Bylem kiedys swiadkiem rozmowy w ratuszu, gdzie dwoje takich umawialo sie co do budowy nowej wylotowki z miasta. Wykupili juz grunta dookola nowoplanowanej drogi, w sumie nie musieli sie niczym juz martwic... ot przylozyc pieczatke, potrzasnac pare dloni, sfotografowac usmiech dla porannej prasy.
Malo im bylo. Na wylotowce postanowili ustawic platne bramki. W koncu za pieniadze podatnikow... urzad musi sie odkuc. I zarobic! Droga za darmo, grunta trzykrotnie w cenie, a bramki kasuja dzyn-dzyn, dzyn-dzyn.
Po co pisze? Wszak sytuacja opisywana przeze mnie po pierwsze miala miejsce w Chinach, po drugie, u nasz to urzednicy sa czysci i do przekretow nieskorzy. O czym swiadczy ilosc zwolnionych prokuratorow.
Bo drazni mnie, ze u nas, za autostrady budowane z pieniadzy podatnikow, podatnik wlasnie bedzie do **** smierci doplacal. Na cale szczescie tych autostrad jak nie bylo tak niema. Ale co bedzie, gdy nagle w przyszlosci...?
Skad w spoleczenstwie taka zgoda na zlodziejstwo? Przeciez nikt sie nie buntuje...
Inne tematy w dziale Polityka