I paradoksalnie ostatecznie potwierdza to "pomyłka" tłumacza, polegająca na starannym wykasowaniu rtęci z pytania dziennikarza. Jeszcze wcześniej obecność rtęci w próbkach potwierdził wiceminister środowiska i klimatu Jacek Ozdoba.
Zatem chronologicznie. Obecność rtęci w Odrze wpierw ogłosił niemiecki minister, potem potwierdził polski, a teraz swoim prostackim oszukaństwem przyklepał tłumacz. Gdyby rtęci w Odrze nie było, nie potrzebowałby kombinować.
Rtęć, o której obecności w próbkach mówili Vogel i Ozdoba, prawem natury częściowo jest już zapewne w Bałtyku. Tam stężenie oczywiście będzie jeszcze mniejsze. Pisowski ów tłumacz powinien więc pilnie udać się do nadmorskich kurortów, by tłumaczyć wczasowiczom, że mogą się kąpać, bo niemiecki minister gwarantuje im, że ciecz wypełniająca Bałtyk tym bardziej nie jest żrąca. Zaś pewne stężenie rtęci jest dla człowieka nawet dobroczynne.
Oczywiście powinien zabrać z sobą jakiegoś Niemca, by było na kogo zwalić, oraz kogo wypowiedź po pisowsku przetłumaczyć.
A poniżej pocztówka z polskiego Bałtyku 2019r.
Dziwicie jeszcze się, że Odra jest na amen zasyfiona, a pisowski rząd nie widzi w tym żadnego problemu?
Inne tematy w dziale Polityka