Stawiam liry i guldeny przeciw dolarom, że powieść Pasternaka to pierwszy na masową skalę, nie rozpoznany, udany montaż rodem z sowieckich służb, najprawdopodobniej wojskowych (gru). Sukces operacji bazował na prostym chwycie psychologicznym, opisywanym powiedzeniem: „Na złość mamie odmrożę sobie uszy”. Gdzie „mama” to Moskwa, „odmrożę sobie” to Langley, a „uszy” to społeczeństwa zachodu, ze szczególnym uwzględnieniem społeczeństwa amerykańskiego. „Powieść trafiała w liberalne potrzeby społeczeństwa” – to jedna ze współczesnych anglojęzycznych charakterystyk książki, tłumacząca jej sukces. Tymczasem nie tyle trafiała w potrzeby, co była elementem ich kształtowania, zmiany tradycyjnego społeczeństwa amerykańskiego w lewicowe, niekoniecznie lojalne względem swojego kraju. A sukces osiągnięto olbrzymim nakładem sił i środków.
![image](//m.salon24.pl/0572b65f5d7398db48e9017ec3f2fddd,860,0,0,0.jpg)
Pierwsze kroki w drodze do celu zostały postawione przez politruków od kultury PRL, pierwsze fragmenty książki były publikowane za sprawą sowieciarzy z PRL, rezydujących w ZSRS. Ich periodyk o „kulturze” sowieckiej po kilku numerach został zlikwidowany, dając początek „fali prześladowań” książki, i autora. Co wkrótce doprowadzi do pochylenia się nad tym „arcydziełem” przez oko Saurona (CIA). Zabawnie będą brzmieć przywoływane dzisiaj i cytowane fragmenty listów Pasternaka do agentów-wydawców, listów „przemycanych” wówczas na zachód, opis z pamięci: „Jak tam moje dzieło, dobrze idzie? Strasznie mnie tu prześladują, ale nie ustawaj w wysiłkach w rozpowszechnianiu tej książki”.
Pierwotnie dwa były źródła publikacji - Kuklinowski Feltrinelli we Włoszech (pierwszy) i CIA w Holandii. Czy raczej z Włoch i z Holandii. Feltrinelli był komunistą milionerem, jeśli nie miliarderem, który odziedziczył fortunę po ojcu i angażował swoje środki w promocję komunizmu. Oczywiście w związku z książką spotkały go szykany ze strony Moskwy via Partia Komunistyczna we Włoszech (PCI), z tego powodu ogłaszał wszem i wobec (m.in. w czasie promocji książki w USA), że zerwał już i z partią, i z komunizmem. Jego drugą żonę gdzieniegdzie łączy się wprost z Sowietami. Inge Schoental to znana kiedyś fotograf, która „oszałamiającą karierę rozpoczęła w 1950 r.”. W internecie można znaleźć jej zdjęcia Fidela Castro z Feltrinellim, czy w jej własnej osobie z agentem sowieckim Ernestem Hemingway’em (są też Kennedy’ego, Churchilla, Picassa, Gary Coopera), po śmierci męża zostanie szefem jego wydawnictwa.
![image](//m.salon24.pl/62cfe1dc55b3653fd0ecd82f47b112e9,860,0,0,0.jpg)
![image](//m.salon24.pl/a09a1d5fa1d355d9e4bbc4f0f47ceefa,860,0,0,0.jpg)
![image](//m.salon24.pl/7edb7e7b73d7db9032ba27d5d87bb318,860,0,0,0.jpg)
Oczywiście zbiegiem okoliczności, poza Doktorem Żywago, Feltrinelli (na fot. wyżej) zostanie też wydawcą tzw. pamiętników Che Guevary, która to publikacja i sama postać również posłuży jako element transformowania świadomości na zachodzie. Znajdzie się we właściwym czasie i miejscu, czasie i miejscu ostatnich chwil życia terrorysty, i hops posiądzie coś, co jest znane jako jego pamiętniki czy dzienniki. Feltrinelli z powodu swojej działalności terrorystycznej będzie się później ukrywał przed czynnikami wielu służb, zginie w 1972 r. w czasie, kiedy miał podkładać ładunki pod infrastrukturę energetyczną we Włoszech (transformatory?), wskazywano także na bardziej prawdopodobną - likwidację, o co podejrzewano szereg służb, a nawet konkurentów z innych organizacji lewackich terrorystów. Gen. Pacepa wskazuje go jako sowieta, szkolnego m.in. w Czechosłowacji.
Co również bardzo intrygujące Feltrinelli został także właścicielem praw do antypapieskiego, antykatolickiego paszkwilu napisanego w języku niemieckim w 1963, którego co najmniej inspiracja/zlecenie ma źródła sowieckie, chodzi o sztukę „Namiestnik”. W lokalu u Feltrinellego spotkali się później, w dniu nieudanej premiery, ludzie w paszkwil zaangażowani. W PRL – wystawiał to bardzo podejrzany typ – Dejmek - znany niedługo później z operacji 1968, a wcześniej z uscenicznienia „pedagoga” z NKWD – Makarenki (ten M. od deprawacji walterowskich Kuronia). Zerknąłem do „polskich” autorów wydawnictwa Feltrinelli, współcześnie są to m.in. książki Kapuścińskiego, Baumana, Kołakowskiego, a z wcześniejszych publikacji, być może warto przejrzeć roczniki wydawnictwa, żeby poznać inne nazwiska, w BN wymienione są np.: Nowa ekonomia polityczna - Bronisław Minc (1977), „Nasz współczesny Szekspir” - Jan Kott (1977) – [o tym ostatnim wspomina się w ciekawym artykule na temat zamordowania syna Bolesława Piaseckiego, opubl. w piśmie Glaukopis /nr 36/].
Z kolei „kopia holenderska” książki Doktor Żywago to CIA, a konkretnie haczyk-kukułcze jajo złapał szef sekcji sowieckiej – John Maury, późniejszy organizator przewrotu antykomunistycznego w Grecji. Tak się przyłożyli, że załatwili autorowi Doktora Żywago – nagrodę Nobla, a ekranizacji – Oscara. Starali się jednocześnie różnymi kanałami tę książkę napisaną dla zachodniego czytelnika pchać do ZSRS i tak zwanego bloku wschodniego w Europie Centralnej.
- - - - -
Idąc tym tropem, jako porażkę rozpatrywać można próbę wciśnięcia w USA gniota pt. „Zły” Tyrmanda [również wspomniany w tym samym artykule w Glaukopisie], który w za oceanem (1959) starano się rozprowadzić pod tytułem: Zbrodnia była kapitalistą. Człowiek o białych oczach” (Crime was Capitalist. The Man with The White Eyes”). Techniki mieszane – tu zastosowano także klakę w bloku wschodnim – wielkie nakłady, bestseller, hit. „Weźniecie?”.
Jako ostatnie, z widocznymi elementami montażu (w celu upchnięcia dzieła na Zachodzie), można wskazać produkcję filmową „z Rosji” pt. Matylda (2017) – na czołową „montażystkę” wybrano, wyselekcjonowano nawet – Natalkę Pokłońską, panią prokurator z… Krymu. Liczono zapewne, że także środowiska ludów nomadycznych, pochodzenia tureckiego, różne Kagany osiadłe w Europie Zachodniej i USA, przebierające nóżkami także za powrotem do przysłowiowej Chazarii, chwycą haczyk, przytrą nosa znanej generalnej prokurator z Krymu (2014-2016), „państwowemu radcy sprawiedliwości 3. klasy – odpowiednikowi gen. bryg. w wojsku” - posłance do Dumy - Natalji Pokłońskiej, a może i po złości Oscara dadzą.
![image](//m.salon24.pl/8b0edcadcdc8bceeae85ebadee7b8736,860,0,0,0.jpg)
Inne tematy w dziale Kultura