Śmiem tylko spekulować, bom sam wiarą religijną nieobdarzony, że jest ona jedną z najbardziej osobistych spraw ludzkich. Zatem czymś z natury rzeczy niepotrzebującym wywlekania na widok publiczny. Czymś tak prawdziwym i szczególnym, że obywającym się bez darcia japy o tym. A tym bardziej darcia jakoby w obronie tej wiary. Wiary do imentu osobistej nie zapominajmy, z kolei więc w obronie przed czym, przed kim? Przed grzesznymi myślami? Przed samym tylko sobą? Czy też w ogóle w obronie przed innymi poglądami? Tak słabo wierzysz, katoliku, że aż boisz się utraty tej wiary w sobie? Nie w sobie akurat? No to przyjmij, że są tacy, którzy nie potrzebują religijnej wiary tak bardzo jak Ty. A wręcz wcale jej nie potrzebują. Masz coś do tego? No to przynajmniej sprawa jest już jasna. Niczego nie bronisz, tylko sam atakujesz.
Nauka wiary sama w sobie jest czymś kuriozalnym. Nie tylko w szkole. Wyznawaną wiarę przekazuje się swojemu potomstwu w domu. I albo posiadająca wolną wolę małoletniość przyjmie ją, albo grzecznie w stosownym czasie opiekunom za wspólne przeżywanie tej tzw. wiary podziękuje. I wiem o czym piszę, bo potrzebę odwiedzania kościoła przekazywano mi również i przemocą. A i tak serdecznie podziękowałem, albowiem uczęszczać do kościoła nie potrzebowałem z powodu właśnie nie odnajdywania w sobie wiary religijnej. Chyba uczciwe podejście?
Dzisiaj podobną przemocą fanatyczni katolicy próbują wykrzyczeć nauczanie religii za pomocą obowiązku szkolnego. Życzę powodzenia, choć za uczciwe manifestowania tego typu roszczeniowości oczywiście nie uznaję. Zarazem zdumiewają mnie ludzie, którzy osobistą religię traktują jako wymagającą stosowania przymusu. Oskarżają tym samym o indoktrynację zarówno swoją religię, jak i samych siebie. Ani to żadna nauka, ani nawet pielęgnowanie wiary. Mało wyszukana, ekspansjonistyczna i roszczeniowa indoktrynacja.
Chcecie uczyć swoje dzieci wierzyć w nadprzyrodzone bóstwa? To wymuście na swoich kapłanach zorganizowanie takiej nauki w salkach katechetycznych i prowadźcie tam swoje dzieciaki. Nikt Wam tego przecież nie broni.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo