Ich losem - zagłada, ich bogiem - brzuch, a chwała - w tym, czego winni się wstydzić (Flp 3,19)
Kontynuacja, wcześniej o wierze pisałem tutaj: https://www.salon24.pl/u/nickto/1110120,religia-glupcy-czy-czlowiek-musi-wierzyc
Pytanie o wiarę, to pytanie o cel i sens życia. Dopiero kres przynosi ostateczną odpowiedź. Teraz, póki co, … Świat się kręci, czas nie stoi, czas ucieka… coś być musi, ..., za zakrętem. Popatrzmy na drogę, może uda się odgadnąć jaki jest cel tej podróży? My prości ludzie potrzebujemy prostego obrazu - nie interesują nas te liczne zakręty, interesuje nas to co za zakrętem już ostatnim. Może znak D4a, no a za nim…? Obudźmy wyobraźnię, niech pomoże rozumowi.
Wyobraźmy sobie doczesne ludzkie życie jako żmudną wędrówkę wewnątrz wielkiego bloku z ogromną, nieznaną liczbą pomieszczeń. Przyjmijmy, że ta wędrówka przypomina grę komputerową, tzw. platformową, a zasady tej gry są następujące:
1. „Ludzik” pojawiający się w pierwszym (dla niego) pomieszczeniu bloku, przechodzi do następnego, następnego, itd., nie mając żadnej możliwości zatrzymania się, wyboru kierunku, czy zawrócenia. Do pomieszczenia można wejść przez drzwi wejściowe i wyjść drzwiami wyjściowymi, które jednocześnie są drzwiami wejściowymi następnego pomieszczenia. Każde pomieszczenie odpowiada jednej chwili życia człowieka - czas dany i zadany, to podstawowa logika życia, główny składnik istnienia - każdy z nas musi się w nim spełnić.
2. Jak to w grach bywa, w poszczególnych pomieszczeniach mogą być jakieś „gadżety”, które człowiek może, (choć nie musi), zabrać na wózek, który za sobą ciągnie.
3. Po otwarciu drzwi wejściowych nie widzimy od razu jakie jest kolejne pomieszczenie, wchodząc „widzimy ciemność” – światło zapala się automatycznie dopiero wtedy, gdy już się wejdzie do pomieszczenia (pewnie jest zamontowany jakiś czujnik:).
4. Po przekroczeniu drzwi wejściowych nie można już wrócić do poprzedniego pomieszczenia, można jedynie spojrzeć wstecz, aby zabrać wózek ze zgromadzonymi „gadżetami” - nie jest to wymagane, ale zdecydowana większość uczestników gry wlecze wózek za sobą, zresztą nie bardzo wiedząc w jakim celu.
5. Innych ludzi można spotkać w mijanych pomieszczeniach, nigdy w drzwiach. Dzięki temu te spotkania, skądinąd bardzo ważne, nie mają wpływu na tok tego naszego rozumowania – interesują nas tutaj sprawy, wobec których człowiek pozostaje samotny - śmierć przede wszystkim.
6. Zasada kluczowa: każdy uczestnik ma od samego początku świadomość, że spotka w swojej wędrówce drzwi, absolutnie niczym się nie wyróżniające, za którymi, zamiast zwykłego pomieszczenia z gadżetami i innymi ludźmi, będzie szyb windy!!!
Oto i cała gra! Nic więcej! Nie znajdziesz tu dla gracza nawet śladu nadziei i choćby odrobiny sensu! Możesz zbudować sobie inną grę, inny model swojego życia, może bogatszy i bardziej urozmaicony, ale sensu i nadziei też w nim samym nie znajdziesz. Ja sam, z rzeczy naprawdę ważnych w grze ludzkiego życia, rozmyślnie pominąłem w tym modelu tylko cierpienie. Ale czy znajdziesz w cierpieniu jakąś nadzieję, czy jakiś sens? Doprawdy, rozum wobec cierpienia jest bezradny. Szczególnie rozum!
Dlaczego zatem? Dlaczego rozumny człowiek rześko trzaska kolejnymi drzwiami i nieustannie biegnie na spotkanie... czeluści?
Musisz odpowiedzieć sobie sam! Każdy musi! Oto moja odpowiedź – resztę wniosków pozostawiam na inny czas.
Wierzę, że za tymi ostatnimi drzwiami jest szyb windy, ale gdy te drzwi otworzę, akurat w tym miejscu i czasie, zamiast czeluści szybu, będzie tam niezawodnie czekała na mnie kabina. Wspaniała kabina, przygotowana specjalnie dla mnie, w której zapali się olśniewająco piękne światło, i która natychmiast wywiezie mnie z owego koszmarnego blokhauzu – wywiezie, a raczej porwie, bez możliwości zabrania osobistego wózka z gadżetami:), czy czegokolwiek poza mną samym. Nie muszę się niczym martwić, pozostaje mi jedna jedyna troska: czy w tej kluczowej chwili nie będę miał ukrytego przy sobie jakiegoś ciężaru – kabina będzie w wersji ściśle limitowanej, tylko dla mnie! Przyszedłem nagi i bez obciążeń, takim mnie zapamiętał mój Stwórca i dla takiego mnie obliczył udźwig kabiny.
Bibliografia
św. Teresa od Dzieciątka Jezus, DZIEJE DUSZY, Wydawnictwo Karmelitów Bosych, Kraków 2009
------
Ceterum censeo Carthaginem delendam esse
vel
Naród, który zabija własne dzieci skazany jest na zagładę
Wyjaśnienie do stopki.
Od początku mojej pisaniny używam tego łacińskiego cytatu z zamierzchłych dziejów naszej cywilizacji, później dodałem adekwatne tłumaczenie (czyj oryginał i tłumaczenie łatwo sprawdzić). Teraz dodam jeszcze swoje wyjaśnienie.
Skąd tutaj Kartagina? Otóż Kartagina była ostatnim dużym organizmem państwowym z tej strony Atlantyku, który duchowych podstaw swojego istnienia upatrywał w publicznym składaniu ofiar z dzieci (aborcji jeszcze nie wynaleziono). Rzym, zanim stał się na długi czas niepokonany, widział swoje "być albo nie być" w całkowitym zniszczeniu Kartaginy, aż do gołej ziemi posypanej solą. Tak też się stało - 90% Kartagińczyków zabito, reszta "uratowała się" jako towar na targu niewolników.
Jak Ci się zdaje drogi czytelniku: jesteś Rzymianinem, czy Kartagińczykiem? A może Twoje istnienie nie potrzebuje duchowych podstaw?
Inne tematy w dziale Polityka