By pozwolić sobie na niedzielny spacer do właściwego lokalu wyborczego dokumenty nam nie są potrzebne. Głosowanie nie jest obowiązkowe, odwiedziny macierzystej komisji nie są zabronione.
Można też legalnie odwiedzić kilka nieprzypisanych nam komisji wyborczych. Czy to w celu np. skontrolowania stanu trzeźwości wszystkich tych jedynych uczciwych z „ruchów kontroli wyborów”, których w zasadzie nikt nie kontroluje, czy to powodując swoimi odwiedzinami tzw. sztuczny tłok. Ludzie, widząc, że inni za czymś się kręcą sami też idą, może coś dają za darmo. Świadomość obywatelska jakby rośnie.
Sprawa zaczyna się komplikować gdy chcemy zagłosować. Koniecznie wtedy trzeba posiadać jakiś dokument tożsamości.
Trochę to w dobie montowanych już niektórym obywatelom czipów staroświeckie, ale cóż. PKW i te ich komisje wyborcze to nie tylko leśne dziadki jeśli chodzi o informatyzację (i ogólne zapóźnienie technologiczne) ale i wtedy, gdy chodzi o naoczną i nieskomplikowaną identyfikację.
Inne tematy w dziale Rozmaitości