nerwica eklezjogenna nerwica eklezjogenna
325
BLOG

Kaczyński, czyli medialne obciążenie PiS

nerwica eklezjogenna nerwica eklezjogenna PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 12

Gdy tylko ciut mocniej podrapać, co oprócz wymyślenia absurdalnego zamachu dało PiS ostatnie sukcesy, to następny w kolejce ustawia się oczywiście Tusk. PiS prościuchno dowymyśliło sobie, że pójdzie w narrację, że Tusk dokonuje zamachu na Polskę. Katastrofa smoleńska ich oświeciła i ośmieliła. Skoro porażkę i kompromitację można przekuć w sukces, to po co cokolwiek zmieniać.

PiS od kilkunastu lat galopuje uczepiony pleców Tuska, rozpowszechniając zarazem umyślnymi, że Polska jest skazana na ten duopol. To daje, prócz bajki o zamachowcu Tusku, chowającemu się nawet we własnej partii do tylnego szeregu Kaczyńskiemu monopol. Perpetuum mobile. Kaczyński, sam będą polskim Trumpem, kogoś w rodzaju Trumpa robi z Tuska. Idiotom, powtarzającym za PiS o duopolu polecam wskoczenie na plecy Tuska. Ciekawe czy bardziej pomogą sobie, czy Kaczyńskiemu.

Z jednej więc strony ceniony w Europie i w świecie polityk, z drugiej zarozumiały populista, któremu Europa nie ufa, i którego politycznie pozycjonuje z Orbanem, Salvinim, Meloni, Łukaszenką czy Putinem. Czyli de facto tak, jak on sam się światopoglądowo pozycjonuje. Kaczyńskiego rozumienie demokracji jest dokładnie takie samo jak Donalda Trumpa. Jeśli przegrywa, momentalnie krzyczy o zamachu na siebie i wartości, które rzekomo niesie. A niesie z krzykiem polaryzację i populizm. 

Gdy się tylko polaryzację i populizm niesie, niesie się też niestety zagrożenie dla państwa. Zaniedbując relacje nie tylko z sąsiadami, ale i z całym zachodnim sojuszem, zagrożenie tym większe. A gdy się z jedynym sojusznikiem wręcz wchodzi w konflikt, trzeba tym mocniej liczyć tylko na siebie. Kaczyńskiego doktryna militarna nieprzypadkowo zaczyna przypominać politykę Korei Północnej. Dziwne, że nie słychać ze strony PiS pomysłu o potrzebie stworzenia własnej broni jądrowej. Ale pewnie doczekamy się i tego.

Kaczyński usiłuje z Polski zrobić warowną jaskinię, na której dobrostan nastaje cały świat. Nieważne przy tym, czy z powodu widocznych gołym okiem jego osobistych lęków i fobii, czy jednak z powodu swoistej szaleńczej odwagi, pozwalającej posuwać się do budowania na metodycznym skłócaniu własnego kraju zarówno wewnętrznie, jak i z całym Zachodem. Na budowaniu zagrożenia, które tylko on oczywiście może unieważnić. Strach w obu przypadkach jest obowiązującym paradygmatem tego polityka.

Jest w tym straszeniu Polaków i Europy konsekwentny.  Czas żeby Polacy zaczęli się naprawdę bać skutków pielęgnowania tej paranoi. Tego przecież nieprzypadkowego opowiadania o skupieniu się na budowania bezpieczeństwa. Krowa która dużo ryczy mało mleka daje.

Ostatnia wrzutka o kandydowaniu ze świętokrzyskiego jest dokładnie tym samym. PiS tylko po to stwarza figurę, w której Kaczyński czegoś się boi, by mu zaaranżować tym bardziej bohaterski wjazd na białym koniu. 

Im bardziej przecież straszny Tusk jest koniem pociągowym Kaczyńskiego, tym bardziej trzeba pokazać, że Kaczyński nikogo i niczego się nie boi. A zwłaszcza Tuska. W tym szaleństwie jest metoda. Kaczyński od kilkunastu lat unika niezależnych mediów właśnie z powodu swojej narracji o globalnym zamachu na niego. Czyhają na niego wszyscy. Chowa się więc przed Kolendą czy Werner, wmawiając Polakom, że rzeczowych dziennikarek boi się właśnie Polska. PiS oczywiście doskonale to wie, dlatego tym bardziej pilnuje, by Polacy nie zobaczyli, czego oprócz Tuska boi się ten tak wylękniony ich pisowski przywódca.

Bo gdyby układać listę czego (i dlaczego) się pan Kaczyński boi, lista byłaby bardzo długa. I niedługo pewnie powstanie.

Bóg to za mało

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (12)

Inne tematy w dziale Polityka