...czy też wyrok wydał piórem?
I czy można mówić, że podpisujący będzie takim symbolicznym ojcem chrzestnym wszystkich za 9 miesięcy z in vitro narodzonych? Czy uszczęśliwieni podpisem przyszli rodzice bedą dozgonnie wdzięczni za ten jakże szlachetny gest? Czy wreszcie sam podpisujący urósł w swoich oczach tym sposobem?
Jaki z kolei z podpisującego jest katolik, skoro katolicki Kościół napominał, żeby nie ważył się podpisywać, a ten jednak krnąbrnie i lekkomyślnie podpisał? Pytań z okazji wydania wyroku na maleństwa ciśnie się dziesiątki, ale czy warto w ogóle się nad nimi jakoś poważniej pochylać, skoro sam podpisujący potraktował to tak lekko? A szczególnie owo mocno zaakcentowane napominanie katolickiego Magisterium.
Inne tematy w dziale Polityka