Wszystkie sondaże jako prezydenta RP wskazują kandydata KO. I nic dziwnego, bo ktoś taki jak kandydat PiS po prostu nie istnieje. Wystarczy powiedzieć, że istnieje wyłącznie w głowie prezesa PiS i jest go więcej, niż ten kabalarz ma palców u rąk. A wszyscy wysocy jak brzoza, a głupi jak ogórek. Prezesa trapi więc w tym temacie tylko jedno - czy Polacy kupią od niego drugiego Dudę.
Trzaskowski i Sikorski istnieją. I jako znaczący odpowiedzialni politycy, i jako osobowości. I choć temperamentami jednak się różnią, różnica miedzy nimi w wyścigu o reprezentowanie KO w wyborach po wstępnych przymiarkach jest niewielka. Słowo jest słowem, w piątek KO w oparciu o preferencje społeczne podejmie decyzję, że jest to jednak Trzaskowski. Szanuję go tak samo jak Sikorskiego, zarówno w wymiarze ludzkim, jak i politycznym. Premier RP wybrał najbardziej demokratyczną formę wyłonienia kandydata. Czy prezes PiS ze swoim demokratycznym wskazaniem palucha do piątku się uwinie?
Różnica między tymi najpoważniejszymi kandydatami jest na tyle niewielka, że każdy z nich w przypadku rezygnacji z kandydatury naprawdę niewiele traci. W każdym wariancie zyskuje Polska, po ośmiu latach posuchy mając ponownie głowę Polski, a nie losowanego zapałkami komedianta.
Może więc prezes zdecyduje się jednak na kobietę? Magdalena Ogórek przy swojej celebryckiej anoreksji jest wysoka, więc może ona? Mogłaby mieć atut, że jest głodzona i zarazem torturowana przez reżim Tuska. Panienka przenajświętsza jak ta lala. Czasu do piątku zostało niewiele.
Inne tematy w dziale Polityka