Było miło, ale się skończyło. Koniec z kropieniem nowych inwestycji, przecinaniem wstęg i uświetnianiem swoją obecnością byle okazji. Obecność duchownych katolickich w świeckiej przestrzeni publicznej staje się mocno problematyczna. I właśnie na tym krótko warto przystanąć. Co to właściwie jest świecka przestrzeń publiczna? Skoro jest przestrzeń kościelna, to jest chyba i świecka? Skoro świecki znaczy niezwiązany z religią i instytucją kościelną, to wszystko co pozakościelne, jest świeckie. Nawet ulica im. JPII.
Od dzisiaj każdy w Sosnowcu pracuje na swoje własne konto. I elegancko. Każdy ma przecież swoją specjalizację i swój zakres działalności. Gdy drogowcy kończą nowy odcinek drogi, to co przy odbieraniu laurów robi tam ksiądz? Kropiąc czyni ją bezpieczniejszą? Solidniej zbudowaną?
Wszystkim od razu zrobiło się jakby przestrzenniej. Powietrze jakby świeższe, oddech łatwiej złapać. Dzieci ze spokojniejszym sercem na plac zabaw czy na orlika można wypuścić.
I pomyśleć, że świeckość tę wprowadza de facto sam Kościół. W niczym mu nie trzeba pomagać. Usuwa się w kąt gdzie jego miejsce samodzielnie, bez udziału osób trzecich.
I tylko nieco zgrzyta tu fakt, że prezydent Sosnowca deklaruje, iż czyści świecką atmosferę interwencyjnie i na próbę. Nie ze względu na to by po prostu było czysto i przyjemnie, tylko dlatego, że było już zbyt brudno i nieprzyjemnie. Lecz dobre przecież i to, że pierwszy krok zrobiony. Następni oddzielą przestrzeń świecką od kościelnej jeszcze lepiej i dokładniej.
Inne tematy w dziale Polityka