neosofista neosofista
1421
BLOG

Jak „ominąć” ustawę o prawie autorskim i prawach pokrewnych?

neosofista neosofista Gospodarka Obserwuj notkę 7

Mam dla Państwa zadanie praktyczne. Tytuł może jest „niezgrabny”, ale oddaje ogólny sens tego, o co mi chodzi. Ciekaw jestem, czy ktoś z Państwa może mi pomóc i podpowiedzieć, jak zgodnie z prawem, („co nie jest prawem zakazane, jest prawem dozwolone”), w pewnym sensie ominąć przepisy polskiego prawa autorskiego? W czym rzecz…?

Od lat (niestety), jestem autorem pewnego pomysłu biznesowego o nazwie Ratlerek.pl, którego urzeczywistnienie przewyższa istotnie moje możliwości finansowe. Poszukiwałem inwestora, ale niestety oni, jak i rzekomi „polscy eksperci od Internetu”, (poniecham enumeratywnego ich wyliczania), tkwili w fałszywym przekonaniu, że abym wystartował ten biznes, (lub podobny), potrzebuję tylko hostingu i postawionego nań CMSa, (np. darmowy Wordpress + ew. jego dopasowanie graficzne czyli template). Tylko tego i może jeszcze chęci i zaangażowania z mej strony, aby publikować pod adresem mojej domeny www.ratlerek.pl teksty plotkarskie. Ot i wszystko! Można zacząć robić konkurencję Pudelkowi! Czy aby naprawdę?

Pewnie gdybym nie miał elementarnego poczucia odpowiedzialności i nie sprawdzał stanu prawnego, środowiska biznesowego, w którym miałbym się obracać, postąpiłbym za ich radą. Ew. skusił się na „wspaniałą” „ofertę” „inwestorów” gotowych postawić dla mnie hosting + Wordpressa w zamian za, co najmniej, 50% udziałów w Ratlerku (LOL). Gdyby tak było w istocie, inwestor takowy w ogóle nie byłby mi potrzebny (sam umiem to zrobić). Niestety (?) mam to „zboczenie”, że nim coś zacznę, sprawdzam (na ogół) stan prawny dla funkcjonowania biznesu, który chciałbym prowadzić, aby nie wpakować się na przysłowiową „minę”. No i niestety, krótka analiza ww. ustawy, jakiej dokonałem, przekonała mnie (być może fałszywie? Czekam na Państwa reakcję), że nie mogę legalnie zabrać się za ten biznes, nie kupując zdjęć!

Po pierwsze ktoś powie, po co zdjęcia w ogóle? No niestety, ludzie to wzrokowcy. Tekst na portalu plotkarskim jest niezbędnym, ale jednak, dodatkiem. Nikt dla samego tekstowego portalu plotkarskiego nie pofatyguje się nań, aby go czytać. W internecie ludzie chcą patrzeć na zdjęcia. Taka jest istota tabloidu: zdjęcie, możliwie duże, ładne, kolorowe, a do niego krótki, intensywny emocjonalnie tekst. Oto tajemnica sukcesu. A zdjęcia, jak wzmiankowałem, kosztują! Wedle mych szacunków ok. 25-30 tyś zł netto miesięcznie (płatne w hurcie – umowy ze stockami). Pytanie, czy można publikować zdjęcia i nie płacić za nie?

Swego czasu głośna w internecie była sprawa sprzedawców na Allegro ściganych przez właścicieli majątkowych praw autorskich do zdjęć produktów, które wystawiali. Proponowano im ugody na wysokie kwoty za naruszenie przezeń owych praw majątkowych do wykorzystanych zdjęć. Wynika to wprost z ww. ustawy, która przewiduje nie tylko odpowiedzialność cywilną, ale nawet karną (sic!), za przysłowiową „kradzież” cudzej własności intelektualnej a taką, jak się okazało dość nieprzyjemnie dla Allegrowiczów, są także zdjęcia…

Nie chcę przedłużać tego wątku, tj. kosztów legalnego prowadzenia takiego biznesu, ale nie mogę nie „wyprostować” opinii kilku „ekspertów” i „inwestorów”. Dość, jeśli powiem, że zdjęcia to nie jedyny koszt i być może nie największy. Bo skoro już trzeba wydać 30 000 zł netto (bez VAT) miesięcznie na same zdjęcia (na poziomie), i to już od pierwszego miesiąca ich ekspozycji na stronie, to nie ma sensu się nie reklamować, aby ludzie w ogóle wiedzieli o takim portalu, (bo na co płacić takie kwoty za zdjęcia w portalu, o którym nikt nie słyszał?). A skoro tak i ma to być portal masowo odwiedzany, przez widownię porównywalną z tą, jaką ma Pudelek.pl (mniej więcej 6 do 7 mln. unikalnych użytkowników w miesiącu), to i serwery wirtualne muszą być nie bagatelne (transfer) a to jak się można domyślić, kosztuje – i to nie mało! Z pewnością dużo, dużo więcej, niźli standardowy serwer wirtualny w nazwa.pl, home.pl, az.pl czy podobnej firmie.

Zamykając ten wątek napiszę, że wedle kalkulatora jednego z inkubatorów przedsiębiorczości, do którego swego czasu aplikowałem, koszt wprowadzenia na rynek tego portalu oscyluje wokół kwoty min. 730 000 zł. Moim zdaniem, jest to kwota na styk i osobiście bałbym się zabierać za ten biznes, nie mając ok. 1 000 000 zł Takie po prostu są realia… Marny i niepoczytny blog pewnie obroniłby się przysłowiowo „kradnąc” zdjęcia, ale serwis z aspiracjami do pretendowania do tyt. lidera rynku, działający we własnej domenie etc. byłby, jak mniemam, narażony na ataki – czy to konkurencji, czy też wprost lub przez fachowego pełnomocnika, właścicieli majątkowych praw autorskich do publikowanych weń (a nieopłaconych), zdjęć. Jak tego uniknąć? Czy da się zacząć ten biznes „organicznie” tj. od przysłowiowego „garażu” i rosnąć bez konieczności ponoszenia tak zaporowych kosztów?

No właśnie. I tu pojawia się zadanie, jakie przed Państwem stawiam. Sam nie jestem prawnikiem. Owszem, studiowałem kiedyś (dawno temu) prawo i coś mi z tego jeszcze pozostało, ale po prawdzie już po roku zmieniłem kierunek na nauki polityczne i nie czuję się niestety kompetentny na tyle, aby mierzyć się z całym prawem autorskim i jego niuansami. Ale być może są wśród Państwa wyspecjalizowani Juryści, którzy pomogą mi i doradzą, czy jest jakiś sposób, aby „ominąć” wzmiankowaną pow. ustawę o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Nie chodzi mi wprost o łamanie prawa (contra legem). Raczej o jego subtelne ominięcie (preter legem), a co przecież jest zgodne z prawem (cum legem – nulla crimen sine legem). Trzeba, jak mi się wydaje, tylko znaleźć jakąś „furtkę” a na co ja, niestety, chyba nie jestem zbyt biegły w prawie autorskim a i dostępu do programu Lex (wykładnia) nie posiadam.

Sam rozważałem casus WEB 2.0, czyli użytkownik sam generuje kontent. Problem tylko w tym, że jak się wydaje (?), tego nie da się zrobić na platformie blogowej (klasyczny tabloid internetowy ala „pudelek” z częścią redakcyjną). Na forum internetowym owszem, można pozwolić użytkownikom na dodawanie „własnych” treści, (w tym zdjęć), we „własnym” zakresie i na „własną odpowiedzialność”, - obwarowując to oczywiście odpowiednio w regulaminie serwisu i najlepiej nie pozwalając na dodawanie zdjęć na serwer portalu a pozwalając jedynie hotlinkować je z zewnętrznych serwisów. Po mej wstępnej analizie stanu prawnego uważam, że tak - to by się obroniło nawet w sądzie. Niestety, forum to zła formuła dla medium plotkarskiego (przetestowałem to). Potrzebny jest dział redakcyjny, aby w ogóle wyzwolić aktywność komentatorów. A zatem wracamy do punktu wyjścia – odpowiedzialność prawną ponosi wydawca…

Nie wiem, naprawdę nie wiem, jak w zgodzie z polskim prawem autorskim prowadzić ten serwis „bezkosztowo”, aby wzrastał „organicznie” od niemalże zera a wciąż nie stać mnie na jego realizację. Owszem, kiedy rodził się ten rynek w Polsce (portali plotkarskich), w okolicach 2006, 2007 a nawet 2008 r., wielu jawnie łamało prawo i co więcej, mało kogo to obchodziło. Ba, nawet „czołowi eksperci” – blogerzy IT polskiej sieci, twierdzili wtedy takie androny, np., że na startup wystarczy max. 5 000 zł. – choć sam koszt rejestracji spółki z o.o. wtedy wynosił 50 000 zł (a nie muszę chyba nadmieniać, że odpowiadanie własnym, osobistym majątkiem i swoich najbliższych w spółce osobowej lub działalności gospodarczej, to po prostu samobójstwo dla takiego „biznesmena”). Mniejsza z tym.

Sam dziś sobie czasem pluję w brodę, że nie wykorzystałem takiej okazji, jaką stwarzały tamte, „dzikie czasy” i nie zacząłem „podkradania zdjęć” a zamiast tego, chcąc legalnie wszystko prowadzić, szukałem, pożal się Boże, „inwestora”, (to, na jakich trafiałem najczęściej, delikatnie zarysowałem już pow.). Ale to już przeszłość. Obecnie, jak i wówczas, jakbym tego nie sprawdzał, po prostu wychodzi zawsze to samo; że niestety nie da się nie płacić za zdjęcia (owszem, jest pewna część zdjęć, np. w Wikipedii, na licencji GNU, – ale mało i nie mogę cały czas tych samych zdjęć przecież publikować). Na użytkowników i ich zdjęcia też nie mogę liczyć, zresztą, aby ich przyciągnąć i tak muszę wpierw postawić na dział redakcyjny...

Być może jednak źle coś interpretuję i mógłbym np. skanować czasopisma dostępne na rynku (tak kiedyś robił Pudelek.pl) i udostępniać je na stronie? Być może dałoby się zastosować w tej sprawie przepisy o dozwolonym użytku? Być może o utworzeniu nowego utworu z wykorzystaniem cudzego? Niestety obawiam się, że nie jest to możliwe – a wnioskuję po tym, że wzmiankowany Pudelek.pl zaniechał kilka lat temu skanowania zdjęć z czasopism i ich publikacji – ogranicza się już dziś tylko co najwyżej do publikowania okładek czasopism z artykułami, na które się powołuje. Domyślam się, że jest to spowodowane problemami prawnymi serwisu z właścicielami majątkowych praw autorskich do zdjęć przezeń skanowanych. Ergo, ta ścieżka chyba odpada… Jak Państwo sądzicie?

Czy możecie mi pomóc i doradzić, jak wystartować ten biznes w zgodzie z prawem, bez konieczności ponoszenia horrendalnych kosztów opłat licencyjnych za zdjęcia a co umożliwiłoby start portalu i próbę jego organicznej rozbudowy? Będę wdzięczny za wszelkie tipsy i tricki, którymi mógłbym się posłużyć.

Radosław Herka
Radek@Ratlerek.pl




 

neosofista
O mnie neosofista

Homo homini lupus est

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Gospodarka