OHYDA, mówią nowi tatusiowie i mamusie córki Jacka Kaczmarskiego o zachowaniu nowej pociechy. Córcia ma wprawdzie 36 lat, ale uznali, że skoro biologiczny ojciec nie wychował jej dostatecznie należycie, to zaniedbania nadrobią. Tłukł smarkulę pasem i nic to jak widać nie dało? Bez paniki, wszystko naprawią. Podejdą opornego smarka dobrym słowem. Nauczą co wolno, a czego nie. Wpoją właściwe, świat objaśnią. Zaopiekują się i niedokończone dokończą.
Zreperują adoptowanej jej złą pamięć, nauczą kultury. Nic nam oczywiście do tego, tym bardziej, że sami zapewne jesteśmy niewłaściwie wychowani. A już skandalicznie niewłaściwie, jeśli w jakikolwiek sposób ulegamy narracji niewdzięcznej córki. Niewdzięcznej kłamczuchy, mówią, by tym swoim nieprzesądzającym niezdecydowaniem podkreślić obiektywizm.
Dlatego przyszywana rodzina może być odpowiedniejsza niż naturalna, siłą ofiarnego zaangażowania i troski prawdziwsza.
A koronnym jej argumentem jest to, że przysłowiowy ojciec rodziny leży już sobie na obłoczku w niebie i nie jest w stanie ich przed niczym powstrzymać. Ze szczególnym uwzględnieniem wychowywania jego córki. Dlatego postanowili, że dokończą jego dzieło. CUDO.
Zatem zaśpiewajmy wspólnie jeszcze raz:
Wyrwij murom zęby krat
Zerwij kajdany, połam bat
A mury runą, runą, runą
I pogrzebią stary świat!
Inne tematy w dziale Technologie