Min. Kowalczyk właśnie oznajmił, że już wie to, co rolnicy, niezależne media i demokratyczna opozycja mówią mu od blisko roku. Wie już, że ktoś na ukraińskim zbożu zarabia. Co samo w sobie jest przecież zdumiewające. I skandaliczne. Bo jak można tak sobie zarabiać.
Wie, ale za Chiny z pespektywy czasu teraźniejszego nie powie, bo 'z pespektywy czasu do tyłu najłatwiej oceniać', więc on na łatwiznę w ocenie swojej roli zarówno wtedy, jak i teraz nie pójdzie. Zastanawia się tylko, jak mają tę wiedzę ujawnić, żeby tajemnicy skarbowej nie ujawnić. Czyli informacja kto zarabia, jest wg ministra tajemnicą skarbową, którą bardzo by chciał ujawnić, żeby winnego tego zamieszania precyzyjnie wskazać. Rolnicy przypadkowo też chcieliby winnego tego zamieszania bardzo precyzyjnie wskazać.
Podejrzewam, że zachodzi tu rzadko spotykana zgodność interesów. A tanie ukraińskie zboże złośliwie już zalega w magazynach jako tylko zboże tańsze. Dopóki na rynku zalega, nikt od polskich rolników droższego nie kupi. Kupić będzie więc musiał minister Kowalczyk. Kupić w imieniu polskiego rządu, który firmuje partia PiS.
Kupując (nie za swoje) drogie zboże PiS kupi sobie spokój rolników, a więc nie tylko politycznie zarobi. Być może będzie największym tutaj zarobasem, może o to więc chodzi ministrowi Kowalczykowi.
Drżę teraz, że właśnie ujawniłem tajemnicę skarbową, której obawiają się ujawniać nawet renomowane kancelarie, a za nimi tow. Kowalczyk. Te kancelarie dodatkowo mnie oczywiście kosztują. I każdego, który uczciwie płaci podatki.
To, że rząd PiS będzie dążył do takiego właśnie rozwiązania (zarobienia na tym zamieszaniu), jest pewne jak amen w pacierzu. I to chociażby tylko dlatego, że nadal nic w sprawie nie robi, tylko zastanawia się jak suwerenowi powiedzieć, kto na tym zarabia.
Szkopuł tylko w tym, że gdy polskich rolników kupi publicznymi pieniędzmi, to automatycznie wskaże jako winnego właśnie siebie.
Inne tematy w dziale Gospodarka
