Piątek
Warta Poznań - Pogoń Szczecin
Sezon 2023/24 PKO Ekstraklasy otworzył mecz Warty Poznań z Pogonią Szczecin. Historyczne trafienie na inaugurację sezonu zaliczył debiutujący w naszej lidze Efthymis Koulouiris, który jak tylko otrzymał piłkę w polu karnym to - nie udawał Greka - tylko od razu posłał ją do siatki Warty Poznań. Więcej bramek w tym spotkaniu kibice nie obejrzeli (mecz z trybun oglądało nieco ponad 3 tys. kibiców), więc koledzy Kamila Grosickiego przywożą z Poznania 3 punkty i stają się pierwszym liderem PKO Ekstraklasy.
Legia Warszawa - ŁKS Łódź
Nie na długo, bowiem w drugim piątkowym meczu Legia Warszawa na wypełnionym po brzegi stadionie przy Łazienkowskiej 3 (frekwencja 26 584) nie dała szans powracającemu po 3 latach do piłkarskiej elity ŁKS-owi Łódź i przekonująco wygrała aż 3:0. Hat-trick w tym meczu zaliczył król strzelców ekstraklasy z sezonu 20/21, Tomáš Pekhart, który najpierw w 25. minucie doskonale wykorzystał podanie w pole karne od Pawła Wszołka, później w 56. minucie niemal z linii bramkowej wbił piłkę głową do siatki (także zagrywaną od Pawła Wszołka), finalnie zaś w 68. minucie doskonale wykorzystał zagranie od Bartosza Slisza ustalając wynik meczu. Bramek w tym spotkaniu mogło być znacznie więcej, bo najpierw w 34. minucie Aleksander Bobek kapitalnie obronił rzut karny wykonywany przez Josué, a następnie w 55. minucie, przypominający Dwayne’a Johnsona, nowy nabytek łódzkiego zespołu, holender Kay Tejan zmarnował sytuację sam na sam z Kacprem Tobiaszem trafiając tylko w słupek (mogło być wówczas 1:1!).
Oglądając zmagania ŁKS-u z pewnością niepocieszony był siedzący na trybunach Marcin Gortat, który być może liczył jeszcze, że w końcówce uda się Łodzianom rzucić za trzy punkty i wyrównać. Mimo wysokiej porażki wyróżnić trzeba młodego, 19-letniego bramkarza ŁKS-u Aleksandra Bobka, bo oprócz, wspomnianego już, obronionego rzutu karnego, w kilku innych sytuacjach interweniował naprawdę kapitalnie.
Sobota
Stal Mielec - Cracovia Kraków
Sobotnie zmagania na boiskach ekstraklasy otworzył mecz Stali Mielec z Cracovią (6 392 kibiców). W 24. minucie po zamieszaniu pod własnym polem karnym, Maciej Domański zagrał daleką piłkę w pole karne przeciwników, tam Ilja Szkurin urwał się obrońcom Cracovii i z pierwszej piłki, efektowym uderzeniem na długi słupek bramki otworzył wynik meczu. W 36. minucie bohaterowie poprzedniej bramkowej akcji postanowili zamienić rolami i tym razem Ilja Szkurin w okolicach środka boiska odegrał na prawo do wbiegającego Macieja Domańskiego, który po krótkim dryblingu uderzał w kierunku bramki Cracovii, tam strzał Domańskiego próbował jeszcze zablokować Virgil Ghita jednak zrobił to tak niefrasobliwie, że piłka wpadła do siatki Cracovii. Kolejny raz okazało się, że 2 do 0 to w polskich warunkach bardzo niebezpieczny wynik. W 54. minucie Paweł Jaroszyński mocnym strzałem zza pola karnego zdobył bramkę kontaktową, zaś w 61. minucie Michał Rakoczy minął dwóch obrońców Stali Mielec i efektownym uderzeniem doprowadził do wyrównania. Obie ekipy miały jeszcze swoje okazje, ale więcej bramek już w tym spotkaniu nie padło. Stal Mielec – Cracovia 2:2.
Raków Częstochowa - Jagiellonia Białystok
Z przytupem nowy sezon rozpoczął, broniący tytułu Mistrza Polski, Raków Częstochowa, choć na pierwszą bramkę zgromadzeni na stadionie kibice (5 346 widzów ) musieli czekać niemal aż do końca pierwszej połowy. W drugiej minucie doliczonego czasu gry John Yeboah zagrał dokładną, prostopadłą piłkę do Łukasza Zwolińskiego, ten w polu karnym zmylił obrońcę i mając przed sobą tylko bramkarza bez trudu umieścił piłkę w siatce. W 60. minucie ponownie Yeboah odgrywa do Zwolińskiego, ten wpada w pole karne, a następnie popchnięty przez obrońców Jagielloni pada na murawę. Sędzia nie ma wątpliwości i dyktuje rzut karny, który na bramkę zamienia sam poszkodowany wpisując się po raz drugi w tym meczu na listę strzelców. Lepszego ligowego debiutu w barwach Rakowa (transfer z Lechii Gdańsk) Zwoliński nie mógł sobie wymarzyć. Na tym jednak nie koniec, bo 5 minut później, w 68 minucie meczu Gustav Berggren odgrywa w polu karnym do Bartosza Nowaka, który podwyższa prowadzenie Rakowa nad Jagiellonią do 3:0. Pierwszy strzał na bramkę Rakowa piłkarze Jagielloni oddali dopiero w 87 minucie, ale pamiętając, że Vladan Kovacević może być trochę senny, strzelili lekko i w sam środek, by mógł bez trudu złapać piłkę. Ligowy debiut w roli pierwszego trenera Dawid Szwarga może zaliczyć do udanych i Raków obok warszawskiej Legii otwiera tabelę PKO Ekstraklasy.
Piast Gliwice - Lech Poznań
Jak na najlepszej gali bokserskiej, najwięcej emocji z sobotnich spotkań kibice doczekali się w walce wieczoru, w której Piast Gliwice podejmował na własnym stadionie poznańskiego Lecha (5 784 widzów). Jakby przeczuwając tę sytuację władze PZPN postanowili obsadzić w roli arbitra tego meczu sędziego z finału Ligi Mistrzów i finału mundialu, czyli Szymona Marciniaka. W pierwszej odsłonie meczu więcej groźnych sytuacji pod bramką rywali wypracowali sobie piłkarze Piasta, czego zwieńczeniem była akcja z 40. minuty, w której przy ataku lewym skrzydłem piłkarzy gospodarzy najpierw niedokładnie piłkę z pola karnego próbował wybić Joel Pereira, a następnie bramkarz Lecha, Filip Bednarek wpadł w wyskakującego do główki Michaela Ameyaw i nasz najbardziej utytułowany sędzia bez wahania wskazał na wapno. Choć, jak mawia piłkarskie porzekadło – karny to jeszcze nie gol – to bramkarzowi Lecha nie udało się wyczuć intencji Patryka Dziczka i podopieczni Aleksandara Vuković’a wyszli na prowadzenie. Druga połowa rozpoczęła się od ataku gości i w 46. minucie, chcący się zrehabilitować, Joel Pereira dokładnie zagrywa piłkę do Filipa Marchwińskiego, a ten precyzyjnym strzałem z prawej strony pola karnego doprowadza do wyrównania. W 54. minucie Kristoffer Velde z lewej strony boiska znakomicie dośrodkował w pole karne, gdzie najwyżej do piłki wyskoczył Filip Marchwiński, który kapitalną główką wyprowadził piłkarzy kolejorza na prowadzenie. Dwa celne ciosy nie znokautowały piłkarzy Piasta, którzy za wszelką cenę chcieli w tym spotkaniu ugrać co najmniej remis. W 77. minucie byli tego bardzo bliscy, do centry z rzutu rożnego dobrze wyskoczył Patryk Dziczek, jednak jego strzał głową zdołał odbić przed siebie bramkarz Lecha, który sekundę później swoim własnym ciałem zasłonił dobitkę Jakuba Czerwińskiego. W doliczonym czasie gry piłkę efektownym strzałem z nożyc próbował umieścić w siatce Kamil Wilczek, jednak jego uderzenie poszybowało nad poprzeczką bramki. To nie był jeszcze koniec emocji, w ostatniej akcji meczu strzał głową Czerwińskiego kapitalnie obronił Filip Bednarek, do odbitej piłki dopadł jeszcze Arkadiusz Pyrka, ale mimo najbliższej odległości nie zdołał umieścić jej w siatce. Będzie mu ta sytuacja się śniła po nocach, bo to mogło, powiedzmy szczerze, powinno być wyrównanie. Trzy punkty pojechały jednak do Poznania.
Niedziela
Górnik Zabrze - Radomiak Radom
W pierwszym niedzielnym meczu Górnik Zabrze podejmował na własnym stadionie (16 543 widzów) Radomiaka Radom. W pierwszej połowie kibice nie doczekali się bramek, przy czym zdecydowanie bliżej ich zdobycia byli goście z Mazowsza. Początek drugiej połowy nie przyniósł zmiany oblicza gry i nadal lepsze okazje do zdobycia bramki mieli zawodnicy Radomiaka. W 60. minucie meczu piłkę w lewym narożniku pola karnego otrzymał Dawid Abramowicz, który uderzając na bramkę nie trafił czysto w piłkę, ale interweniujący bramkarz Górnika Zabrze tak niefrasobliwie próbował złapać futbolówkę, że w efekcie tego powędrowała ona na dalszy słupek bramki, gdzie wepchnął ją do siatki Pedro Alves de Almeida. I tak oto były zawodnik drugiej ligi portugalskiej już w pierwszym meczu w polskiej ekstraklasie wpisuje się na listę strzelców. Potem zrobiło się jeszcze weselej. W 65. minucie meczu Daniel Bielica po otrzymaniu piłki od obrońcy postanowił spróbować swoich sił w dryblingu z pressującymi go zawodnikami Radomiaka, w efekcie czego stracił piłkę, którą po powstałym zamieszaniu do pustej bramki wbił głową Rafał Wolski. Na takie zagrania bramkarza można tylko spuścić zasłonę milczenia. Piłkarze Górnika Zabrze swoją pierwszą bramkową sytuację wypracowali sobie dopiero w 89. minucie meczu, ale będąc w dogodnej sytuacji Lukas Podolski nie zdołał trafić w światło bramki. Górnik na własne życzenie przegrywa z Radomiakiem 0 do 2, choć z przebiegu gry trzeba oddać, że zdecydowanie lepiej weszli w sezon piłkarze z Mazowsza.
Zagłębie Lubin - Ruch Chorzów
Podróżując z piłkarskich podziemi (od III ligi w sezonie 2020/21) 23 lipca 2023 roku przyjeżdżając do Lubina Ruch Chorzów, 14-krotny Mistrz Polski, ponownie zameldował się w ekstraklasie. Piłkarze miedziowych od początku dawali do zrozumienia, że sentymenty sentymentami, ale żadnej taryfy ulgowej nie będzie i raz po raz od początku I połowy groźnie atakowali bramkę niebieskich. Pierwszą groźną akcję piłkarze Ruchu Chorzów stworzyli sobie dopiero w 28. minucie, gdzie z lewego skrzydła Tomasz Wójtowicz kapitalnie wrzucił piłkę w pole karne prosto na głowę Daniela Szczepana, jego strzał trafił jednak w słupek, ale do własnej bramki wbił ją nadbiegający Aleks Ławniczak. W 32. minucie Kacper Michalski mógł podwyższyć prowadzenie na 2 do 0, ale jego strzał minął słupek bramki. W 35. minucie piłkarze Zagłębia doprowadzili do wyrównania, ale w akcji bramkowej dotknęli piłkę ręką, więc po interwencji VAR bramka nie została uznana. W 63. minucie Mateusz Grzybek zatańczył z piłką w polu karnym, następnie odegrał na lewo do Damiana Bohara, który celnym strzałem umieścił piłkę w siatce. Radość miedziowych nie trwała jednak długo, ponieważ po weryfikacji VAR sędzia odgwizdał pozycję spaloną. Jak to mówią do trzech razy sztuka, w 70. minucie po strzale, wchodzącego w tym meczu z ławki rezerwowych, Tomasza Makowskiego ponownie znalazła się w siatce Ruchu Chorzów i tym razem bramka została zdobyta prawidłowo. W 81. minucie atomowym uderzeniem zza pola karnego popisał się Bartłomiej Kłudka po którego strzel piłka odbiła się od poprzeczki i wpadła do bramki zza linią bramową. Gol z cyklu stadiony Świata. Bramka kolejki jest już w tym momencie chyba kwestią rozstrzygniętą. Po emocjonującym meczu Zagłębie wygrywa z Ruchem 2:1.
Widzew Łódź - Puszcza Niepołomice
Na inaugurację występów w ekstraklasie, absolutny beniaminek najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce "zapuścił" się aż do "Serca Łodzi", czyli na stadion przy alei Piłsudskiego, gdzie czekało na niego ponad 17 tys. kibiców (17 098) zgromadzonych na stadionie. Trzeba przyznać, że przywitali się z ekstraklasą z dużą gracją, bo już w 8. minucie meczu Artur Siemaszko zza pola karnego oddał "strzał życia" w samo okienko bramki Łodzian i niespodziewanie Puszcza już w pierwszym kwadransie meczu wyszła na prowadzenie. Pięknym za nadobne odpowiedział Widzew, bo po niemal równie zapierającym dech w piersiach trafieniu, znowu w okienko bramki, do wyrównania doprowadził Fran Álvarez. Na przerwę obie ekipy schodziły przy wyniku remisowym. W 55. minucie z prowadzenia cieszyli się już Łodzianie, bowiem Patryk Stępiński dopadł w polu karnym do piłki przepuszczonej przez Álvareza i precyzyjnym strzałem umieścił ją w siatce Puszczy. Wynik 2:1 dla Widzewa, mimo sytuacji stwarzanych przez piłkarzy obu zespołów, utrzymał się do 90. minuty meczu, jednak w trzeciej minucie doliczonego czasu gry, w kontrze 3x2 wyszli piłkarze Widzewa, w efekcie czego 3. bramkę dla czerwono-biało-czerwonych zdobył Andrejs Ciganiks. W 99. minucie, na otarcie łez, bramkę zdobywa jeszcze Rok Kidric, ale to Widzew wygrwa 3:2 i 3 punkty zostają w Łodzi.
W ostatnim meczu kolejki Korona Kielce zremisowała ze Śląskiem Wrocław 1:1. Po pierwszej kolejce na czele tabel Mistrz i Vice-Mistrz z Polski z poprzedniego sezonu - Raków i Legia.
"Zły? – być może. Dobry? – a czemu?
Nie tak wiele znów pychy we mnie.
Dajcie żyć po swojemu – grzesznemu,
A i świętym żyć będzie przyjemniej!"
[Kaczmarski J., 1993, Warchoł]
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Sport