14 czerwca 1940 r. Niemcy deportowali 728 więźniów politycznych z więzienia w Tarnowie do utworzonego na terenie miasta Oświęcim obozu koncentracyjnego KL Auschwitz. Więźniowie otrzymali numery od 31 do 758. Wcześniej, 20 maja przywieziono do obozu 30 więźniów przestępców kryminalnych narodowości niemieckiej, wybranych na żądanie Hößa z obozu w Sachsenhausen. Oznaczono ich numerami od 1 do 30 i osadzono w bloku nr 1. Jako więźniowie funkcyjni przeznaczeni byli do nadzoru nad więźniami.
W 2006 roku Sejm Rzeczypospolitej Polskiej ustanowił 14 czerwca Narodowym Dniem Pamięci Ofiar Nazistowskich Obozów Koncentracyjnych i Obozów Zagłady. Dyrekcja Muzeum KL Auschwitz od wielu lat traktuje ten dzień bez specjalnego pietyzmu. W tym roku w obchodach 80. Rocznicy I Transportu Polaków do Auschwitz, dzięki uporczywym staraniom społecznego Komitetu 14 Czerwca, kierowanego przez ocalałą z KL Auschwitz p. Barbarę Wojnarowską-Gautier, udało się zorganizować uroczystość, w której uczestniczyli prezydent Andrzej Duda, marszałek Sejmu Elżbieta Witek, b. premier Beata Szydło, wicepremier Piotr Gliński Gliński. Prezydent złożył kwiaty na torach obok budynku dawnego Monopolu Tytoniowego w Oświęcimiu. To na nie 80 lat temu wtoczył się pociąg z Tarnowa z pierwszymi Polakami deportowanymi przez Niemców do Auschwitz. Rano w podziemiach kościoła w Centrum św. Maksymiliana w pobliskich Harmężach, Prezydent Andrzej Duda zwiedził wystawę prac byłego więźnia KL Auschwitz, Mariana Kołodzieja pt. ,,Klisze Pamięci. Labirynty”. Następnie wziął udział we mszy świętej w tutejszym Kościele pw. Matki Bożej Niepokalanej. Później prezydent razem z byłymi więźniarkami oraz z marszałek Sejmu Elżbietą Witek i wicepremierem Piotrem Glińskim złożyli kwiaty przed Ścianą Straceń w byłym KL Auschwitz.
W swoim przemówieniu prezydent Andrzej Duda przywołał pamięć dwóch bohaterskich więźniów KL Auschwitz – rotmistrza Pileckiego i świętego Maksymiliana Marię Kolbe:
„[...] Wśród tego wszystkiego było także i bohaterstwo, a w tym bezmiarze bólu, było także i dobro. Czyli w jakimś paradoksalnym sensie, także i człowieczeństwo. Pomiędzy tymi, którzy byli tutaj więzieni, pomiędzy tymi, którzy byli tutaj katowani, mordowani bezlitośnie, głodzeni. Bohaterstwo, to Rotmistrz Pilecki, którego pomnik stoi tutaj w tym jakże znaczącym miejscu, jako tego, który z premedytacją dał się tutaj uwięzić, po to by dać świadectwo prawdzie i po to by wiadomość o tym co tutaj się dzieje, zanieść dalej w świat. Bohater polskiego narodu, dzisiaj bohater polskiej młodzieży. Wzór do naśladowania. Ale to także i świętość. To święty Maksymilian Maria Kolbe, który życie tutaj oddał, czyniąc dobro drugiemu człowiekowi. Po to by ten mógł wrócić do domu.
I jeżeli ktoś pyta, czy warto było, to niech ma świadomość tego, że ten człowiek, Maksymilian uratował życie, za którego swoje życie oddał, przeżył piekło Auschwitz. Wyszedł stąd i wrócił do normalnego życia. Może właśnie dlatego, że Pan Bóg chciał żeby niósł to świadectwo. Tamtej tragedii, tego strasznego miejsca, a z drugiej strony tego niezwykłego dobra, jakie św. Maksymilian w sobie miał i jakie gotów był dać w najtrudniejszych momentach, kiedy większość przecież myślała o własnym życiu i tym jak je stąd wynieść, jak się stąd uratować.
Szanowni państwo, czcijmy pamięć. Dzisiaj jako Polacy, pochylany głowę przed prochami wszystkich ofiar, pochylamy głowy przed cierpieniem wszystkich tych, którzy byli tutaj więzieni. Pochylamy głowę przed tragedią naszych rodaków, którzy tutaj się znaleźli i zostali pomordowani, pochylamy głowę przed tragedią także wszystkich innych narodów i wszystkich rodzin, które tutaj straciły swoich najbliższych. Nie jesteśmy w stanie, my którzy żyjemy we współczesnych czasach i nie doświadczyliśmy wojny, wyobrazić sobie nawet tego co mógł tutaj czuć człowiek.[…]”
Jako wzór do naśladowania można przywołać także wielu więzionych w KL Auschwitz lekarzy, którzy w tych ekstremalnie trudnych warunkach przychodzili więźniom z pomocą. Jednym z nich był Wilhelm Tūrschmid, lekarz chirurg, absolwent Wydziału Lekarskiego Uniwersytetu Jagielońskiego.
Na internetowej stronie UJ można przeczytać krotki biogram:
Wilhelm Türschmid ( ), ur. 3 września w Rodatyczach k. Lwowa. Lekarz chirurg. Studiował medycynę na Wydziale Lekarskim UJ. W 1911 roku uzyskał tytuł doktora medycyny. Aresztowany 1 maja 1940 roku, został wkrótce zwolniony. Po raz drugi aresztowany w październiku tego samego roku, więziony do marca 1941 roku, następnie wywieziony do Auschwitz. Zginął tam 14 czerwca 1942 r.
Po ukończeniu studiów dr Wilhelm Tūrschmid pracował szpitalu w Nowym Targu, od 1915 r. na sta-nowisku ordynatora oddziału chirurgii. Z jego inicjatywy utworzono przy szpitalu oddział zakaźny. Był też inicjatorem utworzenia muzeum regionalnego. W 1931 r., wyjechał do Tarnowa, gdzie zaproponowano mu stanowisko dyrektora szpitala. Tam również zaskarbił sobie wdzięczność pacjentów i uznanie władz swoim społecznikostwem, patriotyzmem, zaangażowaniem.
Informacje o pobycie dr Türschmida w KL Auschwitz można znaleźć w jednym z numerów Przeglądu Lekarskiego, poświęconego zagadnieniom lekarskim okresu hitlerowskiej okupacji. O Wilhelmie Türschmidzie, nr obozowy 11 461, piszą tam Jerzy Mostowski nr obozowy 17 221, Stanislaw Kłodziński nr 20019, lekarz Tadeusz Paczuła nr 7225.
We wszystkich tych relacjach dr Tūrschmid jest przedstawiony jako osoba kochana i podziwiana, ponieważ był nie tylko znakomitym lekarzem, ale potrafił też w tych strasznych warunkach żartować i podtrzymywać na duchu współwięźniów. Był dla nich oparciem i moralnym autorytetem.
Andriej Pogożew przed wojną był inzynierem górnikiem w Doniecku na Ukrainie. W 1941 r. trafil do niewoli niemieckiej i wraz z 20 tysięcami sowieckich żolnierzy zostal deportowany do KL Auschwitz. Z tych 20 tysięcy przeżyło zaledwie 100, wśród nich był Pogożew. Po wojnie zeznawał na procesie strażników z Auschwitz. W książce „Ucieczka z Auschwitz” opisał jak dr Tūrschmid uratowal mu rękę, choć była w bardzo złym stanie i nadawała się tylko do amputacji. Warunkach KL Auschwitz oznaczalo to skierowanie do gazu przy pierwszej selekcji. Andriej Pogożew opisał przebieg takiej selekcji w szpitalu, przy której dr Tūrschmid musial asystować. Opisal też ostatnie dni życia dr Tūrschmida i jego drogę do bloku 11, zwanego blokiem śmierci.
***
Rodzina Tūrschmidów przybyła do Polski z Bawarii w drugiej połowie XVIII wieku. Pierwszy osiedlił się w Polsce Franz Türschmid, niedługo po pierwszym rozbiorze Polski, w roku 1786. Osadnicy byli wspomagani finansowo przez cesarza Józefa i mieli germanizować zasiedlone ziemie. Jednak wbrew intencjom cesarskim Türschmidowie spolonizowali się.
W 2015 r. wydawnictwo Arcana opublikowalo książkę „Cień Lucyfera”. Jej autor, Stefan Türschmid tak opisuje swoją rodzinę:
Syn Franza, Julian, był muzykiem, według przekazu rodzinnego - uczniem Beethovena. Ożenił się z Konstancją Jankowską, polską nauczycielką. Ich dzieci mówiły w domu po niemiecku i po polsku. Ich wnuk Feliks jako siedemnastoletni chłopiec uciekł do Powstania Styczniowego 1863 roku. Był niemal zupełnym samoukiem. Pisał piękne wiersze po niemiecku, po ukraińsku, nawet po francusku, ale przede wszystkim - po polsku. Pozostawił też wspomnienia. Są częścią tej książki.
Syn Feliksa, wybitny chirurg Wilhelm Türschmid za współpracę z AK został w 1940 roku aresztowany i trafił do Oświęcimia. Pracował w szpitalu obozowym i był kochany przez swoich pacjentów, nie tylko za to jak ich leczył, ale też, jak potrafił podtrzymywać ich na duchu. W ich wspomnieniach jest postacią zupełnie niezwykłą. Odmówił podpisania volkslisty, był torturowany przez obozowe gestapo i został w 1942 roku rozstrzelany pod ścianą śmierci bloku jedenastego. Pośmiertnie odznaczony Virtuti Militari.
Jego córka, Rysia jako siedemnastolatka walczyła w Powstaniu Warszawskim, była łączniczką na Żoliborzu. Za odwagę i poświęcenie została odznaczona Krzyżem Walecznych. Jako pierwsza w swoim plutonie.
Bratanek powstańca styczniowego Feliksa, inżynier Robert Türschmid kilka dni po ataku Niemiec na ZSRR - narażając życie - przeprowadził ze Lwowa do Warszawy, swego ojczyma Żyda, kapitana Wojska Polskiego, doktora Wilhelma Stütza. Odtąd doktor pod nazwiskiem Wincenty Lubaczewski mieszkał w podwarszawskim Zalesiu w domu rodziny Roberta. I przeżył okupację. (…). W 1947 roku Robert Türschmid został aresztowany przez UB i skazany za sabotaż przeciwko władzy ludowej. Przesiedział w więzieniu ponad rok. Był moim Ojcem.
Rysia Türschmid (obecnie Ryszarda Kazimierska-Barcz) w chwili wybuchu wojny miała 12 lat. Zapamiętała, że:
[...] Do 1939 roku skończyłam sześć klas tej szkoły u sióstr urszulanek. Po zakończeniu, po otrzymaniu świadectwa, z wielką dumą sobie przyszyłam niebieska tarczę do płaszcza, że już będę chodzić do pierwszej gimnazjalnej, a było to przed wakacjami. […] Niestety do gimnazjum nie poszłam, bo wybuchła wojna.
Mój ojciec mimo, że i imię i nazwisko miał niemieckie, bo się nazywał Wilhelm Türschmid, był Pola-kiem. Mieliśmy przed wojną Opla Olimpię – kiedy Niemcy, hitlerowcy zrobili najpierw Anschluss a potem [zajęli] Czechosłowację – to mój ojciec sprzedał tego Opla Olimpię. Powiedział: „Ja nie będę miał niemieckiego samochodu”. Kupił w 1939 roku, latem, polskiego fiata 508, który był produkowany na dzisiejszym Żeraniu chyba. Był taki śmieszny ten polski fiat 508, kupił go na raty i został dostarczony do Tarnowa na kilka dni przed rozpoczęciem wojny, czyli to był sierpień 24, 25. I pierwsza podróż tym samochodem, z kierowcą i moją mamą, to była podróż na wschód. Ja nie chciałam uciekać przed Niemcami, nawet umyłam głowę. Myślę: „Z mokrą głową to mnie nie wsadzą do samochodu”. No ale z mokrą głową wciśnięta zostałam do samochodu i moja mama też. Pojechałyśmy z kierowcą na wschód. Ojciec był wtedy jako dyrektor, szefem wojskowego szpitala. Później ten szpital był też ewakuowany. Myśmy się spotkali z ojcem potem na wschodzie, w Złoczowie.
Dotarliśmy do Zaleszczyk. Kiedy przed 18 września, z drugiej strony, czyli już ze wschodu wkraczali towarzysze radzieccy, to nasz samochód łącznie z kierowcą został zarekwirowany przez naszych oficerów, którzy nie byli ranni, mogli się poruszać, i przez Most Zaleszczycki przejechali. Natomiast myśmy nie mieli już czym jechać. A poza tym ojciec i mama woleli zostać w Polsce, na terenach polskich, dlatego, że moi bracia byli na froncie. Mój starszy brat, na szczęście udało mu się uciec z transportu do Kozielska, dzięki jednemu kolejarzowi, a o młodszym bracie, który przed wojną był w POW, dochodziły słuchy, że pod Jarosławiem był ranny. No i rodzice chcieli wiedzieć, co z dziećmi jest i postanowiliśmy zostać w Polsce.
Byliśmy przez pewien czas we Lwowie, no bo była granica na Bugu między terenami polskimi zajętymi przez Związek Radziecki i terenami zajętymi przez Niemcy. Dostaliśmy się chyba w 1939 roku, po Wszystkich Świętych z powrotem do Tarnowa, gdzie ojca Niemcy od razu sekowali – nie mógł wrócić do szpitala jako dyrektor, ale mało tego, zakazali mu wstępu do szpitala, jako temu, który uciekał przed Niemcami mając niemieckie nazwisko. Będąc chirurgiem nie mógł operować i kiedy jego pacjenci, którzy pamiętali go, ojciec miał dobrą opinię jako chirurg, składali podanie do starosty niemieckiego, żeby wyraził zgodę, żeby operował ich w szpitalu doktor Türschmid, to starosta nie wyrażał zgody. Ojciec został aresztowany w 1940 roku, w październiku. Potem wywieziony do Oświęcimia, jako więzień polityczny. Podobno przy nim, przy jego nazwisku były dwie literki „ZV” – zur Vernichtung, czyli do wykończenia, na zniszczenie. W czerwcu 1942 roku zginął, został rozstrzelany. Nie tylko do nas, ale i do innych mieszkańców Tarnowa, których krewni tego dnia zginęli, skrupulatni Niemcy z obozowego zarządu, przysłali zawiadomienie, że X czy Y zmarł na płuca, serce i na zapalenie płuc. Co było jawną nieprawdą. Sporo takich jednobrzmiących telegramów przyszło do Tarnowa. […]
***
16 czerwca 2020 r., trzy dni po obchodach 80. rocznicy I transportu polskich więźniów do KL Auschwitz, do Polski przybył minister spraw zagranicznych RFN, Heiko Maas. Jednym z punktów programu jego pobytu było podpisanie umowy z dyrektorem Muzeum KL Auschwitz, Piotrem Cywińskim, zgodnie z którą Niemcy wniosą około 60 milionów euro do kapitału Fundacji Auschwitz-Birkenau (połowa rząd federalny, a połowa kraje związkowe). Po podpisaniu Cywiński powiedział: „Sąsiedztwo obu krajów dzisiaj jest takie, że należałoby szukać i honorować wspólnych bohaterów, nie niemieckich czy polskich, ale wspólnych”.
Jako pierwszego z tych wspólnych bohaterów Piotr Cywiński zaproponował więźnia KL Auschwitz, który otrzymał numer 2. Był to Otto Küsel, który skazany za kradzież przyjechał do Auschwitz w 1940 r. pierwszym transportem. W obozie jako „więzień funkcyjny” przydzielał prace, i wg relacji ocalałych oszczędzał więźniów osłabionych i pomagał uciekinierom. „Bez niego rozwinięcie ruchu oporu w obozie Auschwitz nie byłoby możliwe” - powiedział Cywiński.
Historyk prof. Bogusław Kopka wyraża się dezaprobatą o tym pomyśle: Czy więźnia kryminalistę (był złodziejem samochodów w Niemczech w latach 30) można zrównywać z więźniami politycznymi Polakami?
Mam dla dyrektora Piotra Cywińskiego lepszą propozycję - uhonorowanie więźnia KL Auchwitz nr 11 461. W ten sposób Niemcy i Polacy będą mieli okazję poznać piękną postać dr Wilhelma Türschmida, która z pewnością nie stanie się przedmiotem kontrowersji.
***
Przy pisaniu notki autorka korzystała z następujących publikacji:
1. https://www.prezydent.pl/aktualnosci/wizyty-krajowe/art,497,80-rocznica-pierwszego-transportu-polskich-wiezniow-do-kl-auschwitz.html
2. https://www.tysol.pl/a49463--video-Prezydent-przeszedl-torami-ktorymi-przywieziono-I-Transport-Polacy-przywiezieni-jako-pierwsi
3. https://docplayer.pl/12589451-Wychowankowie-i-studenci-uj-ofiary-auschwitz-birkenau-jagiellonian-university-graduates-and-students-victims-of-auschwitz-birkenau.html
4. Stanisław Kłodziński: Dr Wilhelm Türschmid, Przegląd Lekarski Oświęcim. R.26 (1970) Seria II. Nr 1 1970. Dziesiąty zeszyt poświęcony zagadnieniom lekarskim okresu hitlerowskiej okupa-cji. Warszawa: Państwowy Zakład Wydawnictw Lekarskich, 1970.
5. Stefan Türschmid, Cień Lucyfera, wyd. ARCANA, Kraków 2015
6. https://www.1944.pl/archiwum-historii-mowionej/ryszarda-kazimierska-barcz,257.html
7. https://www.tysol.pl/a49577-Szatanskie-zagranie-Cywinskiego-Na-wspolnego-polsko-niemieckiego-bohatera-zaproponowal-niemieckiego-kapo
Inne tematy w dziale Kultura