Kościół katolicki to twór, którego kręgosłup moralny jest taki sam, jak jego naczelna idea. Czyli idea Boga. Nikt go nigdy nie widział i nikt go nigdy nie zobaczy.
Takoż jest i z wytycznymi, które instytucjonalny KK co jakiś czas wystosowuje. Jednym razem pan Bóg karze palić niedowiarków na stosach, innym szanuje wszystkie światopoglądy, poddając tym samym w wątpliwość własną wyjątkowość. O ile nie zastrzega w takich razach, że szanuje wszystkie, ale swój najbardziej. Oficjalnie przypadkowo nigdy nie zastrzega.
Wiatry cywilizacyjne, postęp, nauka i świadomość społeczna, powodują, że kręgosłup KK malowniczo się wygina. Znaczy trzeszczy choć jest niewidoczny. Gdy więc kolejny raz pęknie, to też nic nie będzie widać. Wyda się nowe zarządzenie i nową doktrynę. Będzie nowy kręgosłup.
No to czas na nową doktrynę KK:
...biskupi nie mają prawa do „całkowitego lub ostatecznego zaprzeczenia" błogosławieństw dla innych par niż heteroseksualne...
Jest to oficjalne stanowisko KK na chwilę obecną.
Inne tematy w dziale Polityka