Jadwiga Wajsówna, przyszła lekkoatletka, uczestniczka olimpiad i szeregu zawodów międzynarodowych, wielokrotna rekordzistka (w tym rekordzistka Polski i świata), medalistka i mistrzyni, specjalizująca się w rzucie dyskiem, urodziła się w 1912 r. w Pabianicach. Od 8 roku życia uprawiała gimnastykę (TG "Sokół"), a od 1928 r. lekkoatletykę, ukończyła Państwową Wyższą Szkołę Handlową Żeńską w Łodzi, żywo interesowała się polityką działała w Ruchu Młodych Stronnictwa Narodowego.
W 1931 r. zadebiutowała w reprezentacji Polski w meczu lekkoatletycznym Polska-Włochy...
Jadwiga Wajsówna na Olimpiadzie w Berlinie (1936)
(dłuższe ujęcia od 35 sek. oraz od 1 min. 40 sek)
Pierwsze miesiące okupacji niemiecko-sowieckiej spędziła w Łodzi, od grudnia 1939 r. w Warszawie, aresztowana wraz z mężem w 1943 r. - ciężkie przesłuchania w siedzibie gestapo w al. Szucha. Po upadku powstania wróciła do Pabianic, gdzie po wojnie pracowała i startowała w zawodach, zdobyła pierwszy po wojnie medal wywalczony przez polskiego sportowca w zawodach międzynarodowych, w czasie igrzysk w Londynie (1948) zajęła IV miejsce. Od 1950 roku przez osiem lat była trenerem lekkoatletyki w klubach w Łodzi i Pabianicach. Następnie poświęciła się pracy z dziećmi w Towarzystwie Przyjaciół Dzieci i utworzonym przez siebie Kole Dzieci Specjalnej Troski (za:).
Zmarła w 1990 r.
***
Jadwiga Wajsówna, podobnie jak jej czterej bracia: Ludomir (1903), Zygmunt (1914), Stanisław (?) i Józef (1905), żywo interesowała się polityką, cała piątka należała do Młodych Stronnictwa Narodowego. W ramach tej działalności Jadwiga Wajsówna została m.in. uroczyście udekorowana mieczykiem Chrobrego, w szóstą rocznicę powstania Obozu Wielkiej Polski (1932) r. w łódzkim lokalu Stronnictwa Narodowego przy ul.Głównej 48.
"Czołem! Jadwiga Wajsówna"(1934) (fot:)
Jadwiga Wajsówna, podczas zawodów, w wywiadzie dla szkolnego pisma "Sztubak" w Kaliszu, rozmawiał Tadeusz Pniewski (później lekarz i pierwszy dyr. stacji krwiodawstwa w tym mieście):
1933 r.
"Iście dziennikarskich trzeba było przygód, by móc rozmawiać osobiście z Wajsówną, startującą na zawodach lekkoatletycznych Kalisz-Pabjanice na stadjonie kaliskim. Miałem w kieszeni 30 gr. i rozmyśłałem nad sposobem dostania się na boisko, gdzie otoczona rojem wielbicieli, rozsyłała na
wszystkie strony swe słoneczne uśmiechy niezwykle sympatyczna Jadwiga Wajsówna, chluba naszego sportu.
Cóż mogłem zdziałać z mojemi 30 groszami?... Przedewszystkiem zakupiłem za nie jeden bilet wejściowy. Jak tu teraz dostać się do trybuny?
Ale od czego głowa na karku!... Dobrze mi znajomy zawodnik wprowadza mnie tam "na słonia" i wkrótce znajduję się na boisku.
No! Co gorsze minęło!
Na moją prośbę p. prof. Baworowski przedstawia mnie Wajsownie jako redaktora "Sztubaka".
Jakież było moje zdumienie, gdy okazało się, że mistrzyni świata nie był obcy "Sztubak"!!!
- Wpadł mi kiedyś do ręki jeden egzemplarz w Pabjanicach, w tamtejszem gimnazjum - ze śmiechem trzepiotala, widząc moje zdziwienie.
- Pozwoli Pani, że ośmielę się niepokoić Ją kilku pytaniami? ..
- Ależ proszę bardzo, z przyjemnością! - uśmiechnęła się zachęcająco nasza mistrzyni.
- Przedewszystkiem jak się Pani podoba Kalisz?
- W Kaliszu jestem po raz pierwszy i muszę przyznać, że miasto jest bardzo ładne, nie mówiąc już o parku, którym jestem wprost zachwycona. Dużo zresztą już o nim słyszalam. No, ale stadjonem może się Kalisz naprawdę poszczycić! Co prawda rzutnia jest dość marna, ale naogół nie spodziewałam się w Kaliszu zobaczyć takiego stadjonu!
- Bardzo mi to pochlebia, a jak Pani znajduje kaliskich zawodników?
- Owszem, bardzo sympatyczni i odznaczają się wysoką klasą sportową, no i ambicją ...
- Pozwolę sobie zauważyć, że poważny procent między nimi stanowią sztubacy, np. ten, który obecnie robi pierwsze miejsce w skoku wdal, no i wielu innych .. .
- Wie pan, że zaraz na początku zauważyłam, że to są pewnie sztubacy; oni się wszędzie wyróżniają swoim złotym humorem, wszędzie wnoszą prawdziwą, beztroską wesołość i pogodny, swobodny nastrój. Muszę przyznać, że bardzo lubię społeczeństwo uczniowskie, a w Pabjanicach często bywałam na sztubackich zabawach i wieczorkach, gdzie bawilam się świetnie!
- Rozpływam się z radości i wobec tego ... ośmielę się zadać jeszcze jedno niedyskretne pytanie: Jak dlugo Pani uprawia sport [wyczynowo]?
- Ni mniej, ni więcej tyiko cztery lata, stara już ze mnie panna!...
- No tego nie widzę, a... wolno wiedzieć jakie wrażenie odniosła Pani z Ameryki?
- Naogół niekorzystne. Ameryka - to bardzo szary, jednostajny i monotonny, jak tamtejsze budowle, kraj. Podobała mi się jedynie Kalifornja.
- Zawodniczki do skoku wzwyż na start! - rozległ się tubalny głos sędziego i sympatyczna p. Jadzia rzuciwszy mi z pod rzęs roześmiane spojrzenie, furknęła w stronę skoczni.
- Przepraszam na chwilę, porozmawiamy jeszcze! - wykrzyknęła i wkrótce lekko i zręcznie przeszła ponad poprzeczką i, jak zwykle roześmiana, zbliżyła się do mnie, z czego ja nieomieszkałem natychmiast skorzystać.
- Czy mógłbym Panią prosić, p. Jadziu, o autograf dla "Sztubaka"?
- Z przyjemnością - odparła wesoło milutka Jadzia i szybko nakreśliła kilka słów na przygotowanym przezemnie papierze.
- Bardzo dziękuję i rozmowę naszą postaram się możliwie jaknajwierniej oddać na łamach "Sztubaka".
- Dobrze - tylko żebyście nie nabujali, podam wam swój adres i musicie mi przysłać ten numer "Sztubaka".
- Z dziką rozkoszą!... Jeszcze chwileczkę, p. Jadziu, czy zrobi mi Pani tę przjemność i pozwoli się ze mną i z mym przyjacielem "pstryknąć"? Objektyw już czeka! Lecz objektyw nie czekał na odpowiedź, bo w tej samej chwili rozległ się trzask aparatu i wywiad nasz uwiecznił się na kliszy fotograficznej.
- Żegnam, życzę nowych laurów na przyszłej olimpjadzie i bardzo, bardzo dziękuję za rozmowę i autograf ...
- Do widzenia i proszę za pośrednictwem "Sztubaka" przesłać serdeczne pozdrowienia odemnie dla kaliskiej "sztuby"!...
***
Ludomir, brat Jadwigi Wajsówny z powodu swojego zaangażowania politycznego, znalazł się, jeśli nie w pierwszym transporcie, to wśród pierwszych wywiezionych do "miejsca odosobnienia" w Berezie Kartuskiej w lipcu 1934 r., gdzie był przetrzymywany do drugiej połowy października:
"9. Ludomir Eugenjusz [Eligiusz] Wajs z Łodzi, b. kierownik placówki Śródmieście, Młodych Stronnictwa Narodowego"
Ta "okoliczność" sprawiła, że Jadwiga Wajsówna rozważała, jako formę protestu, wycofanie się z międzynarodowych zawodów lekkoatletycznych - mecz kobiet Polska-Japonia w Poznaniu, w sierpniu 1934 r.
"Sport i... Bereza
Najsympatyczniejsza ze wszystkich naszych pań, uprawiających sport, jest bezsprzecznie Jadzia Wajsówna... Kto wie, czy nie przewyższa ona swoją popularnością dziś wszystkich polskich sportowców. Ostatnio pobiła Wajsówna rekord świata w rzucie dyskiem i zwyciężyła najlepsze lekkoatletki świata na zawodach w Londynie i Brukseli...
I ta jednak - zdawałoby się, szczęśliwa - dziewczyna, przeżywa dziś ciężkie chwile. Przed zawodami polsko-japońskiemi w Poznaniu, Wajsówna zawahała się, czy startować. Opowiada o tem poznański narodowy "Orędownik":
"Jadwiga Wajsówna - przez sportowców znana i lubiana powszechnie jako "nasza Jadzia" - sprawiła nam onegdaj kłopot. Przyszła po radę. Przyszła w mundurze takim samym, jaki noszą jej czterej bracia: Ludek, Zygmunt, Jaś [powinno być: Staś] i Józef. W mundurze Młodych Stronnictwa Narodowego, ozdobionym "mieczykiem Chrobrego".
- Panie Redaktorze, ja nie mogę jutro startować! - woła ledwie się z nami przywitawszy. - Wczoraj była u mnie delegacja POZL-a, nalegała na mnie, prosiła, ale ja nie mogę... Pan wie, mój brat...
I zaczęła opowieść bardzo smutna. Wysłuchałem jej w skupieniu.
Nie mogę, niestety, na łamach pisma powtórzyć, com słyszał, ze względów, które każdy Czytelnik snadnie zrozumie.
- A jednak Pani powinna jutro startować. Stanowczo. Toć to zawody międzypaństwowe: Polska-Japonia. Toć to znów sprawa polska...
W sukurs przychodzą mi za chwilę kierownicy poznańskiego Ruchu Młodych, którzy w międzyczasie gdzieś dowiedzieli się o tem, że p. Wajsówna nie chce brać udziału w zawodach Polska-Japonia. Po dłuższej rozmowie i wyczerpaniu całego arsenału argumentów, p. Wajsówna decyduje się z widoczną ulgą:
- A więc jednak startuję. Przekonaliście mnie, koledzy"
Siostra zdobywa sławę dla sportu polskiego, a brata zamknięto w Berezie... O życiu swego brata opowiada Jadzia Wajsówna następująco:
"- "...A od czasu, kiedy Ludek musiał opuścić posadę w firmie Rensz w Łodzi za swoje przekonania, ponieważ odbiorcy tej firmy - Żydzi, zagrozili w przeciwnym razie jej bojkotem, od tego czasu zrozumiałam na serjo, czem są w Polsce Żydzi. Potem Ludek musiał sobie sklepik założyć w Łodzi, aby utrzymać żonę i córeczkę, której jestem matką chrzestną. Ja bardzo lubię dzieci..."
Mimowoli ciśnie się na usta, że wielki to był przestępca ten Ludomir Wajs. Ale siostrze wolno go żałować. Tyle jeszcze wolno."
Lekkoatletyczny mecz kobiet Polska-Japonia, w Poznaniu (08.1934)
Od prawej: Jadwiga Wajsówna (daje znać, że pamięta o bracie), Shimpo, Yamamoto, Zofia Smętkówna i Maria Kwaśniewska
to inny fragment tego wywiadu, zabrakło w publikacji powyżej:
"[...]U nas, w Pabjanicach - mówi z dumą p. Wajsówna - jest coraz lepiej.
NARODOWCY GÓRĄ.
Pamiętam, w r. 1931 i 32 jeszcze Obóz Narodowy liczył coś 30 do 40 członków. Potem, kiedy przyjechał z Warszawy brat, kiedy Młodzi zebrali się do uświadamiania społeczeństwa, placówki Młodych rosły w siłę z dnia na dzień. Teraz jest w placówkach Młodych Stronnictwa Narodowego około 730 członków. Kieruje nimi kolega Kuśmider.
- Pani, widać, interesuje się bardzo żywo życiem politycznym? Wolno zapytać, co na to wpłynęło?
- Mamusia, ojciec, bracia... W ogóle taka się urodziłam, a nie inna. Mam to we krwi." (za:)
Kolejny z braci - Stanisław Wajs (1934):
Inne tematy w dziale Rozmaitości