...Kobiecość odnajduje siebie w odbiciu męskości, podczas gdy męskość potwierdza się przez kobiecość...
Katolik też człowiek, też ma swoje pragnienia. Wino i chleb to nie wszystko. I nie chodzi tu tylko o ową przereklamowaną nadzieję na jakoby życie wieczne, czy wykwintnie podany salceson. Katolik ma też ciało, a skoro tak, to potrzebuje czegoś, co Karol Wojtyła nazywał 'teologią ciała'. Czyli katolik potrzebuje...
Zgadliście. Nie seksu, a teologii. Poruszamy się w temacie płciowości, zatem katolik potrzebuje 'teologii ciała'. Czyli nieskomplikowanej wiedzy, że zbliżenie dla przyjemności z zasady jest już brudne, natomiast seks w celu zadowolenia Boga z automatu staje się niewinny i bezgrzeszny. Zadowolić więc Boga można na wiele sposobów. Byle tylko teologicznie.
O katolickich relacjach damsko męskich pomyślałem, gdy się dowiedziałem, jakie inne jeszcze cuda koncesjonowani katoliccy pasterze potrafią czynić z m.in. właśnie płciowością owieczek. I wychodzi, że LGBT to przy tym tylko pospolity humanizm i biologia. A nie tędy przecież droga do boskości. Powinna ona być wybrukowana teologiczną niezwykłością. Egzorcyzmy niewątpliwie ten wymóg spełniają.
Podział egzorcyzmów jest nadzwyczaj prosty. Wprowadzenie w klienta albo prawdziwego Diabła, albo tak samo prawdziwego Boga. Wprowadzanie owo, z perspektywy tylko technicznej, ma na celu późniejsze wyprowadzenie z tego stanu. Ale w żadnym razie nie o żadną technologię dla technologii przecież chodzi, więc musi za tym stać coś więcej, niż tylko Kisiela socjalistyczna produkcja problemów do rozwiązania...
W teologicznych tych misteriach dwie rzeczy są nieodmienne. Absolutnie nigdy podczas takich ceremonii to nie celebrans bywa opętywany, lecz co oczywiście arcyboleśnie logiczne jego ofiara. Dodatkowo opętana jest akurat w Rzeczypospolitej Polskiej rzecz jasna kobieta. Antropologicznie, opętanie najczęściej występuje w religiach wyznawanych przez grupy społecznie upośledzone, w tzw. religiach peryferyjnych. Właśnie w wśród niewolników i kobiet.
I wcale nie trzeba na siłę wytaczać tu Freuda czy Fromma, bo konotacje te nasuwają się jakby same. Eklezjalny celibat, czy też nadmierne "oddanie się Bogu" dewiacjami owocują przecież podobnie. Ofiarami 'teologii ciała' są zarówno oprawcy, jak i same ofiary.
Aczkolwiek przyznam, że o kobietach udostępniających swoje ciało autentycznemu krzyżowanemu Jezusowi pierwszy raz słyszę. A więc nie tylko Kisiel i Fromm, ale i inni szatani muszą być tam czynni. Czyżby jednak LGBT?
Inne tematy w dziale Społeczeństwo