...Rosja musi udzielić wyjaśnień i zaprzestać szerzenia dezinformacji. Zdjęcia i filmy wyraźnie pokazują uszkodzenia kadłuba samolotu, w tym przebicia i wgniecenia, które zdecydowanie wskazują na uderzenie pocisku obrony powietrznej... pisze Władymir Zełeński, potwierdzając tym samym przebywanie samolotu w obszarze ewidentnych działań wojennych. Po takich słowach mniej istotne staje się, czy to ukraińskie drony uszkodziły samolot, czy stado ptaków, czy może faktycznie rosyjski pocisk obrony powietrznej.
Zastanawia natomiast samo przebywanie jakiegokolwiek pasażerskiego samolotu w przestrzeni powietrznej ogarniętej działaniami wojennymi. Nawet gdyby przyczyną uszkodzenia okazało się stado ptaków czy też jakakolwiek awaria, pytanie o odpowiedzialność pilotów nie znika. A także oczywiście ich przełożonych, przewoźnika, ministerstwa transportu, czy kto tam jeszcze decyduje o lataniu w rejonach działań wojennych.
Kłania się incydent gruziński i naciski Lecha Kaczyńskiego na pilotów, by ci jakąś tam strefą działań wojennych głowy sobie niepotrzebnie nie zaprzątali.
Czy PiS, którego L. Kaczyński był członkiem, w sprawie swoich gruzińskich nacisków na latanie w strefach szczególnie niebezpiecznych udzielił jakichkolwiek wyjaśnień? Ano nie, bo interes PiS, czy też interes jednego tylko pasażera zwyczajnie jest zupełnie inny, niż interes iluś tam mniej ważnych pasażerów.
Rosja oczywiście musi udzielić wyjaśnień, bo to ona jest odpowiedzialna za tę wojnę. Ale czy latanie w przestrzeni ogarniętej działaniami wojennymi jest już nikogo niedziwiącym standardem? Tak tylko pytam, jako potencjalny klient któregoś z lotniczych przewoźników. I zarazem spodziewam się, co mogłaby mi odpowiedzieć strona dopuszczająca naciski na pilotów czy też lądowanie we mgle: pasażer nie powinien być lękliwy.
Inne tematy w dziale Polityka