Niestety, musimy sobie te mrożące krew w żyłach sceny przypomnieć, jeśli chcemy by podobne zdarzenia nie miały już nigdy więcej miejsca. Szczególnie dzisiaj, gdy aparat nieludzkich represji ponownie zdaje się przybierać na sile. Na razie przejawia się jeszcze względnie niewinnie mandatami za poruszanie się jakoby niesprawnymi samochodami, ale niesprawność przecież niesprawności nierówna.
Ryszard Cz. swoją częściowo niesprawną flotą jeździł niezwykle bezpiecznie, a jeździł przecież nieprawdopodobnie dużo. Zależy więc jak się jeździ. Rzecznik Bochenek z kolei z jednej strony zakapował pewnego diagnostę, że ten od kilku lat przybija limuzynie Kaczyńskiego lipne badania techniczne, za to z drugiej słusznie zauważa, że to kilkuletnie podróżowanie prezesa wozem o ograniczonej widoczności nie spowodowało dotąd żadnej katastrofy komunikacyjnej. Podobnie jak u Ryszarda Cz.
Skądinąd wiemy, że jako takiego zakazu jazdy we mgle nie ma, co tylko uwydatnia skalę szykan wobec amatorów podróżowania z dreszczykiem emocji. Trzeba temu wszystkiemu powiedzieć głośne dość. Najlepiej bez żadnych gwiazdek, żeby dodatkowo oprócz mandatu, np. gazem w oczy za mówienie tego co się myśli nie dostać.
Inne tematy w dziale Polityka