje swoich szans z różnych kierunków, nie odpowiada mu jednowymiarowy model dobra, to ten ktoś jest z pewnością nadczłowiekiem i nie powinien sobie zawracać głowy takim prostackim rozumowaniem. Powinien śmiało budować modele trzy, cztero i n-wymiarowe. W takich modelach dobro nie musi wcale być, prawda nie musi wcale leżeć tam gdzie leży a źródło nie musi wcale bić. Skoro więc nasza graficzna ilustracja Rady nie jest uniwersalna to może jest też zupełnie nielogiczna? Mianowicie: wszyscy ludzie powinni być jednocześnie maleńcy, mniejsi od wszystkich innych…

…czy nie jest to wewnętrznie sprzeczne?

Aby obronić logiczność naszego rozumowania podeprzyjmy się znów analogią do nauk ścisłych, a konkretnie fenomenem wziętym ze szczególnej teorii względności (STW), która również przewiduje różnorakie „sprzeczności” a które po bliższym przyjrzeniu się okazują się być tylko paradoksami. Paradoks ujawni się przykładowo wtedy, gdy w naszym ogródku przyłapiemy nieostrożnego superzłodzieja. Wyobraźmy sobie, że usłyszeliśmy jakieś szmery i zapaliliśmy latarkę żeby zobaczyć kto te szmery wywołuje a w tym samym momencie złodziej zaczyna uciekać z prędkością bliską prędkości światła. Według właściciela latarki światło oświetli złodzieja po dość długim czasie - w jego układzie odniesienia prędkość poruszania się złodzieja jest prawie tak duża jak prędkość światła i potrzeba dużo czasu zanim światło go „dogoni”. Złodziej natomiast nie widzi żadnej szansy dla siebie – w jego układzie odniesienia światło rozchodzi się dokładnie z taką samą prędkością jak w układzie właściciela latarki i mimo mocnych nóg, w swoim mniemaniu, złodziej zostanie przyłapany na gorącym uczynku niemal natychmiast. Nie ma w tym żadnej sprzeczności, jest paradoks. Ten paradoks to przykład tzw. efektu relatywistycznego, wynika on z głównego założenia szczególnej teorii względności: prędkość światła jest stała we wszystkich (inercjalnych) układach odniesienia, niezależnie od tego czy te układy poruszają się względem siebie i niezależnie od tego gdzie znajduje się źródło światła. Można więc powiedzieć, że według STW, każdy obserwator ma wobec światła, tylko wobec światła(!), swój prywatny, całkowicie autonomiczny układ odniesienia. Dla każdego obserwatora z osobna jest zupełnie bez znaczenia, jak światło widzą inni, dla niego rozchodzi się ono zawsze z tą samą prędkością nawet jeżeli źródło światła jest „w rękach” kogoś kto porusza się bardzo szybko. Podobnie jest z naszym modelem Rady na osi liczbowej. Każdy z nas ma, może mieć, swój prywatny układ odniesienia a w nim siebie samego w pobliżu zera, każdy widzi Światłość poprzez innych ludzi w taki sam sposób niezależnie od tego co o nim sądzą inni. Nie jest to sprzeczność ale paradoks. I oby ten paradoks kierował moim życiem!

 

Ceterum censeo Carthaginem delendam esse

 



[i] Tomasz a Kempis, O naśladowaniu Chrystusa , tłum. Anna Kamieńska, wyd. Pax Warszawa, str.24

nickto
O mnie nickto

Jestem pszczelarzem (coraz bardziej).

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo