Igrzyska, igrzyska i po igrzyskach. Jakie były? - z całą pewnością nie były zimne(cold), jeżeli już to raczej gorące (hot). A wszystko to za sprawą radosnej twórczości architektów(tych od krajobrazu również) sowicie opłacanych przez tzw. oligarchów, a których ulica w Rosji i na Ukrainie nazywa bandą, lub vorami. To oni na polecenie Kremla zbudowali nie licząc się z niczym nowe Soczi, dewastując i niszcząc unikalną przyrodę i mikroklimat, wpuszczając w góry nowo wybudowanymi trasami i tunelami nadmorskie gorące powietrze.
"Nic dwa razy się nie zdarza..."- pisała Wisława Szymborska. Być może tak było i ewentualnie jest w Krakowie, ale z całą pewnością nie w Soczi. Skiathlon pań na 15 km. w którym startuje kontuzjowana Justyna Kowalczyk, może zakończyć się dla niej przed metą. Jest ambitna, ale także zuchwała, więc podejmuje wyzwanie. Od startu poczyna sobie całkiem dobrze, do momentu wymiany nart. To właśnie tutaj wjeżdża w nią czołowa fińska narciarka Aino-Kaisa Sarinen, powodując upadek "Królowej Nart", a co za tym idzie dekoncentrację i utratę cennych sekund. Rezultat szóste miejsce na mecie biegu.
Ostatnia konkurencja narciarstwa biegowego pań, tzw. królewski dystans na 30 km. Po zdobyciu złotego medalu na dystansie 10 km. Justyna Kowalczyk staruje także na tym morderczym dystansie. Biegnie, jest w czołówce z której nagle znika. Po chwili, zdenerwowani komentatorzy telewizyjni informują nie mniej zdenewowanych kibiców o rezygnacji Justyny z dalszego biegu. Na ekranach tv pojawiają się w zwolnionym tempie obrazy i zbliżenia ukazujące detale kolizji naszej narciarki z drugą zawodniczką. Kim była ta wierzgająca i pchająca swoją nartę między nogi Justyny biegaczka?- to Aino-Kaisa Sarinen.
Nie obyło się bez rosyjskiego dramatu, być może bardziej tragicznego, gdyż dotknął bardziej liczną od naszej nację. Był nim mecz hokeja, w którym Finowi zadali dotkliwy ból oglądającemu to spotkanie gospodarzowi Kremla, trafiając go trzykrotnie krążkiem, i eliminując w ten brutalny sposób Sborną z walki o medal.
Powstała niezręczna sytuacja- jak ma zasiąść na trybunie pierwszy kibic hokeja(sam od czasu do czasu też grywa) w czasie uroczystości zakończenia Igrzysk Olimpijskich, gdy zawiedli go tak srodze jego pupile. Przecież będzie smutny, nie pojawi się tajemniczy uśmiech funkcjonariusza na jego zliftingowanej twarzy, a tak się starał, żeby to były najlepsze i najdroższe igrzyska. I stał sie cud- "cud putinowy". Na podium królewskiego biegu mężczyzn na dystansie 50 km. staje trzech Rosjan(wybiegali 300% normy- maładcy) , gdyż główny faworyt biegu dwukrotny złoty medalista Szwajcar Dario Cologna na kilometr przed metą łamie nartę i ostatecznie plasuje się w trzeciej dziesiątce.
Sama ceremonia zamknięcia igrzysk była w rzeczy samej wprost fenomenalna i genialna, a jednocześnie wzruszajaca i nostalgiczna(Matsuev grający Rachmaninowa- przepyszne), a gospodarz wyglądał na zadowolonego. Jedni sportowcy wyjechali z medalami, inni tylko ze wspomnieniami, byli też i tacy, którzy wyjechali z zaadoptowanymi bezdomnymi zwierzętami, a usatysfakcjonowani działacze MKOL z ciężkimi bagażami.
OBV
Inne tematy w dziale Rozmaitości