Oglądnąłem właśnie filmik z próbą siłowego zablokowania Nitrasowi przejścia. Próbą nieudaną i okupioną dramatycznymi słowami blokującego, że się zatoczył. Swoje zatoczenie konkluduje jednak radością że się nie wywrócił. Bohatersko i z refleksem się wsparł. Z takim samym refleksem, z jakim pół sekundy wcześniej skoczył zablokować Nitrasowi przejście.
I tu właśnie jest esencja tej lamentacyjnej wypowiedzi. Skikający raz w prawo raz w lewo Krajewski zdradza nam w jakiej to intencji naparł fizycznie na Nitrasa. Wsłuchajmy się więc w bezpośredni powód bohaterskiego poświęcenia się posła Krajewskiego: chciał się zbliżyć do Kaczyńskiego...
Zapewniam posła Krajewskiego, że do Kaczyńskiego zbliżył się. Szkoda trochę, że nie zbliżył się jak onegdaj inny pisowski kogucik o ksywie Caryca Katarzyna, który swoją pisowską agrechę okupił nadzwyczaj szybkim pocałowaniem marmurowej posadzki. Bez wątpienia był wtedy znacznie bliżej prezesa niż teraz ten, co to się dzielnie wsparł.
---------------------------------------------------------------------------------------------------
Materiał w pisowskiej TVP-INFO
Inne tematy w dziale Polityka