Dzisiaj wieczorem, 1 sierpnia, jak co roku warszawiacy będą śpiewać „(Nie)zakazane piosenki”. Niestety, w tym roku, ze względu na pandemię Covid 19, nie będzie koncertu na Placu Piłsudskiego; będzie natomiast koncert bardziej kameralny, w Parku Wolności Muzeum Powstania Warszawskiego, transmitowany przez TVP. Podczas koncertu z pewnością usłyszymy piosenkę:
„Hej, chłopcy, bagnet na broń!
Długa droga, daleka przed nami,
Mocne serce, a w rękach karabin,
Granaty w dłoniach i bagnet na broń! […]”
Autorką słów tej jednej z najpopularniejszych piosenek Polski Walczącej jest Krystyna Krahelska ps. „Danuta”. Napisała je w styczniu 1943 r. dla żołnierzy "Baszty" (skrót od: batalion ochrony sztabu). Sama autorka, która zgłosiła się jako sanitariuszka do Dywizjonu AK „Jeleń”, została ciężko ranna w klatkę piersiową w pierwszych godzinach Powstania Warszawskiego, 1 sierpnia 1944 r., ok. godziny 18-tej, na Polu Mokotowskim, niosąc pomoc żołnierzom rannym podczas odwrotu po nieudanym ataku na redakcję i drukarnię „Nowego Kuriera Warszawskiego”. Dopiero gdy się ściemniło, z Pola Mokotowskiego ciężko ranną "Danutę" podniósł patrol sanitarny i przeniósł nieprzytomną do punktu sanitarnego przy ul. Polnej 34. Operowana tuż przed północą, Krystyna Krahelska zmarła 2 sierpnia 1944 r. o czwartej nad ranem. Oszczędzony jej został cały tragiczny ciąg dalszy Powstania Warszawskiego.
Została pochowana w ogródku domu przy ul. Polnej 36. Po wojnie jej zwłoki ekshumowano i przeniesiono na cmentarz przy kościele św. Katarzyny na Służewie. Na nagrobku możemy przeczytać pierwszą zwrotkę jej piosenki (cytowaną wcześniej).
Zmarła w pierwszych godzinach Powstania Warszawskiego Krystyna Krahelska jest obecna wśród nas – jej twarz ma Syrenka na Wybrzeżu Kościuszkowskim u wylotu ulicy Tamka.
Stojący nad Wisłą pomnik Syreny jest ostatnim pomnikiem wzniesionym przed WW II. Miał upamiętniać herb Warszawy i przyczynić się do podniesienia estetyki bulwarów wiślanych. Powstał z inicjatywy prezydenta Stefana Starzyńskiego, a jego autorką jest Ludwika Kraskowska-Nitschowa, profesor warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych.
Początkowo Ludwika Nitschowa zamierzała ukazać wyłaniającą się z Wisły szklaną postać kobiety i planowała wysoki na 20 metrów pomnik, umieszczony w środku rzeki. Z uwagi na koszty (pomnik miał być oświetlony nocą) zdecydowała się na wykonanie rzeźby w formie, jaka stoi obecnie na bulwarze. Model rzeźby został zaprezentowany po raz pierwszy w maju 1937 r., podczas I Ogólnopolskiego Salonu Rzeźby w stołecznym IPS-ie (Instytut Propagandy Sztuki). Odlew z brązu został wykonany w warszawskim zakładzie Braci Łopieńskich. Pomnik został ustawiony nad Wisłą na początku kwietnia 1939 r. Miejsce postawienia pomnika wybrał Stefan Starzyński z doradcami oraz Ludwika Nitschowa.
Rzeźba, przedstawiająca postać Syreny z uniesionym mieczem i tarczą, została postawiona na cokole składającym się z trzech bloków piaskowca, umieszczonych w basenie. Na tarczy znajduje się wizerunek orła w koronie, wokół którego biegnie napis „Warszawa”. Nie było żadnej oficjalnej uroczystości odsłonięcia pomnika. Nie zrealizowano również projektowanego otoczenia pomnika (m.in. rzeźb mew zrywających się do lotu, które miały być umieszczone przy krawędzi basenu oraz tarasu widokowego na dolnym bulwarze, który umożliwiałby oglądanie Syreny od strony rzeki).
Do opracowania głowy i korpusu Syreny Nitschowej pozowała Krystyna Krahelska, bratanica zaprzyjaźnionej z Ludwiką Nitschową Wandy Krahelskiej-Filipowicz, uczestniczki zamachu na rosyjskiego generał-gubernatora Gieorgija Skałona w 1906 r.
Krystyna Krahelska nie była warszawianką z urodzenia. Urodziła się 24 marca 1914 roku na Polesiu, w wiosce Mazurki nad rzeką Szczarą koło Baranowicz (woj. nowogrodzkie), w rodzinie inteligenckiej. Jej matka Janina Bury - Krahelska była biologiem, doktorem filozofii Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Ojciec, Jan Krahelski, inżynier, walczył w I wojnie światowej i w wojnie z bolszewikami w 1920 r., później pracował w Ministerstwie Rolnictwa i Reform Rolnych, w latach 1926 – 1933 był starostą i wojewodą poleskim.
Krystyna Krahelska była uczennicą gimnazjum im. Romualda Traugutta w Brześciu nad Bugiem (matura w 1932 r.). Była harcerką, w harcerstwie zdobyła sprawność sanitariuszki. Od 13 roku życia pisała wiersze i pięknie śpiewała – miała silny głos, o ciekawej barwie i ogromnej skali. Przez całe lata zbierała pieśni ludowe polskie, białoruskie, rosyjskie, ukraińskie, które słyszała od dzieciństwa mieszkając w otoczeniu tych tradycji i kultur. Śpiewała również arie operowe - występowała w radiu w Baranowiczach, Wilnie i Warszawie, a także nagrywała je w studiach fonograficznych. Była wysportowana - jeździła konno, grała w tenisa, świetnie pływała.
W 1935 r. przeniosła się do Warszawy, gdzie zaczęła studia na Wydziale Etnografii. Zaraz po przyjeździe do stolicy otrzymała propozycję od prof. Ludwiki Nitschowej pozowania do pomnika warszawskiej Syrenki. Ukończyła studia w maju 1939 r.
Po agresji Związku Sowieckiego na Polskę rodzina Krahelskich opuściła Mazurki i w listopadzie 1939 r. dotarła do Warszawy. Krystyna Krahelska włączyła się w pracę konspiracyjną: była kurierką najpierw w Związku Walki Zbrojnej, później w Armii Krajowej. Przewoziła amunicję, broń, prasę, dokumenty, nie tylko na terenie Generalnej Gubernii, ale jeździła też na Polesie. Mieszkała pod różnymi adresami, dorywczo pracowała w szpitalu, opiekowała się cichociemnymi w domu przy ul. Filtrowej.
W czasie okupacji, napisała słowa i melodie do czterech piosenek wojennych, które były przekazywane anonimowo i krążyły pod różnymi tytułami: „Smutna rzeka”, lub „Kołysanka o zakopanej broni”, także piosenka na melodię ludową „Kujawiak” lub „Kujawiak konspiracyjny”, oraz „W Afryce czy w Europie”. Napisała też kilka wierszy – modlitw. Ostatnia z nich:
Chryste Panie z przydrożnych połamanych krzyży,
Krzyżowa nasza droga, droga do zwycięstwa...
Daj nam siłę wytrwania, daj nam wolę męstwa!
I Polskę naszym oczom strudzonym
przybliżaj […]
Daj nam, Chryste przydrożny, silną wolę życia!
I daj nam śmierć żołnierską, jeśli umrzeć trzeba.
Poza pomnikiem Syreny, po Krystynie Krahelskiej pozostało trochę osobistych pamiątek, także sporo dokumentów i zdjęć oraz rękopisów wierszy. Są też dwa tomiki wydane drukiem: „Smutna rzeka” w 1964 r, przez Koło Byłych Żołnierzy AK w Londynie oraz „Wiersze” w 1978 r. przez PIW w Warszawie,
***
Pomnik Syreny uniknął niemieckiej furii niszczenia - nie został rozebrany jak inne warszawskie pomniki. Jednak w Powstaniu Warszawskim został uszkodzony – w 1949 r. pracownia Braci Łopieńskich, bez zdejmowania rzeźby z cokołu, załatała 35 drobnych przestrzelin Syreny. W 1966 r. wykonano remont pomnika i uruchomiono fontannę z basenem.
W lipcu 2020 r., na kilka dni przed 76 rocznicą wybuchu Powstania Warszawskiego (w nocy z 28 na 29 lipca 2020 r.), aktywiści LGBT wybrali sobie ten pomnik jako obiekt swojej agresji. Na pomniku Syreny zawieszono tęczową flagę LGBT oraz różową chustkę z symbolem nawiązującym do ruchu anarchistycznego. W ten sam sposób potraktowane zostały też inne warszawskie pomniki, wśród nich pomnik Chrystusa przed bazyliką św. Krzyża na Krakowskim Przedmieściu i sąsiadujący z nim pomnik Mikołaja Kopernika, oraz pomnik Jana Kilińskiego. Zrobiła to grupa ludzi całkiem wykorzenionych, pustych, pozbawionych elementarnej wrażliwości. Ludzi, których stać na każdą podłość.
Bezradność i wściekłość – takie są moje odczucia. Jednocześnie pojawia się pytanie – jak długo jesz-cze polskie państwo będzie tolerancyjne i wyrozumiałe wobec takich prowokacji. Bo przecież nie powinno być żadnych problemów z ustaleniem tożsamości tych ludzi, którzy chełpią się swoimi „wyczynami” i umieścili w internecie filmy pokazujące m.in. sprofanowanie pomnika Chrystusa. Mam prawo żądać od władz państwa stanowczej reakcji. Moim zdaniem, złożenie kwiatów i zapalenie znicza przez premiera RP pod świętokrzyską bazyliką, to zbyt mało.
Od prezydenta Trzaskowskiego, który wiele razy wraz z tego typu „tęczowymi aktywistami” fotografował się na ich marszach, i już jako prezydent stolicy obiecywał im różne rzeczy, nie oczekuję niczego.
Należy zauważyć pozytywne strony tych ataków na pomniki – przynajmniej część Polaków zobaczyła i zrozumiała, z kim tak naprawdę mamy do czynienia i przed kim się bronimy. Może Polacy wreszcie zrozumieją, co oznaczałoby zwycięstwo ideologii LGBT - wszystko to, co dla Polaków ważne, wszystko to, co stanowi o ich tożsamości, historii i tradycji, zostałoby właśnie w ten sposób znieważone i unicestwione. Może Polacy zrozumieją, nim będzie za późno?
***
Przy pisaniu notki autorka korzystała z informacji zawartych w publikacjach:
https://mazowsze.szlaki.pttk.pl/915-pttk-mazowsze-pomnik-warszawska-syrenka
https://www.tpw.org.pl/krystyna-krahelska.html
https://www.pch24.pl/przyrzekamy-prowokowac--aktywisci-lgbt-sprofanowali-figure-chrystusa-w-warszawie,77496,i.html
Inne tematy w dziale Kultura