Ostatnia edycja nagród Kisiela,która miała miejsce w niedzielę 11.12. przejdzie zapewne do historii,nie tylko z powodu obecności Pana Prezydenta i Pierwszej Damy,ale przede wszystkim z powodu laureatów-a były nimi trzy panie.
Rangę i pozycję nagrody Kisiela podkreślił Pan Prezydent mówiąc nie tylko ciepło o samym Stefanie Kisielewskim,a także a może przede wszystkim o kapitule "ze względu na autorytet i dorobek tych wszystkich osób,które tą nagrodą zostały wyróżnione"(rzeczywiście nie brak tu autorytetów).
Polityk-minister Elżbieta Bieńkowska "za mnożenie przez dzielenie",jeżeli rzeczywiście posiada ten cudowny dar-to wspaniale.Zastanawiająca,a nawet szokująca jest natomiast wypowiedz pani minister,która powiedziała z rozbrajającą szczerością "przede wszystkim nie gadam z ludzmi,których uważam,za durnych,w ogóle z nimi nie obcuję".I tu rodzi się proste,ale jakże oczywiste pytanie:w jaki sposób pani minister Bieńkowska pracuje w rządzie?
Kategoria-przedsiębiorca dla Krystyny Jandy "za kolejną rolę życia",która to nagroda potwierdza,że wielu wybitnych aktorów przestało nimi być,a wcieliło się w role biznesowe,niekoniecznie związane ze sztuką.
I wreszcie najważniejsza kategoria-publicysta dla Janiny Paradowskiej "za własny głos",to chyba najbardzej kontrowersyjna nagroda w tegorocznym rozdaniu.Wzruszona redaktor Paradowska wyznała,że otrzymanie tej nagrody było jej kolejnym wielkim marzeniem,i teraz czuje się "pasowana na rycerza"(ciekawe czyje barwy ten rycerz nosi?).Zapewne nie wszyscy wiedzą,że pierwszym(?) marzeniem Janiny Paradowskiej była(a może jeszcze jest?) kariera aktorska.Myślę,że to duża strata dla polskiego teatru i filmu,bo czyż nie lepiej brzmiałby jej charakterystyczny "własny głos" na scenie teatralnej,ale niekonicznie publicystyki politycznej.
Oscar Boris Velder
Inne tematy w dziale Polityka