Zachciało mi się włączyć do salonowych dyskusji pod tekstem szacownego blogera Zbyszka: https://www.salon24.pl/u/zbyszeks/1429848,cala-prawda-o-ukrainie#comment-27366549 . Chyba jednak nie dorosłem do roli lwa salonowego, bo mój komentarz został wycięty bez słowa wyjaśnienia. Poczułem się jak złapany na przekroczeniu prędkości przez policyjny radar, a @Autor pocieszył mnie, że prawdopodobnie nadziałem się na algorytm. Postanowiłem jednak popieniaczyć się trochę i wysłałem grzeczne zapytanie do Administracji: „Za co?”. Administracja odpowiedziała klasykiem: „Gdybyśmy mieli za co, to dopiero byśmy wycięli!?” - czyli zbyła moje pytanie milczeniem. Postanowiłem zatem powtórzyć mój komentarz w formie tzw. notki, raczej odtworzyć go z pamięci – mam nadzieję, że algorytm tak bezkarnie tu nie działa i będzie się można czegoś nauczyć. Poniższy akapit to ten nieszczęsny komentarz, minus to co zapomniałem, plus to co dodałem.
Stare polskie przysłowie, pasujące jak ulał do sytuacji Ukrainy, głosi: „Czemuś biedny boś głupi, czemuś głupi boś biedny”. Przypuszczam, że Ukraińcy też znają taką „mądrość narodów”, może w trochę zmienionej wersji – warto by im było z tego skorzystać, pytanie tylko czy bieda, w którą popadli zapewnia im jeszcze warunki do korzystania z mądrości. Biedą jest przede wszystkim wojna, która ozdabia ukraińską ziemię tysiącami świeżych grobów. Tę wojnę można próbować tłumaczyć koniecznością geopolityczną, ale najlepiej daje się ona wytłumaczyć właśnie głupotą, głupotą obustronną. Za głupotą przemawia przede wszystkim fakt, że najwyraźniej wojna wybuchła przypadkowo – udowadnia to niezbicie czas trwania tej wojny, żadna ze stron nie obliczyła swoich sił i być może nawet nie analizowała jaki jest cel wojny, jak miałby wyglądać świat po wojnie. Zresztą działania Rosji tuż przed wybuchem wzajemnego zabijania się, działania dość groteskowe i przeczące sztuce wojennej, wydają się potwierdzać, że po ich stronie też nie było rzetelnego namysłu nad tym czy rzeczywiście byli wtedy zmuszeni „kontynuować politykę za pomocą sił zbrojnych”. A głupota po stronie ukraińskiej? Nie chcę komentować działań ukraińskich tuż przed wybuchem wojny – w żaden sposób nie mogę się do nich odnosić, nie mam odpowiedniej wiedzy. Zamiast tego chciałbym zadać pytanie o atmosferę zatrutą głupotą już wcześniej, atmosferę która przeszkadzała by każdej ukraińskiej władzy w prowadzeniu racjonalnej polityki. Tą trucizną było oczywiście ludobójstwo dokonane rękami Ukraińców, oraz uparta wiara, że ofiary, które pochłonęła ukraińska już głosu nie mają. Głupotą, może nawet skrajną głupotą, był i jest kult osób, które popchnęły naród do krwawej nienawiści, nawet w sytuacji, gdy byli już dostępni inni bohaterowie, wokół których można było budować ukraińską państwowość. A czym jeśli nie głupotą było kontynuowanie rzezi na Polakach, w czasie gdy już było pewne, że „przyjdzie Kacap i wszystkich pogodzi”? Czy w takiej atmosferze ta wojna nie była jednak samouzasadniająca się, czy jednak „nie musiała” wybuchnąć „z głupoty”? Od naszej polskiej strony warto jednak dodać, że „nie wszyscy Ukraińcy”, warto o tym pamiętać, a to „nie wszyscy” jest twardo uzasadnione, przeciwnie niż w odniesieniu do Niemców! My jednak słabo znamy Ukrainę i Ukraińców, wielki przecież kraj i liczny naród, nie odróżniamy Ukraińca (ze wschodu Ukrainy przykładowo) od Ukraińca (banderowca) – zupełnie jak nie odróżniamy murzyna od innego murzyna (niewiele wiemy o murzynach w ogóle).
To tyle, mniej więcej, było w komentarzu – liter było zdecydowanie mniej, ale dokładniej niestety nie pamiętam. Na pewno na końcu byli ci murzyni, może oni nie spodobali się algorytmowi? Nie słyszałem jednak, aby słowo „murzyn” było w języku polskim zakazane.
Czas jednak płynie i od chwili pisania skasowanego komentarza wiele w sprawie Ukrainy się wydarzyło. Korzystając z okazji, że siedzę przy klawiaturze, chciałbym zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt tej wojny. Otóż mało się mówi o tym, że wojna na Ukrainie ma w dużym stopniu charakter wojny domowej. Sowieckie czasy Ukrainy w składzie ZSRR to jednak kawałek historii, a ślad po nich pozostał nie tylko w mentalności ludzi, ale też w ich wzajemnych relacjach. Doszła do tego spora ukraińska emigracja do Rosji już w tym stuleciu. Pewnie dziś nierzadko jest tak, że w okopach po przeciwnej stronie walczą bliscy kuzyni, a w sztabach dowodzą oficerowie koledzy z tych samych sowieckich szkół. Zwiększa to oczywiście tragizm tej wojny, ale też rodzi wiele przykrych konsekwencji na czas po wojnie – „posprzątać” po takiej wojnie, a nawet ją tylko zakończyć, jest zdecydowanie trudniej. Na razie jednak końca nie widać i nawet zdecydowane zwycięstwo w wojnie którejś ze stron, nie daje dużych szans na wygranie pokoju – Hiszpania po wojnie domowej krwawi mentalnie do dziś, chociaż pomagierzy obydwu stron dawno uciekli. Pewnym jest, że obydwie strony wyjdą z tej wojny tragicznie osłabione w wielu aspektach. Przyniesie to określone konsekwencje dla sąsiadów. Jakie? Nie chciałbym o tym pisać, nie jestem prorokiem – jednak warto o tym pamiętać.
--------
Ceterum censeo Carthaginem delendam esse
vel
Naród, który zabija własne dzieci skazany jest na zagładę
--------
Wyjaśnienie do stopki.
Od początku mojej pisaniny używam tego łacińskiego cytatu z zamierzchłych dziejów naszej cywilizacji, później dodałem adekwatne tłumaczenie (czyj oryginał i tłumaczenie łatwo sprawdzić). Teraz dodam jeszcze swoje wyjaśnienie.
Skąd tutaj Kartagina? Otóż Kartagina była ostatnim dużym organizmem państwowym z tej strony Atlantyku, który duchowych podstaw swojego istnienia upatrywał w publicznym składaniu ofiar z dzieci (aborcji jeszcze nie wynaleziono). Rzym, zanim stał się na długi czas niepokonany, widział swoje "być albo nie być" w całkowitym zniszczeniu Kartaginy, aż do gołej ziemi posypanej solą. Tak też się stało - 90% Kartagińczyków zabito, reszta "uratowała się" jako towar na targu niewolników.
Jak Ci się zdaje drogi czytelniku: jesteś Rzymianinem, czy Kartagińczykiem? A może Twoje istnienie nie potrzebuje duchowych podstaw, zaś ofiara z dzieci w aborcji jest konieczna, aby się dobrze bawić?
Inne tematy w dziale Polityka