Szerokim echem (nie tylko na S24) odbiła się sprawa brutalnej interwencji pododziału AT policji w Katowicach. Dało to asumpt do różnego rodzaju komentarzy, połączonych z analizą stanu polskiej policji. Wśród wielu, które przemknęły przez "nasz" Salon, zwrócił moją uwagę - z racji autorstwa i eksponowania go na SG - post znanego dziennikarza i komentatora dziennika Fakt, Łukasza Warzechy. Przytacza on w nim na poparcie tytułu postu, tez i swoich uczuć do policji, dwie historie, dotyczące niefortunnych działań policjantów. Pierwsza dotyczy mandatu za 50zł (chyba), natomiast druga to ta z Katowic, ale obie, mimo diametralnie różnego ciężaru gatunkowego, przypieczętowały zmianę jego stosunku do polskiej policji, odbierając przy tym resztki zaufania. Rozumiem, że Łukasz Warzecha pisał swój felieton w stanie silnego wzburzenia emocjonalnego, spowodowanego - jak się wydaje - relacją poszkodowanych wskutek brutalnej interwencji policji (a może dlatego, że to nie On siedział z M.Sochą w luksusowej bryce?), przypisując ich działania mylnej informacji udzielonej przez ciecia. Taką analizę i wytłumaczenie zdarzenia mógłby napisać rzeczywiście początkujący bloger, aspirujący do miana salonowego komentatora, ale nie powinien popełniać tego doświadczony dziennikarz, jakim jest bez wątpienia Redaktor Warzecha. Nie będę w tym miejscu pisał: "prawda jest taka że...", lub "zastanawiające jest ..." (ulubione zwroty niektórych blogerów), ale gdyby Łukasz Warzecha kierował się logiką i zadał sobie odrobinę trudu, by przeanalizować ostatnie zmiany personalne nie tylko w policji, ale także w MSW - to jego analiza zdarzenia z Katowic i wnioski jakie z niego wyciągnął, byłyby całkowicie inne. Mimo wszystko, Panie Redaktorze, na moje zainteresowanie Pana publicystyką może Pan nadal liczyć.
OBV
Inne tematy w dziale Rozmaitości