Wstęp
Kontynuując serię zainicjowaną na skutek znamiennego zakładu, dziś wpis o fenomenalnym filmie: "Kariera Nikosia Dyzmy". Choć może Wam to się wydawać śmieszne, ale takim śmiesznym wcale to nie jest, - emisja tego wybornego filmu, (w mym przekonaniu najlepszego "filmu politologicznego" w Polskim Kinie ever), w TVP1 ma wymiar politologiczny i można ją zinterpretować właśnie w kontekście zapowiadanych przeze mnie wydarzeń (patrz mój zakład z Disem). Będę pisał szybko i mam nadzieję treściwie, albowiem TVP zaraz zacznie emitować pewien rosyjski film, który również chciałbym zobaczyć. A zatem wybaczcie mi formę i brak interakcji (dyskusję z interlokutorami, także spod poprzednich notatek, nadrobię później).
Po pierwsze, o samym filmie
Źle to świadczy o naszej "młodej demokracji", że tekst Dołęgi-Mostowicza po blisko 100 latach wciąż jest aktualny i da się go tak świetnie dostosować do naszej polskiej rzeczywistości (widać nad Wisłą od II RP po dziś dzień nic się nie zmieniło). Film powstał w 2002 r. Jego współ-scenarzystą i rezyserem jest Jacek Bromski. Storzył on we współpracy z Tomaszem Kępskim fenomenalny, bardzo aktualny scenariusz o naszej polskiej rzeczywistości. Charakterystyczne, wyraziste postaci, fenomenalne (tak, wiem, że nadużywam tego słowa) dialogi etc. to wszystko, wraz z wykonaniem (aktorzy i praca na planie całego zespołu filmowego) dało obraz niebanalny. Śmieszny, ale jakże... prawdziwy. I choć wydawać by się mogło, że autor chciał dopiec "styropianowcom" spod znaku AWSu (wprost nawiązywał do aktualnych za czasów tego rządu spraw), to jednak można i należy ten film interpretować w kontekście dużo szerszym! W kontekście całej polskiej rzeczywistości politycznej - tego, co skrywa fasada oglądana przez nas co wieczór przez pryzmat telewizorów i "Wiadomości". A wszystko to spakowane i podane na jeden raz - w pigułce. Zarazem słodkiej (śmiesznej), co i niestety gorzkiej (smutnej, bo i jakże się nie smucić, kiedy po molierowsku tragedia staje się kanwą komedii). Po prostu ubóstwiam ten film i cenię go wyżej od wcześniejszych interpretacji filmowych.
Wymiar politologiczny filmu
Jest dwojaki. Po pierwsze, to co pow. napisałem - film portretuje w sposób, w mym przekonaniu, niewiele przejaskrawiony, rzeczywistość polityczną w Polsce doby III Reczypospolitej Polskiej. Tego nie ma sensu rozwijać - bo "koń jaki jest, kazdy widzi" a ja truizmów tutaj uprawiać nie zamierzam. Może tylko dodam, że postać grana przez Andrzeja Grabowskiego, dialogi wsadzone w jego usta i to, jak je sugestywnie odegrał - po prostu MIODZIO! O Annie "moja erekcja" Przybylskiej może lepiej przemilczę, bo to raczej nie jest materia politologiczna sui generis (kurczę, ale z niej d...). Choć w sumie... O to przecież chodzi w polityce - o władzę, a o tę przecież się walczy, aby mić kasę (i jej ekwiwalenty) oraz ładne d... (socjobilogia). Ale gdybym chciał pociągnąć ten temat i wyszedł od antropologii (polecam rozprawkę Marvina Harrisa "Krowy, świnie, wojny i czarownice"), to ta notatka byłaby za długa.
W każdym razie, czy zwróciliście uwagę na te dialogi pod koniec filmu, w którym odnoszą się członkowie rządu do cech charakterystycznych Nikosia - rudych włosów? Jaki ówczesny polityk mógł być, (jakże proporoczo, zapowiedziany premierem Najjaśniejszej Rzeczypospolitej) w owym filmie sportretowany? Polityk koalicji AWS-UW? ;) Tak, chodzi mi o Donalda Tuska i tutaj pojawia się moje po drugie. Choć nie zdajecie sobie z tego sprawy, (a nawet jeśli zdajecie sobie z tego sprawę, to nie uwierzycie, że do tego stopnia), TV w Polsce nie jest niezależna i w istocie spełnia fukcje propagandowe. Sprawa nie dotyczy li tylko i wyłącznie doboru programów publicystycznych i informacyjnych oraz prezentowanych weń ludzi i wiadomości. To także ramówka programów. Z tego, w sposób nazbyt oczywisty, korzystało PiS w okresie swoich rządów, emitując np. spektakl "Norymberga" w teatrze telewizji (swoją drogą, to fenomenalne, autentyczne przedstawienie a o czym pisałem tutaj i w nastepnych komentarzach) czy emitując przed wyborami seriale "Ekstardycja" oraz "Oficerowie" (a o czym pisałem na swym blogu tutaj - serdecznie polecam moje rozważania o wyższości "Ekstradysji" nad "Oficerami").
Znając, może nie za wiele, ale jednak "co nieco", pracę propagandzistów ze specsłużb osadzonych na odcinku medialnym (organizatorka rola prasy i mediów - zlecona jeszcze przez Lenina, ale nie tylko - vide czym sie zajmował bohater "Dobrego pasterza" - czyli "Dobrego Agenta", jak ten film na j. polski nieszczęśliwie przetłumaczono - i czego się uczył w Wielkiej Brytanii w czasie II Wojny Swiatowej), śmiem twierdzić, że czas emisji i dobór ramówki, nie był na ten wieczór przypadkowy. Napiszę wręcz, że ktoś chciał, aby ludzi obejrzeli ten film w porze największej, sobotniej oglądalności i aby wywołać za jego sprawą w narodzie konfuzję. Pewien dysonsn poznawczy - zbierzności owego filmu i przedstawionej weń historii do naszej rzeczywistości. Nie, nie robią tego spece od TVPiS - tych specjalistów, co to robią odznacza większa subtelność w dozowaniu tresci przekazu (aby skuteczniej oddziaływać na podświadomośś). A zatem kto to robi? Odpowiem! Ktoś, kto postawił krzyżyk na obecnym rządzie i gra na jego obalenie;) Powiecie, moja fantazja, jak i cały mój zakład o to, że dojdzie do puczu? ;) W d... mam Wasze zdanie;) Ja tam się założyłem - i mam nadzieję popijać 20 butelek whisky Cutty Sark nie dalej, jak za 1,5 roku, a sądząc po szybkości wydarzeń, jakie zachodzą, to pewnie dużo, dużo szybciej...
Radosław Herka
PS
Dla tych, co nie widzieli:
http://www.youtube.com/watch?v=PvyzSxl5fz0
Inne tematy w dziale Polityka