Pierwszy, ale chyba nie ostatni film Kuby Mikurdy to historia sukcesu Waleriana Borowczyka, zapoczątkowanego filmem "Goto. Wyspa miłości"- aż po zjazd - czyli "Emmanuel 5" . Obraz "Love Express. Przypadek Waleriana Borowczyka" nie jest kinem popularnym. To pełnometrażowy dokument, który takiemu widzowi jak ja a także młodym kinomanom, ma przedstawić postać 'Boro'. Najlepszym mottem dla dokumentu mogą być słowa samego reżysera:
-Trzeba przedstawić Borowczyka polskiemu widzowi. Przedstawić, a nie przypomnieć, bo oprócz "Dziejów grzechu" i wczesnych animacji ogromna większość filmów Borowczyka nie trafiła nigdy do dystrybucji w kinach czy na DVD.
Film to owoc 5-letniej pracy Mikurdy wypełnionej poszukiwaniwaniami i przekopywaniem archiwaliów przez tego młodego filozofa, dziennikarza, filmoznawcy, tłumacza i wreszcie reżysera. "Love Express...", jest tak jakby kolejowym expressem, który mknie w dobrym tempie przez ekran, a widz ogląda kolejne wspomnieniowo - filmowe sekwencje, przeplatane wspólczesnymi obrazami oraz komentarzami. Film przedstawia/ trzymając się terminologii reżysera/ okres życia i twórczości Borowczyka po wyjeździe z Polski. Narratorem - tak jakby - jest Noel Very wieloletni współpracownik i autor zdjęć do pięciu filmów Borowczyka. Oprócz Very'go, poznajemy fanów 'Boro', którzy opowiadają o swoich fascynacjach jego filmami, patrząc na ekran monitora emitującego fragmenty filmów.
W filmie występują tylko dwie kobiety, jedną z nich jest Lisbeth Hummel, która zagrała w "Bestii". Na archiwalnych migawkach z planu "Besti", widzimy przerażoną Hummel, którą Borowczyk reżyseruje w scenie z różą , a właściwie ustawia, jakby była marionetką z jego animacji.
Na osobną uwagę zasługuje wypowiedź Andrzeja Wajdy, który wspomina syna kolejarza z Poznania wyróżnionego przez profesora krakowskiej ASP, jako jedyny prawdziwy talent wśród studentów. Mimo upływu lat, Wajda nie zapomniał o tych dziesięciu tysiącach baksów nagrody za krótkometrażową animację "Dom" na EXPO'58 w Brukseli, dzieło tandemu Lenica - Borowczyk. Notabene, na tym samym festiwalu jedną z nagród otrzymał Roman Polański za film "Dwaj ludzie z szafą". Wrażenie robi filmowa sekwencja z wizyty w Szwajcarii, gdzie ekipa w magazynie odnajduje kompletną kukłę bestii a Noel Very zgarnia, i zabiera ze sobą sierść potwora.
Film Mikurdy mimo wszystkich swoich zalet, jednak pozostaje niepełnym filmowym portretem Borowczyka, wymuszonym przez obszerny materiał, uwarunkowania dramaturgiczne, wymagania producenta oraz brak zgody Ligii Branice - Borowczyk na wspomnienie o jej życiu z 'Boro'. W tym filmie są ciekawe zdjęcia autorstwa Piotra Stasika i Radosława Ładczuka. Kapitalnym jest zabieg, kiedy na zbliżeniach widzimy twarze mówiących w ich reakcjach na obraz z monitora. Natomiast na osobną uwagę zasługuje klimatyczna muzyka autorstwa Stefana Wesołowskiego, która znakomicie konweniuje z warstwą wizualną filmu.
Z filmowego dorobku Waleriana Borowczyka udało mi się obejrzeć - "Bestię"/vide: https://youtu.be/wwQM7xqcidA / i "Dzieje grzechu" - ten ostatni kilkukrotnie - kiedy pierwszego? nie pamiętam , ale za to wiem gdzie. Moja wiedza i zainteresowanie artystycznymi działaniami Borowczyka, plastyka, scenografa, autora zdjęć, pisarza i reżysera filmów animowanych oraz aktorskich, zakończyło się w ubiegłym stuleciu. Dobrze, więc się stało, że Kuba Mikurda zafascynowany nie tylko filmami Borowczyka przypomniał, a właściwie przedstawił jego postać tak naprawdę nieznaną polskiej publiczności.
"Love Express" to nareszcie pierwszy polski film o życiu i twórczości Waleriana Borowczyka, po obejrzeniu którego nabrałem apetytu na podróż dalekobieżnym expressem w...
obv
Inne tematy w dziale Kultura