Krzysztof Bosak, wiceprezes Ruchu Narodowego, gościem w Poranku Radia Wnet.
Witold Gadowski: Wszędzie, w Europie przedstawiają ten Marsz jako marsz "faszystów"...
Krzysztof Bosak: Nie wszędzie, to nieprawda. Przedstawiają go tak lewicowo-liberalne establiszmentowe media. W tym samym czasie pojawiają się publikacje w prawicowych mediach. Byli obecni dziennikarze związani z ośrodkami konserwatywnymi, czy narodowymi, którzy są zachwyceni Marszem Niepodległości, którzy walczą z tą propagandą. I każdy kto śledzi debatę międzynarodową może zobaczyć, że jest wyraźny dwugłos, oczywiście dwugłos z ogromną przewagą opcji establiszmentowej bo ona dysponuje własnością największych środków przekazu na zachodzie. Natomiast jeżeli chodzi o zdroworozsądkową zachodnią opinię publiczną, to ona wcale nie jest przerażona hasłami pod jakimi szedł Marsz, ani tym wystąpieniem, a ci którzy byli, jak np. ekipa Rebel Media z Anglii są po prostu zachwyceni, bronią naszego dobrego imienia, piszą, że był to ogromny marsz dumy narodowej i patriotów, i że ten główny nurt, który oni nazywają fake news media - czyli media podające fałszywe wiadomości - całkowicie zmanipulował przekaz. I moim zdaniem my musimy podchodzić do tego z ogromnym spokojem. Zauważam niepokojącą cechę u polskiej klasy politycznej - szukania akceptacji w Europie zachodniej. A moim zdaniem przy takim układzie debaty jaki tam jest, my ze swoimi poglądami, nawet pozbawionymi wszelkiej skrajności, i tak będziemy klasyfikowani jako faszyści. Dlatego, że w Europie zachodniej wystarczy być przeciwnikiem pozaeuropejskiej imigracji do swojego kraju, wystarczy postulować sensowne kryteria weryfikacji imigrantów do swojego kraju, wystarczy być przeciwnikiem multikulturalizmu i przeciwnikiem tak zwanego postępu obyczajowego, żeby zostać uznanym za faszystę. I my musimy zdawać sobie sprawę, że przynajmniej połowa naszego społeczeństwa spełnia te kryteria. W związku z czym, tak jak oni posługują się tym pojęciem w swojej debacie, to w zasadzie my do tego ich stereotypu pasujemy. To, że oni sobie poprzesuwali pojęcia i za faszystę uznają każdego tradycyjnego katolika, który nie neguje nauki papieża, czy który chce bronić życia nienarodzonego, czy który jest przeciwko adopcji dzieci przez osoby tej samej płci, czy który jest przeciwko zasiedlaniu swojego kraju przez ludność z Afryki czy z Azji - to są ich operacje jakie wykonali na swoich umysłach. My nie możemy się tym przesadnie przejmować, my mamy swój kraj, swój naród, swoje interesy i jeżeli nie będziemy odporni na krytykę zagraniczną to nigdy nie skończymy tej defensywy w zabieganiu o to, żebyśmy byli zaakceptowani. A będziemy zaakceptowani dopiero jak staniemy się tacy jak lewica zachodnio-europejska. Nie chcemy tacy być.
- Ale przyzna Pan, że wypowiedź rzecznika MW była niefortunna.
- Była głupia w mojej ocenie i on wycofał się z tych słów. Wczoraj złożył rezygnację z zasiadania we władzach Stow. Marsz Niepodległości. W mojej ocenie sprawa jest zakończona. Ale problem jest szerszy, trzeba się zastanowić z czego ta wypowiedź wynika. Ona jest osadzona w pewnym kontekście. Tym kontekstem są ogromne przekształcenia ludnościowe jakie w tej chwili trwają w Europie, których sygnałem było otworzenie granic przez Angelę Merkel. I młodzi ludzie, mający różne poglądy - lewicowe, prawicowe, liberalne - wszyscy, poważnie zastanawiają się czy Europa przetrwa. Co się dzieje - informacje o wskaźnikach dzietności pomiędzy Europejczykami a ludnością napływową rozchodzą się. Postulaty dopełnienia luki demograficznej przez imigrację także do Polski rozchodzą się. W Warszawie krajobraz się zmienia, mamy coraz więcej przybyszów z zagranicy. I problem jest taki, że elity wygłaszają liberalne slogany, tak jak prezydent wczoraj, potępiając ksenofobię, potępiając, antysemityzm, przeciwstawiając nacjonalizm patriotyzmowi i mówiąc o wykluczeniu ze społeczeństwa osób, które reprezentują poglądy ksenofobiczne - cokolwiek to znaczy bo nie mam zielonego pojęcia, co prezydent dokładnie miał na myśli. Obawiam się, że ja ze swoim sprzeciwem wobec imigracji, reprezentuję poglądy w pewnym stopniu ksenofobiczne i czy to znaczy, że jestem wykluczony ze społeczeństwa przez prezydenta? Nie wiem. Szukałem wczoraj pełnego tekstu prezydenta - prawicowego, którego włoska prasa nazwała ultranacjonalistą, kiedy został wybrany, i nie znalazłem. A młodzi ludzie nie chcą powtarzać liberalnych sloganów, tak jak nasze elity, bo im nie zależy na akceptacji zachodnich mediów. W związku z tym, problem jaki ja widzę, polega na tym, żeby młodym ludziom poddać prawidłowe ujęcie tych problemów i niestety nikt tego nie robi.
- Czy Stowarzyszenie Marsz Niepodległości zamierza podjąć jakąś działalność polityczną? Czy też narodowcy wystartują w jakiejś inne formie?
- Narodowcy do działania politycznego powołali w 2015 roku partię polityczną - Ruch Narodowy, a wcześniej w 2014 r. Komitet do wyborów do europarlamentu. Stow. Marsz Niepodległości zostało powołane do organizacji Marszu Niepodległości i tym się zajmuje, zaczęło również prowadzić inicjatywę o nazwie Media Narodowe, czyli budowa własnych mediów, po to, żeby omijać te kanały zależne od polityków czy od wielkiego kapitału i komunikować się ze społeczeństwem na własnych z zasadach w sposób wolny. I na tym są skupieni koledzy ze Stow. Marsz Niepodległości. Ja od zeszłego roku w Zarządzie Stowarzyszenia już nie jestem. Jestem w Zarządzie Ruchu Narodowego, więc można powiedzieć, że podzieliliśmy się rolami - jedni zajmują się pracą społeczną, inni bardziej działalnością publiczną. I to co po Marszu jest naszą ambicją - muszę powiedzieć dobre słowa o Marszu, wiem, że po każdym ludzie skupiają się na tym, co było kontrowersyjne i to jest w jakiś sposób naturalne, natomiast zwróćmy uwagę co było dobre. Moim zdaniem był to jeden z najlepiej zorganizowanych i najspokojniejszych Marszów. Szliśmy pod hasłem "My chcemy Boga" i to był pierwszy raz, kiedy wybraliśmy hasło związane z religią i katolicką tożsamością Polaków, a nie tylko z tożsamością stricte narodową, migracją, polityką, niepodległością. Myślę, że należy się za to jakaś pochwała, ale nie zabiegam o nią. Chodziło o to, żeby pokazać, że narodowcy, młodzi ludzie, którzy robią ten Marsz nie wstydzą się, że są katolikami i mają zamiar stawić opór dechrystianizacji swojego kraju, procesowi, który nastąpił w zachodniej Europie. Następna sprawa - za tym poszło kilka konkretów, wbrew temu jak to przedstawiają media, były śpiewane również katolickie, tradycyjne pieśni np. Bogurodzica, wystąpiła na scenie również specjalna schola z Lublina, która śpiewała pieśni na średniowieczny styl chorału gregoriańskiego i myślę, że dla wielu osób była to jedna z niewielu możliwości, żeby posłuchać tych tradycyjnych pieśni, np. konfederatów barskich, w atmosferze dumy, bo te wszystkie race, które się nie podobają ludziom z głównego nurtu, to mnóstwo flag, wszystkie symbole, transparenty to daje niesamowitą atmosferę, która jest chyba również przeżyciem pokoleniowym dla wielu ludzi, którzy przyjeżdżają na Marsz; był też koncert rockowy, hip-hopowy. Można się obrażać, że tam coś jest nie tak, że powinno być inaczej. Ja uważam, że jest to fenomen społeczny, którym zachwyceni są też obcokrajowcy, o czym powiem słowo. Największa delegacja jak zwykle z Węgier, jeden autobus i sporo osób samolotami, kilkadziesiąt osób - szli w swoim osobnym bloku, mieli ładny baner wydrukowany, co charakterystyczne, po polsku i po węgiersku z cytatem z Ewangelii, o tym, że nie ma większej ofiary, niż jak ktoś oddaje życie za przyjaciela - a więc nawiązanie do przyjaźni polsko-węgierskiej, ale też solidarności narodowej. Poza tym byli oczywiście ludzie z Hiszpanii, z Włoch, z krajów bałtyckich przyjeżdżają co roku - z Estonii. Szwedzi z partii konserwatywno-narodowych, czy ruchów młodzieżowych, to już jest tradycja - Szwedzi pierwszy raz przyjechali kilka dobrych lat temu. Mieli bardzo nieprzyjemną przygodę bo policjanci kryminalni w cywilu zatrzymali ich jeszcze w hotelu, kiedy pierwszy raz przyjechali to zostali zatrzymani w holu własnego hotelu i przewiezieni na komisariat, gdzie przesiedzieli cały dzień zamiast być na Marszu. Później w tej sprawie robili nawet pikietę pod ambasadą polską w Sztokholmie. Ale dla nich też to jest ciekawe, dlatego, że Polska pod tym względem jest krajem dużo bardziej wolnym niż Szwecja.
- Ale spotyka Was też zarzut, że na Marsz przyjechał Roberto Fiore, lider dosyć skrajnego ugrupowania włoskiego Forza Nuova.
- Tak, rzeczywiście pojawiają się takie zarzuty. I znów powiem tak - mozaika europejskich ruchów narodowych jest taka, że utrzymuje się z nimi kontakty jeżeli chce się uczestniczyć w tej europejskiej wspólnocie narodów, a nie europejskiej wspólnocie kosmopolitycznych elit. Ja byłem kilka lat temu na międzynarodowych spotkaniach młodych ludzi z wiązanych z EPP, czyli tzw. chadecją i potrafię określić różnicę pomiędzy ludźmi angażującymi się w organizacje narodowe i chadeckie. Jest to ogromna różnica mentalna...
- A na czym ta różnica polega?
- EPP to są młodzi karierowicze, którzy uważają żeby nie powiedzieć nic kontrowersyjnego i nie spalić sobie kariery w głównym nurcie. A w organizacjach narodowych, jak włoska Forza Nuova są po prostu ludzie, którzy mówią to, co myślą, absolutnie nie przejmują się tym, co o nich powiedzą media, zdają sobie sprawę, że będą określani faszystami, a są po prostu włoskimi nacjonalistami, przeciwnikami Unii Europejskiej, przeciwnikami imigracji, przeciwnikami islamizacji Włoch, przeciwnikami lewactwa, które się tam pleni. No i oczywiście historia Włoch jest taka, że siłą rzeczy narażają się na te oskarżenia o faszyzm. Fiore też ma za sobą różne rzeczy, my absolutnie nie zamierzamy bronić wszystkiego co robił w swoim życiu. Faktem jest, że przez wiele lat przebywał poza swoją ojczyzną, miał problemy z prawem itd. Taka jest skomplikowana historia różnych narodów europejskich. Jeżeli się weźmie Jobbik, z którym od lat utrzymujemy kontakty, była cała masa zarzutów wobec Jobbiku, że to partia ekstremistyczna, że prawie faszyzm. Oni jak wystartowali nazywali się partią narodowo-radykalną, w tej chwili są partią, która ma najwyższe poparcie wśród młodzieży, określa się partią ludową, która w ogromnym stopniu oddziałuje na partię Fides i Orbana, programowo naciskając ją w dobrą stronę i odgrywa poniekąd rolę, ale dużo bardziej, taką jaką my chcielibyśmy odgrywać w Polsce, naciskając też z dobrej strony na PiS.
wnet.fm
Inne tematy w dziale Polityka