neosofista neosofista
504
BLOG

Donald Tusk głupszy od Kaczora Donalda?

neosofista neosofista Gospodarka Obserwuj notkę 4

Donald Tusk głupszy od Kaczora Donalda?

 

Nim cokolwiek napiszę, uprzejmie proszę Państwa o lekturę zeskanowanego i poniżej wklejonego komiksu z serii "Kacze opowieści", jaki ukazał się w nr 3 czasopisma "Gigant" w 1993 r. Historyjka nosi tyt. "Zarobek na boku" - część I i część II. Serdecznie zachęcam do lektury!










 

Świetna zabawa, prawda? A jakże pouczająca historia! Wychowałem się m.in. na tym komiksie. Niestety, kilka lat temu skuszony nostalgią, wsiadając do pociągu na długą trasę, postanowiłem kupić komiks "Gigant". Jakież przeżyłem rozczarowanie. Scenariusz komiksowych historyjek weń tak bardzo zdegenerował. Opowiadania przestały być zbiorem logicznych, tzn. wynikających jedna z drugiej, (choć może i nieprawdopodobnych, fantastycznych), zdarzeń. Dziś już nic, z niczego weń nie wynika. Nic się "kupy nie trzyma". Przynajmniej tej, rozumianej jak w przysłowiu. W rozumieniu dosłownym i wulgarnym tak, to jest niestety poziom kupy. Drodzy Państwo, traktujmy dzieci, nie tylko czytelników komiksów, ale w ogóle, tak, jak dorosłych, jak sami chcielibyśmy być traktowani - wtedy się rozwiną. Traktujmy je infantylnie, jak głupków, a wychowamy sobie takich. Ale to na marginesie... Wróćmy do Donalda, a raczej Donaldów dwóch;

 

Prawda, że opowiedziana w komiksie historia przywołuje mimowolnie obraz dzisiejszej Polski? Co za zbieg okoliczności! Po prostu Wieszcz go narysował! BOKi/obligacje, zadłużenie, Kaczogród/Polska, Kaczor Donald/Donald Tusk. I ta konferencja z nowelizacją budżetu... Ten Facet, tam Na Górze, w Niebie, ma poczucie humoru! I bynajmniej, jak w tym dowcipie, wie, gdzie Polska leży i kim są ci Polacy - inaczej by sobie takich jaj z nas nie robił. A po trosze też i my sami z siebie dworujemy. Bo nie można przecież za wszystko obwiniać Siły Najwyższej. Bóg Donalda Tuska nie wybrał - uczynili to Polacy. Obdarzeni wolną wolą wyborcy, którzy, zupełnie jak w tym komiksie, postradali gdzieś rozumy.

 

Niestety, życie to nie bajka i nie wieszczę happyendu, który zwieńczył historyjkę. Nam ten scenariusz „nie grozi". Przede wszystkim dlatego, że za pożyczone pieniądze nie „wytworzono mienia o wielkiej wartości", które można byłoby oddać dłużnikom. Pieniądze z pożyczek były przeżerane. „Inwestowano" je w ludzi, znaczy w rozrastającą się biurokrację i stferę budżetową - rzeszę uzależnionych od garnuszka państwa wyborców, żyjących na koszt innych wyborców (tych wytwarzajacych PKB - czyli pracujacych w "sensie ekonomicznym", których pracę się de facto i JEDYNIE opodatkowuje. Opodatkowanie transferów rządowych a tymi sa pensje w budżetówce, to fortel mający ukryć tę prawdę, że podatki faktycznie płaci tylko ta część polaków pracująca "w gospodarce". Fortel o tyle nonsensowny, że podrażający koszta funkcjonowania całego systemu byle tylko ukryć ten fakt). No i oczywiście w Stadion Narodowy - obiekt „użyteczności publicznej", który miał kosztować 200 000 000 zł a kosztował 2 miliardy! (co za skala, jakież „nieoszacowanie"! Jakież pole do nadużyć). I który po zakończeniu drogich igrzysk generuje miesięcznie miliony zł STRATY! Że co? Że wybudowano autostrady…? Fakt! Najdroższe w Europie!

 

Oczywiście duzi, jak Sknerus, pewnie dostaną jakąś autostradę w zamian za ich BOKi. Jeno wątpliwe, aby jak on, to byli Szkoci i aby to byli Kaczogrodzianie z krwi i kości (nawet, jeśli mają paszport Polski). Polska zadłuża się, ale na „rynkach międzynarodowych". My mamy raczej nieprzyjemnych wierzycieli i spłata długów poprzez dystrybucję mienia państwowego, ograbi a nie wzbogaci Naród. Tym bardziej, że są to długi nie denominowane w złotych!

 

Historyjka, w stylu amerykańskim, głosiła pochwałę prywatnej własności. Opowiadała o odpowiedzialności, jaką ponosi za nią właściciel. O trosce i pieczołowitości, z jaką o nią dba. Głosiła pochwałę uwłaszczenia - czegoś, do czego nasi „kapitaliści społeczni" doby Balcerowicza nie chcieli dopuścić realizując wówczas, w Polsce przełomu lat 80/90, inny plan - Sorosa/Sachsa, z powodzeniem zrealizowany wcześniej w… Boliwii! A jak wszyscy wiemy, jest to lider gospodarczy regionu Ameryki Południowej! (ha ha ha - aby zaznaczyć ironię dla mniej rozumnych lub obeznanych ze światem czytelników). Nie to, co Chile! Które zrealizowało plan Friedmana, nota bene, również oferowany Polsce po 89r. jako alternatywa naprawcza i zakładający m.in. powszechne uwłaszczenie obywateli na majątku państwa, celem likwidacji hiperinflacji. No ale to już historia. Wróćmy do teraźniejszości;

 

Komiksowa historyjka ma aż tak wiele wspólnego z rzeczywistością, naszą, otaczającą nas współcześnie, polską, albowiem była napisana przez człowieka znającego rzeczywistość społeczną i ekonomiczną, i który pisząc ją i adresując (niby) do dzieci, pisał i rysował o rzeczach całkiem poważnych, zachodzących w dorosłym życiu. W żartobliwy, przyjemny dla oka sposób, przekazywał przestrogi dzieciom. Przestrogi, których niestety nie poznali lub byli na nie głusi, nasi Włodarze i ich wyborcy. I którzy już wkrótce za to zapłacą - słono, jak głosi przysłowie. Zapłacą i zapłaczą - niekoniecznie w tej kolejności. Bo w życiu, zupełnie inaczej jak w bajce, Dobry Wujek Sknerus McKwacz nie występuje i nikt nikogo nie uratuje…

 

Radosław Herka

neosofista
O mnie neosofista

Homo homini lupus est

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Gospodarka